DO: MAGDALENY H.
9 marca 2004, 00:25:12
Zima
trwa zdecydowanie za długo, co w niektórych ludziach wzmaga depresję,
np. u mojej mamy, która pod pretekstem śniegu obraziła się na Sławka (to
jest eufemizm)i teraz się pięknie unikają jak Bronisław Malinowski
przykazał.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
22 maja 2006, 20:15:02
Janek i
Eleonorka są tacy fajni (jak są fajni, bo czasem są wkurzający, jak
każdy), że człowiek, jakby mu lata nie leciały a i metraż chciał się
rozciągnąć, można by
było się pokusić o drugą parę do poloneza,
jak mówi moja znajoma o kompletach dzieci.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
8 lutego 2007, 01:23:02
...wiem,
że jestem bardzo zaborczą matką, która usiłuje wszystko kontrolować -
to znaczy nie wszystko, ale wszystko, co ma wpływ na ukształtowanie
moich dzieci i nie umiem się z nimi rozstać więcej, niż to jest
absolutnie niezbędne, i odkąd urodził się Janek, to byliśmy osobno
tylko wtedy, kiedy ja byłam w szpitalu (trzy razy) i nie puściłabym go nawet na wakacje -
co ja mówię, na weekend - z babcią, ciocią czy wujkiem.
I wiem, że może to nie jest dobre, ale myślę sobie, że będzie jeszcze
na to czas. (...)Staram się pokazywać mu świat realistycznie, ale nie
turpistycznie, żeby nie bolało. Jednocześnie staram się, żebyśmy sami przestrzegali
zasad, których wymagamy od niego, a wiem, że dużo wymagamy.
Moje dzieci
będą kiedyś skrajnie różnymi osobami, niż dzieci Kornelii, nawet jeśli
będą mieszkały za ścianą.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
30 listopada 2007, 00:30:13
U nas prawie po staremu. Rośnie nasze przeczucie konfliktów z
"sąsiadami za ściany". Niby nic, ale mamy przeczucie, że problemy
narastają i nigdy
nie będzie wspólnego podejścia do niektórych rzeczy.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
14 grudnia 2007, 00:59:45
To jest trochę tak -
wybacz porównanie - jak problemy w ciąży. Nie czułam się obłożnie
chora, nawet jeśli coś bolało, i człowiek
miał nieskończone wyrzuty sumienia, że musi siebie samego oraz
otoczenie zmuszać do otoczenia się szczególną troską, a to, że pewne
prace czy czynności, które na ogół "wykonują się same" czyli wykonywane
są mimochodem, nagle stały się terenem zakazanym, wydawało
się
mi (i często nie tylko mnie) wielką przesadą. Tak więc przy Janku
nosiłam ciężke rzeczy i jeździłam na rowerze. Później też. Z marnym
skutkiem.(...) A przy Lence po prostu przyjęłam, że sobie tego nie
wymyślam z lenistwa czy z wygody - tylko TAK MUSI BYĆ DLA ZDROWIA I
ŻEBY W OGÓLE PRZEŻYĆ. Nie
nosiłam
zakupów cięższych niż dwa kilo w każdej ręce. Nie prałam (przez 9
miesięcy ani razu !), nie myłam okien ani podłóg, nawet nie zamiatałam.
Nic.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
28 lutego 2008, 01:51:51
Mnie
się chce żyć tylko dlatego, że mam dzieci, mam męża,
mam Ciebie i chwilowo w szkole dwóch mądrych uczniów.
GDybym tego wszystkiego nie miała, to chyba mogłabym wyć całymi dobami.
Nawet powiedziałabym, z przekory chyba czuję się teraz młodziej, niż
gdy miałam 17-18 lat. Wtedy ciężar rzeczywistości i beznadziejność
najszczerszych pragnień były nie do zniesienia.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
6 kwietnia 2008, 00:08:23
Dzisiaj mieliśmy dzień o
charakterze wybitnie rolniczym. Sławek przekopał mamie cały ogródek.
Ja tam trochę podłubałam w truskawkach, Janek też pomagał, a Lenka
nosiła w wiaderku chwasty i wyrzucała na brzegu, musiałabyś ją widzieć,
taki mały krasnoludek w kaloszkach z wielkim wiaderkiem. Ho ho, ale
praca szła.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
30 kwietnia 2008, 00:55:45
Mam
głupawkę. Głupawka, o której piszę, wynika z lekkiego przemęczenia,
udało mi się dziś umyć te okna, trochę posprzątać, wyprasować czekające
na mnie ubrania, ugotować jakąś zupę... no i zrobić długaśną listę
zakupów. To dopiero wyczyn. Na jutro mam zaplanowane więcej :) Sławek
jest bardzo dzielny z tymi zakupami. Chyba by mnie szlag trafił, gdybym
musiała chodzić sama po sklepach, i nie chodzi oczywiście tylko o
noszenie zakupów.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
31 maja 2008, 19:17:41
DZiś
Sławek strasznie się umęczył, skosił całą trawę i żywopłót obciął, a
wszystko w takim porażającym upale i bez śniadania. I z byle jakim
obiadem. Więc dzielny był. Moja
mama się obraziła, bo Sławek powiedział Tomkowi, że też by czasem mógł.
Mama uważa, że nie musi, bo za to robi porządki na brzegu – ale na
brzegu robi tylko od czasu do czasu no i raczej nie przez tyle godzin,
a tu trzeba regularnie. Tomek wcale się nie obraził, za to mama tak.
Dziwne.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
8 czerwca 2008, 01:46:06
...a
moja mama ciągle nie w humorze, bo posprzeczali się ze Sławkiem a
raczej ona dziwnie i bez sensu zareagowała na coś, co on powiedział,
zresztą miał rację, no i teraz się unikają zgodnie z
prawem ludów pierwotnych.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
15 czerwca 2008, 01:37:39
Jestem już
tak sfrustrowana, że nie mogę jeść i gacie lecą mi z dupy, z
przeproszeniem. Nie stres tylko złość. Kłębek nerwów.
No ale nie mogę raczej nagadać dyrektorowi, bo on i tak ma swoje racje.
Niepodważalne. Takie jak pozytywny wizerunek szkoły i tak dalej. Myślę,
że szkoła jest fikcją obecnie. A jej przyszłość to s-f. Sławek dzisiaj zabrał mnie na
wycieczkę, żebym się choć trochę uspokoiła. Byliśmy
samochodem po okolicy: piękne widoki, piękne chmury, wreszcie jakiś
horyzont: Iwkowa, Rożnów, Rajbrot i okolice.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
16 czerwca 2008, 11:28:30
Tak, po wycieczce mi się poprawiło,
Sławek wie, że ja lubię te tereny (...) Przeżyję szkołę i
poradzę sobie z moją klasą. Człowiek zawsze znajdzie jakieś źródło
siły. Tylko
czasem to się odbija na moim domowym życiu, bo jak chodzę sfrustrowana,
to nawet nie wiem, czy soliłam ziemniaki czy nie :)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
10 lipca 2008, 08:56:40
Janek
właśnie pojechał z babcią i ciocią do Krakowa. Wcale mi się to nie
podoba, po prostu ja nie ufam ludziom, a mojej rodzinie też nie, bo jej
przedstawiciele są wybitnie roztrzepani (to eufemizm
jest). No i
załatwiły to tak, że na serio powiedziały to dopiero dziś rano,
rozpieprzając mi cały plan poranka (miała to być ambitna praca
korzystając że dzieci śpią) (...) Mogę jedynie mieć nadzieję, że
wszystko będzie dobrze.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
27 lipca 2008, 00:44:51
...od
kiedy mniej więcej wiem, kim jestem (a to już prawie połowa mojego
życia), jest łatwiej. Nawet, gdy nic nie jest łatwe. Popełniam na co
dzień mnóstwo błędów, nie reagując właściwie i w odpowiednim czasie na
rózne sytuacje i kontakty interpersonalne. To wynika głównie z tego, że
nie jestem domyślna i nie jestem taktowna. Jeśli te błędy rzutują na
moje relacje z moją rodziną, czasem to boli. Przy czym rodzina
dzieli się na bliskich ludzi i średnio bliskich ludzi. Więc kiedy w grę
wchodzi odwieczny konflikt z moją mamą, to oprócz permanentnego szoku,
że ta osoba jest moją mamą (i do tego wątku zaraz wrócę),
pozostaje otrząsnąć się jak piesek po wyjściu z błota i iść dalej, bo
rozstrząsanie różnic prowadzi do nikąd. Po oddaniu sprawiedliwości
różnym stronom, do czego często zmusza mnie siła empatii i jakieś tam
zasady, stwierdzam, że w meritum to nic nie zmienia, i dalej staram się
być sobą i walcem jeździć, bo jestem już za stara żeby się naginać do
czyichś oczekiwań. A teraz ten nawias. Ja oczywiście kocham moją
mamę ale jej nie rozumiem, i wiem, że ona nie rozumie mnie,
i w zasadzie mogłoby mi to nawet nie przeszkadzać, mówi się trudno...
gdyby nie fakt, że ja jestem mamą. (...) Tego
typu porównania wprowadzają zrozumiały niepokój, że, po pierwsze, mogę
kiedyś mieć z moją córką i moim synem taki powierzchowny kontakt jak
mam z mamą i że oni... no wiesz. Że nie będziemy sobie naprawdę bliscy.
I że, po drugie, zupełnie nie spełniłam oczekiwań mojej mamy co do
tego, jakim mam być człówiekiem. (...) Moje rozważania
teoretyczne nie oznacza, że na przykład pokłóciłam się z mamą :) albo z
dziećmi.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
31 lipca 2008, 07:59:38
Moja mama i Sławek tak się
nie lubią, że ona już przestała odpowiadać mu na "dzień dobry".
Więc
nawet nie ma mowy, żebyśmy my ją zabierali gdziekolwiek, kiedykolwiek.
Zawsze jak próbowaliśmy, gdzieś na krótko, to było tak sztucznie, i
nieraz kończyło się nieprzyjemnie, gdy mama zaczynała komentować
jakieś zachowanie Sławka, które jej się nie podoba.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
23 sierpnia 2008, 22:46:00
...dziś
biegałam po Brzesku z dzieciakami kupując im różne różności. Chciałam
by to była dla nich przyjemność, ale tak naprawdę szybciej, skuteczniej
a może i lepiej zrobiłabym to jadąc tam sama. Choć byliśmy wożeni i w ogóle luksus.
(...) I wszystko to robiłam w stanie nieprzemijającej migreny. Próbowaliśmy
też obejrzeć i wypatrzyć fajne biurko dla Janka i jakiś rodzaj fotela,
sofy czy czegoś takiego. Jeszcze nie wybraliśmy. Wieczorem
zabrałam się za prasowanie. ŻEbyś sobie mogła wyobrazić rodzaj
wyzwania, czekała na mnie góra jak K2, z czterech prań. Calusieńki
fotel był tym zapełniony. Ale teraz jest juz połowa. Sławek w tym czasie sprzątał w pokoju
i włączył głośno Blind Guardian, co skutecznie pomogło mi zmniejszyć
migrenę, prawdopodobnie wreszcie zaczęłam mieć jakieś
ciśnienie :) no ale do czego zmierzam – Janek
przybiegł się wygłupiać, że gra na gitarze, a Lenka przybiegła polulać
przy tym swoją lalusię. Uznała to za idealną kołysankę dla
dzidziusiów.
DO: PIOTRA T.
13 lutego 2008, 00:19:49
(...) A jeśli
milczenie jest przyjazne, to ten
ktoś to przyjaciel (lub może nim być). I dodam jeszcze,
że obecnie nie znam
więcj niż 5 takich osób (w tej chwili mój mąż, moje dzieci, Magda...)
(...) Świat bez ludzi... Miałam takie stany. Ale trochę mi przeszło. Mam rodzinę i bez niej nie
wyobrażam sobie być. Ale generalnie...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
16 września
2008, 12:48:49
Lenka
ma fazę kryzysu przedszkolnego, może to ta pogoda, ale płacze w domu,
płacze w przedszkolu. Może nie wyje, ale płacze.(...) Zrobiła się
strasznie uparta. Wczoraj
kąpała się i opowiadała tacie: "wiesz, tatusiu, jak ja urosnę i będę
duża, to chcę mieć dzidziusia". Równocześnie jednak podkreśla ona z
całą mocą, że nie chce mieć męża. (...) ta jej wypowiedź
jest charakterystyczna. I interpretując ją pod pewnym kątem, powiem
tak: być może, biorąc pod
uwagę siłę jej charakteru i potrzebę niezależności oraz to słynne
asertywne "Nie tak będzie", którym to zdaniem podsumowuje
wszystko, co jej nie spasuje,być
może to jest jedyna słuszna opcja, najlepsza dla niej i jej przyszłych
mężów :)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
|