SŁOWA Z LISTÓW ZEBRANYCH
...NICZYM OKRUCHY ŻYCIA
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z KORESPONDENCJI ELEKTRONICZNEJ SABINY J.,
WNIESIONEJ DO AKT POSTĘPOWANIA KARNEGO 12.01.2009 I 23.02.2009
FRAGMENTY DOTYCZĄCE RELACJI RODZINNYCH STRON
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Życie można zrozumieć, patrząc nań tylko wstecz...




W IMIĘ PRAWDY
DO: MAGDALENY H.

9 marca 2004, 00:25:12

Zima trwa zdecydowanie za długo, co w niektórych ludziach wzmaga depresję, np. u mojej mamy, która pod pretekstem śniegu obraziła się na Sławka (to jest eufemizm)i teraz się pięknie unikają jak Bronisław Malinowski przykazał.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
22 maja 2006, 20:15:02

Janek i Eleonorka są tacy fajni (jak są fajni, bo czasem są wkurzający, jak każdy), że człowiek, jakby mu lata nie leciały a i metraż chciał się rozciągnąć, można by było się pokusić o drugą parę do poloneza, jak mówi moja znajoma o kompletach dzieci.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
8 lutego 2007, 01:23:02

...wiem, że jestem bardzo zaborczą matką, która usiłuje wszystko kontrolować - to znaczy nie wszystko, ale wszystko, co ma wpływ na ukształtowanie moich dzieci i nie umiem się z nimi rozstać więcej, niż to jest absolutnie niezbędne, i odkąd urodził się Janek, to byliśmy osobno tylko wtedy, kiedy ja byłam w szpitalu (trzy razy) i nie puściłabym go nawet na wakacje - co ja mówię, na weekend - z babcią, ciocią czy wujkiem. I wiem, że może to nie jest dobre, ale myślę sobie, że będzie jeszcze na to czas. (...)Staram się pokazywać mu świat realistycznie, ale nie turpistycznie, żeby nie bolało. Jednocześnie staram się, żebyśmy sami przestrzegali zasad, których wymagamy od niego, a wiem, że dużo wymagamy. Moje dzieci będą kiedyś skrajnie różnymi osobami, niż dzieci Kornelii, nawet jeśli będą mieszkały za ścianą.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
30 listopada 2007, 00:30:13

U nas prawie po staremu. Rośnie nasze przeczucie konfliktów z "sąsiadami za ściany". Niby nic, ale mamy przeczucie, że problemy narastają i nigdy nie będzie wspólnego podejścia do niektórych rzeczy.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
14 grudnia 2007, 00:59:45

To jest trochę tak - wybacz porównanie - jak problemy w ciąży. Nie czułam się obłożnie chora, nawet jeśli coś bolało, i człowiek miał nieskończone wyrzuty sumienia, że musi siebie samego oraz otoczenie zmuszać do otoczenia się szczególną troską, a to, że pewne prace czy czynności, które na ogół "wykonują się same" czyli wykonywane są mimochodem, nagle stały się terenem zakazanym, wydawało się mi (i często nie tylko mnie) wielką przesadą. Tak więc przy Janku nosiłam ciężke rzeczy i jeździłam na rowerze. Później też. Z marnym skutkiem.(...) A przy Lence po prostu przyjęłam, że sobie tego nie wymyślam z lenistwa czy z wygody - tylko TAK MUSI BYĆ DLA ZDROWIA I ŻEBY W OGÓLE PRZEŻYĆ. Nie nosiłam zakupów cięższych niż dwa kilo w każdej ręce. Nie prałam (przez 9 miesięcy ani razu !), nie myłam okien ani podłóg, nawet nie zamiatałam. Nic.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
28 lutego 2008, 01:51:51

Mnie się chce żyć tylko dlatego, że mam dzieci, mam męża, mam Ciebie i chwilowo w szkole dwóch mądrych uczniów. GDybym tego wszystkiego nie miała, to chyba mogłabym wyć całymi dobami. Nawet powiedziałabym, z przekory chyba czuję się teraz młodziej, niż gdy miałam 17-18 lat. Wtedy ciężar rzeczywistości i beznadziejność najszczerszych pragnień były nie do zniesienia.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
6 kwietnia 2008, 00:08:23

Dzisiaj mieliśmy dzień o charakterze wybitnie rolniczym. Sławek przekopał mamie cały ogródek. Ja tam trochę podłubałam w truskawkach, Janek też pomagał, a Lenka nosiła w wiaderku chwasty i wyrzucała na brzegu, musiałabyś ją widzieć, taki mały krasnoludek w kaloszkach z wielkim wiaderkiem. Ho ho, ale praca szła.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
30 kwietnia 2008, 00:55:45

Mam głupawkę. Głupawka, o której piszę, wynika z lekkiego przemęczenia, udało mi się dziś umyć te okna, trochę posprzątać, wyprasować czekające na mnie ubrania, ugotować jakąś zupę... no i zrobić długaśną listę zakupów. To dopiero wyczyn. Na jutro mam zaplanowane więcej :) Sławek jest bardzo dzielny z tymi zakupami. Chyba by mnie szlag trafił, gdybym musiała chodzić sama po sklepach, i nie chodzi oczywiście tylko o noszenie zakupów.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
31 maja 2008, 19:17:41

DZiś Sławek strasznie się umęczył, skosił całą trawę i żywopłót obciął, a wszystko w takim porażającym upale i bez śniadania. I z byle jakim obiadem. Więc dzielny był. Moja mama się obraziła, bo Sławek powiedział Tomkowi, że też by czasem mógł. Mama uważa, że nie musi, bo za to robi porządki na brzegu – ale na brzegu robi tylko od czasu do czasu no i raczej nie przez tyle godzin, a tu trzeba regularnie. Tomek wcale się nie obraził, za to mama tak. Dziwne.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
8 czerwca 2008, 01:46:06

...a moja mama ciągle nie w humorze, bo posprzeczali się ze Sławkiem a raczej ona dziwnie i bez sensu zareagowała na coś, co on powiedział, zresztą miał rację, no i teraz się unikają zgodnie z prawem ludów pierwotnych.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
15 czerwca 2008, 01:37:39

Jestem już tak sfrustrowana, że nie mogę jeść i gacie lecą mi z dupy, z przeproszeniem. Nie stres tylko złość. Kłębek nerwów. No ale nie mogę raczej nagadać dyrektorowi, bo on i tak ma swoje racje. Niepodważalne. Takie jak pozytywny wizerunek szkoły i tak dalej. Myślę, że szkoła jest fikcją obecnie. A jej przyszłość to s-f. Sławek dzisiaj zabrał mnie na wycieczkę, żebym się choć trochę uspokoiła. Byliśmy samochodem po okolicy: piękne widoki, piękne chmury, wreszcie jakiś horyzont: Iwkowa, Rożnów, Rajbrot i okolice.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
16 czerwca 2008, 11:28:30

Tak, po wycieczce mi się poprawiło, Sławek wie, że ja lubię te tereny (...) Przeżyję szkołę i poradzę sobie z moją klasą. Człowiek zawsze znajdzie jakieś źródło siły. Tylko czasem to się odbija na moim domowym życiu, bo jak chodzę sfrustrowana, to nawet nie wiem, czy soliłam ziemniaki czy nie :)

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
10 lipca 2008, 08:56:40

Janek właśnie pojechał z babcią i ciocią do Krakowa. Wcale mi się to nie podoba, po prostu ja nie ufam ludziom, a mojej rodzinie też nie, bo jej przedstawiciele są wybitnie roztrzepani (to eufemizm jest). No i załatwiły to tak, że na serio powiedziały to dopiero dziś rano, rozpieprzając mi cały plan poranka (miała to być ambitna praca korzystając że dzieci śpią) (...) Mogę jedynie mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
27 lipca 2008, 00:44:51

...od kiedy mniej więcej wiem, kim jestem (a to już prawie połowa mojego życia), jest łatwiej. Nawet, gdy nic nie jest łatwe. Popełniam na co dzień mnóstwo błędów, nie reagując właściwie i w odpowiednim czasie na rózne sytuacje i kontakty interpersonalne. To wynika głównie z tego, że nie jestem domyślna i nie jestem taktowna. Jeśli te błędy rzutują na moje relacje z moją rodziną, czasem to boli. Przy czym rodzina dzieli się na bliskich ludzi i średnio bliskich ludzi. Więc kiedy w grę wchodzi odwieczny konflikt z moją mamą, to oprócz permanentnego szoku, że ta osoba jest moją mamą (i do tego wątku zaraz wrócę), pozostaje otrząsnąć się jak piesek po wyjściu z błota i iść dalej, bo rozstrząsanie różnic prowadzi do nikąd. Po oddaniu sprawiedliwości różnym stronom, do czego często zmusza mnie siła empatii i jakieś tam zasady, stwierdzam, że w meritum to nic nie zmienia, i dalej staram się być sobą i walcem jeździć, bo jestem już za stara żeby się naginać do czyichś oczekiwań. A teraz ten nawias. Ja oczywiście kocham moją mamę ale jej nie rozumiem, i wiem, że ona nie rozumie mnie, i w zasadzie mogłoby mi to nawet nie przeszkadzać, mówi się trudno... gdyby nie fakt, że ja jestem mamą. (...) Tego typu porównania wprowadzają zrozumiały niepokój, że, po pierwsze, mogę kiedyś mieć z moją córką i moim synem taki powierzchowny kontakt jak mam z mamą i że oni... no wiesz. Że nie będziemy sobie naprawdę bliscy. I że, po drugie, zupełnie nie spełniłam oczekiwań mojej mamy co do tego, jakim mam być człówiekiem. (...) Moje rozważania teoretyczne nie oznacza, że na przykład pokłóciłam się z mamą :) albo z dziećmi.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
31 lipca 2008, 07:59:38

Moja mama i Sławek tak się nie lubią, że ona już przestała odpowiadać mu na "dzień dobry".
Więc nawet nie ma mowy, żebyśmy my ją zabierali gdziekolwiek, kiedykolwiek. Zawsze jak próbowaliśmy, gdzieś na krótko, to było tak sztucznie, i nieraz kończyło się nieprzyjemnie, gdy mama zaczynała komentować jakieś zachowanie Sławka, które jej się nie podoba.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
23 sierpnia 2008, 22:46:00

...dziś biegałam po Brzesku z dzieciakami kupując im różne różności. Chciałam by to była dla nich przyjemność, ale tak naprawdę szybciej, skuteczniej a może i lepiej zrobiłabym to jadąc tam sama. Choć byliśmy wożeni i w ogóle luksus.
(...) I wszystko to robiłam w stanie nieprzemijającej migreny. Próbowaliśmy też obejrzeć i wypatrzyć fajne biurko dla Janka i jakiś rodzaj fotela, sofy czy czegoś takiego. Jeszcze nie wybraliśmy. Wieczorem zabrałam się za prasowanie. ŻEbyś sobie mogła wyobrazić rodzaj wyzwania, czekała na mnie góra jak K2, z czterech prań. Calusieńki fotel był tym zapełniony. Ale teraz jest juz połowa. Sławek w tym czasie sprzątał w pokoju i włączył głośno Blind Guardian, co skutecznie pomogło mi zmniejszyć migrenę, prawdopodobnie wreszcie zaczęłam mieć jakieś ciśnienie :) no ale do czego zmierzam – Janek przybiegł się wygłupiać, że gra na gitarze, a Lenka przybiegła polulać przy tym swoją lalusię. Uznała to za idealną kołysankę dla dzidziusiów.




DO: PIOTRA T.


13 lutego 2008, 00:19:49



(...) A jeśli milczenie jest przyjazne, to ten ktoś to przyjaciel (lub może nim być). I dodam jeszcze, że obecnie nie znam więcj niż 5 takich osób (w tej chwili mój mąż, moje dzieci, Magda...) (...) Świat bez ludzi... Miałam takie stany. Ale trochę mi przeszło. Mam rodzinę i bez niej nie wyobrażam sobie być. Ale generalnie...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
16 września 2008, 12:48:49

Lenka ma fazę kryzysu przedszkolnego, może to ta pogoda, ale płacze w domu, płacze w przedszkolu. Może nie wyje, ale płacze.(...) Zrobiła się strasznie uparta. Wczoraj kąpała się i opowiadała tacie: "wiesz, tatusiu, jak ja urosnę i będę duża, to chcę mieć dzidziusia". Równocześnie jednak podkreśla ona z całą mocą, że nie chce mieć męża. (...) ta jej wypowiedź jest charakterystyczna. I interpretując ją pod pewnym kątem, powiem tak: być może, biorąc pod uwagę siłę jej charakteru i potrzebę niezależności oraz to słynne asertywne "Nie tak będzie", którym to zdaniem podsumowuje wszystko, co jej nie spasuje,być może to jest jedyna słuszna opcja, najlepsza dla niej i jej przyszłych mężów :)

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

   
DIL BANSHEE STORY
OSTIUM...