SŁOWA Z LISTÓW ZEBRANYCH
...NICZYM KAWAŁKI ZWIERCIADŁA
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z KORESPONDENCJI ELEKTRONICZNEJ SABINY J.,
WNIESIONEJ DO AKT POSTĘPOWANIA KARNEGO 12.01.2009 I 23.02.2009
FRAGMENTY DOTYCZĄCE OSOBOWOŚCI POKRZYWDZONEJ
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Życie można zrozumieć, patrząc nań tylko wstecz...




W IMIĘ PRAWDY
DO: MAGDALENY H.

29 grudnia 2004, 00:59:10

Więc dziecko wychowywane bezstresowo dla otoczenia jest niegrzeczne, ale tak naprawdę nie jest ono niegrzeczne, tylko eksperymentuje, ile mu wolno. Dlatego ja nie stresowałam mojego dziecka wychowaniem bezstresowym, tylko je tresowałam.
Z ograniczoną ilością wyborów wyjść z trudnych sytuacji, żeby mniej więcej wiedziało, jakie ma opcje i co będzie. Szczerze mówiąc, działa to na razie dość dobrze. Jak Janek ma karę i wie za co, to ani słowem nie piśnie.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
9 marca 2004, 00:25:12

Powinnam zacząć się rozglądać za nowym zawodem. (...) Po prostu mam kontrolowaną depresję. A jeszcze byłam dziś na szkoleniu dla nauczycieli "SZtuka motywacji". Inteligentny prowadzący zamknąłby całą treść w godzinę albo mniej, ale nie - cztery godziny - "bo musimy się bawić koniecznie". na samym początku pani powiedziała, żebyśmy się przedstawili, i przy swoim imieniu dodali jakieś zwierzątko, które wyobraża sposób, w jaki motywujemy ucznia. Początkowo trochę mnie zatkało. Potem mnie rozbroili ludzie (nauczyciele) swoimi tekstami: lisek, osiołek, małpka, wielbłąd itd. Moje skojarznie na mnie samą jest proste: stara cholera. Ale to nie jest zwierzątko. Powiedziałam jej (pani prowadzącej): przyczajony tygrys, ukryty smok. Nie widziałam tego filmu, ale to właśnie we mnie siedzi. Trzeba się trzymać mocno, żeby ich nie rozszarpać. Dziwne, że nauczycielem może być każdy.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
17 sierpnia 2006, 22:51:34

A u nas nic nowego, życie rodzinne jakoś się toczy. Ostatnio albo mam migrenę, albo robię zakupy do szkoły, albo piszę dla mamy awans zawodowy, albo mam migrenę. Podejrzewam, że to wszystko jakoś się łączy. Myślę o mojej pracy i wiem, że najbardziej stresujący jest dla mnie hałas agresywny. Nie taki nawet, jak na dużej przerwie, bo do tego można przywyknąć i nawet się z niego psychnicznie wyłączyć, tylko taki upierdliwy hałas jak brzęczący komar, gdy ciągle ktoś coś chce, ktoś przerywa o byle pierdołę, ktoś nie słucha poleceń i każe sobie osobno tłumaczyć, bo wcześniej nie słuchał. Podejrzewam, że Ty masz tak w pracy na co dzień. Ale na ogół rozmawiasz z pojedynczymi osobami – i nie musisz ich niczego nauczyć.
Po czymś takim potrzebuję jedynie ciszy, a od hałasu ja się robię chora - i agresywna. I boję się, że moje dzieci na tym ucierpią
.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
8 lutego 2007, 01:23:02

Ja też jestem dziwakiem i to od kiedy pamiętam i co więcej, prawie nigdy mi to nie przeszkadza, co najwyżej daje do myślenia, bo taki styl życia może być albo zupełnie nieświadomy (i to mają wariaci) albo zupełnie świadomy, nie da się na pół gwizdka, moim zdaniem.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
28 lutego 2008, 01:51:51

Doświadczam w szkole uczuć ambiwalentych.
Przeróżnych, z przeróżnych dziedzin. Generalnie załamanie
i stan przeddepresyjny, czasem już depresyjny, często straszny gniew albo dziką złość (to nie jest to samo), ale czasem wszystko mnie rozśmiesza.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
11 marca 2008, 02:15:22

Z powodu szkoły miałam dziś wielki kryzys osobowości.
Cholera mnie bierze, oraz szlag mnie trafia, że ta szkoła tak za człówiekiem idzie do domu.
To jest tylko moja praca, ale - gdy idę do sklepu, spotykam uczniów i ich rodziców. W kościele i na spacerze. A nawet nie wychodząc z domu.(...) I chcą wiedzieć o mnie wszystko. Jak idę na spacer z mężem to się interesują,
a jak idę sama, to się martwią, że sama.
(...)
Niestety, w przeciwieństwie do wielu zawodów, gdzie można zachować równowagę, a może tak tylko się wydaje komuś, kto
w nich nie siedzie, tu codzienność jest bardzo specyficzna.
A codzienność to są spotkania. Nikt nie jest sam. Spotykamy ludzi i oni oddziaływują (choć nie zawsze) na nasze stany emocjonalne. I to jest właśnie mój problem.(...)
I ta codzienność, te spotkania, to są takie punkty tylko.
Ale z nich się składa linia ciągła. Zmuszają mnie ciągle do zastanawiania się nad sobą. Co robię źle, że wychodzi tak źle. Te spotkania walą w mój system wartości. Lepiej byłoby go nie mieć.(...) W sumie to myślę czasem że te całe małżeństwa to przeżytek. Nie, żebym narzekała na własne,
tylko nie wiem, po co mieliby się żenić ludzie, którzy ledwie się znają, a tak jest coraz częściej i nie chodzi tylko o dzieci, które ich łączą. Może po prostu ludzie żyją stereotypami. Małżeństwo kojarzy się z czymś poważanym, z jakimiś rolami społecznymi, bez tego sami by nie zauważyli, że mają być (ludzie) odpowiedzialni za siebie i na przykład jeszcze za kogoś. I nie będzie lepiej w tym względzie, bo społeczeństwo strasznie się degeneruje.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
12 kwietnia 2008, 02:22:59

W tym tygodniu jestem jakaś wytrącona z równowagi i to bez żadnego powodu konkretnego, ot, rzeczywistość... W tym tyogdniu zaliczyłam również super migrenę trzydniówkę, a wczoraj to już naprawdę myślałam, że umrę. Ale nie umarłam. Zamiast tego upiekłam ciasto drożdżowe i zrobiłam dwa torty, no i odszorowałam kuchnię na poziomie cokolwiek poważniejszym niż żazwyczaj, niestety, jestem jednak strasznym niechlujem.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
30 kwietnia 2008, 00:55:45

Wiesz, jak bardzo nie lubię i jak bardzo mnie przerażają martwe zwierzęta. A tu po przyjściu do domu, u samych stóp schodów czekała na mnie myszka z odgryzioną główką i wyjętym sercem. Zazwyczaj na taki widok to chciało mi się mdleć, a dziś po raz pierwszy w życiu miałam inną reakcję. Żal mi się tej myszki zrobiło, takie miała wzruszające białe nóżki. Więc ją posprzątałam. Cóż. Człowiek się zmienia.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
7 maja 2008, 01:28:12

...jeśli chodzi o problemy choleryczności. Też mam takie problemy. To znaczy muszę bardzo dużo wysiłku włożyć, żeby w sytuacjach kryzysowych nie wybuchnąć z siłą wulkanu, więc jest na ogół bardzo spokojnie, od czasu do czasu nieco mniej spokojnie, czasami nieco głośniej, ale jeśli przekroczona zostanie granica, to jest całkowity niekontrolowany wybuch wściekłości, w trakcie którego mogłabym popełnić chyba każdą zbrodnię w afekcie i jeżeli wtedy nadal ktoś wchodzi mi w drogę, nie ucieka, nie przestraszy się, no to potem ma co wspominać... ku przestrodze na przyszłość. KIedy czuję gdzieś w środku taki straszny gniew, taką wzbierającą siłę, to sama się jej boję.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
10 lipca 2008, 08:56:40

A ja napisałam mu tak::)[Wojtkowi]
"Witaj. Już nie jesteś moim uczniem. W związku z tym może ze mnie wyjść i pomachać ta stara złośliwa wiedźma, która jest sednem mojej natury. Myślę, że w szkole kultura musi przeważać nad naturą. Ale w życiu to różnie bywa.(...)"
Ale nie odpisuje. I dobrze, bo coś czuję, że teraz jestem w stanie być o wiele wiele bardziej złośliwa. Coś się we mnie wyzwala. Może po prostu nie umiem być traktowana w taki sposób i muszę odreagować.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
11 lipca 2008, 11:26:32

Jeżeli odbierasz to jako krótko i chaotycznie, to znaczy że chyba rzeczywiście otacza Cię chaos :) do tego świetnie pasuje spirale, a już najbardziej jak są one też wizualizacją tego, co ma się w głowie. Choć dla mnie spirala jest symbolem bardzo wielowątkowym, dla mnie oznacza ona czas i to rozumiany w dwie strony: jako upływający zataczając kręgi, i jako czas po którym można niejako wrócić do początku, mam tu na myśli nie tylko archeologię ale przede wszystkim zrozumienie, co jest ważne. Tak więc zależy, z której strony je rysuję, mogą one mnie naprowadzić na coś innego. Fakt, że im bardziej są wizualizacją chaosu we mnie, tym bardziej uspokaja mnie ich widok.
...im więcej jest to wizualizacja tego chaosu, ktory mam w sobie, tym lepiej się czuję w ich towarzystwie... w swojskim towarzystwie :)
(...) Wojtkiem nie zamierzam się przejmować. Piotrowi nie napiszę raczej, jak dogadałam Wojtkowi, bo nie chcę stać się przyczyną jakiegoś dystansu między braćmi. Cała ta sprawa mnie śmieszy i irytuje. Bo wiesz, myślisz, że kogoś znasz...
a zresztą, mam to gdzieś. Niech on się boi. Wojtek. Na drugi raz nie będzie mnie traktował w ten sposób. Ludzie myślą, że jak jestem miła, to jestem miła naprawdę :) co za błąd.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
27 lipca 2008, 00:44:51

Tak więc raczej boję się przyszłości. Myślę, że może ją oswoję, zamieniając na nieustającą teraźniejszość. Wszelkie marzenia, jak mogloby być, jak zawsze, mogą tylko ucierpieć w konfrontacji z rzeczywistością. I właśnie dlatego nie buduję mojej nadziei na przyszłości. Staram się doceniać to, co mam - a mam niemało. Nawet jesli na co dzień czasem przeważą zniecierpliwienie i zniechęcenie, cały czas wiem, że tu i teraz - mam najwięcej. Że mam się z tego cieszyć teraz, a nie odkładać na później.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 23 sierpnia 2008, 22:46:00

Moja mama mówi, że każdy człówiek jest dziwny dla innych. Jest to jedno z niewielu jej twierdzeń, z którym mogę się naprawdę zgodzić.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
25 sierpnia 2008, 00:14:34

Od kiedy wróciliśmy, mama i Sławek próbują zachowywać się poprawnie i rozmawiają ze sobą. Mimo pewnego zgrzytu zaraz na początku. Zauważyłam po przyjeździe, że moja ukochana brzózka ma urżnięty czubek. Mama i Tomek obcięli ją, podobno podczas burzy, podobno sprawiała zagrożenie, bo jej gałązki tańczyły po przewodach, po kablu i było niebezpieczeńśtwo pożaru. Być może tak było. A może tylko wykorzystali okazję, że jesteśmy daleko. W każdym razie odczułam to jako wielką przykrość, bo to jest moje ulubione drzewo i miałam nadzieję, że nikt jej nie wykastruje tak jak z modrzewiem się to stało. Nawet jeśli będzie ładna, jeśli się uda doprowadzić ją do jakiegoś "parkowego" wyglądu, to już nie będzie wolnym drzewem. Wiem. To jest dorabianie filozofii na siłę. Ale jest mi przykro i muszę nad tym panować, a wtedy rodzi się rozgoryczenie. Takie codzienne zaskoczenia powodują, że człowiek musi ciągle robić sobie remanent w zasadach i pytać, co jest ważne. Robić awanturę, czy nie robić ? Brzózka czy mama ? I tak dalej. Codziennie pytać, kim jestem, do czego zmierzam, po co coś robię. Cholernie rzadko można uzyskać satysfakcję z siebie samego. Coraz gorzej mi to wychodzi.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
16 września 2008, 12:48:49

PRaca w szkole nie jest tym co kocham, ale nadal nic innego nie wymyśliłam, ciekawa jestem kiedy to nastąpi ? - ale przynajmniej mam wakacje i ferie i parę wolnych dni w roku. Tym trzeba się pocieszać. Jestem coraz większym outsiderem, nie mam z kim normalnie pogadać w szkole, nie robię więc tego.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
18 września 2008, 00:00:16

Nie wiem, jak to się dzieje, ale ostatnio każdy dzień jest tak bardzo pełen treści. Odczuwam każdą upływającą godzinę. Wszystko jest intensywne, na nic nie mam czasu. A jak mam czas, to nie mam siły, też tak bywa. LUdzie wokół mnie, koleżanki z pracy, dziwią się w piątek, że już piątek, a w ogóle to odliczają dni do pierwszego dodatkowego wolnego typu dzień nauczyciela. A ja mam na odwrót. Każdy dzień jest światem, tak dalece, że czas za rok wydaje mi się odległy o lata świetlne, a np za 3 lata - to już jest s-f. Ciekawe, czy ta intensywność pozwoli mi cieszyć się tym czasem lepiej, czy tylko szybciej się zestarzeję ?
No i przez to wszystko, znów adrenalina zaczyna zastępować jedzenie. To znaczy jestem głódna ale nie mam apetytu.
Mogę jeść i jem, ale gdy mam w kuchni ciszę i jest pusto.

W obrębie tego toleruję Janka siedzącego obok i czytającego swoją książkę. Ale już nic więcej.



DO: PIOTRA T.


4 grudnia 2007, 13:25:01



Jestem straszną choleryczką, tylko... na odwyku. POstanowiłam sobie nie pozwalać. Nie czynić spustoszenia wokół siebie. Jak na razie na siłę woli na mam co narzekać.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
13 lutego 2008, 00:19:49

Mam wrażenie, że ten mój ostatni list podykował mój mimo wszystko dość choleryczny temperament. Ja nigdy się nie obrażam, ale gniew czasami mnie ponosi. Lubię Twoje listy. Brakuje mi czegoś, gdy ich nie ma. (...) Zawsze różniłam się od rówieśników i znosiłam to dobrze. Z inności czy dziwności można zrobić dobrą broń - na pewnym etapie można sobie pozwolić na wiele, bo otoczenie już się przyzwyczaiło, że ma oto przed sobą dziwaka. (...) Czy sądzisz, że coś w rodzaju magii może się zdarzyć w naszej zwykłej rzeczywistości ?

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
24 kwietnia 2008, 16:08:23

Minęło już wiele godzin od lekcji wosu z moją klasą a ja nadal jestem rozwalona psychicznie. Pani dyrektor widząc w jakim jestem stanie (rozmawiając z Tobą byłam w miarę spokojna ale przechodząc obok nich już mnie wściekłość ogarnia) rzuciła hasło, że może wolałabym nie mieć wychowawstwa w przyszłym roku? (...) Pracując z ludźmi, wiem, że częścią moich zajęć są różne interakcje. Ale za dużo mnie to kosztuje emocji, energii, zdrowia. Akurat ta klasa. Przecież to nie moja wina, że dyrektor powołał taki skład w 1e. Myślę, żę wystarczająco często o tym mówiłam i pisałam, nie chcę więcej, bo aż się trzęsę ze zdenerwowania. (...) Myślę, że tak naprawdę mimo zmęczenia, rozgoryczenia i tego, że cały czas mam ochotę po prostu się rozpłakać (a to niedobrze, bo w normalnych warunkach emocjonalnych miałabym raczej ochotę z przeproszeniem dupnąć tym wszystkim).

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
1 maja 2008, 00:22:35

Dzisiaj zszokowałam uczniów podczas lekcji. Uczennica nagle zaczęła wrzeszczeć, bo pod ławką był pająk - pajączek - który nagle wspiął się na nią. Najbliżej siedzący koledzy albo się odsuwali, albo rechotali, a ci najodważniejsi zabierali się do zlikwidowania problemu bezpośrednio na niej. Po prostu podeszłam, wzięłam w ręce tego pająka, wystawiłam go przez otwarte okno parteru, dmuchnęłam i już go nie było. Cisza, jaka zapadła w klasie, była taka, jak bym go co najmniej zjadła. Generalnie zawsze wynosiłam pająki w czymś, nie w rękach, ale ten był milutki i żal mi go było, zareagowałam instynktownie. Tak się jakoś zmieniam ostatnio. Najpierw ta myszka, teraz ten pająk. No nie wiem, czy to dobrze, ale co tam.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
7 maja 2008, 02:23:52

Dobrze to wiesz, że bycie "nienormalnym" daje nie tylko same minusy, bo poszerza margines swobody, jak ludzie się przyzwyczają, to ich już byle co nie bulwersuje. A po drugie, jak piszesz, że w Twoim wieku pewnych rzeczy nie wypada, to co ja mam powiedzieć? Mam dołączyć listę rzeczy, których mi nie wypada, a jednak to robię ? (i żyję... :) (glany, ubiór niekoniecznie stosowny w środowisku nauczycielskim czy niegrzeczne włosy, upodobanie do "dziwnej" muzyki, gwizdanie na przerwach, rozmawianie z Tobą, nie mówiąc o mailach, wreszcie cała seria dziwacznych zachowań i zasad...) Tak więc mogłabym się obrazić:), gdyby nie to, że po pierwsze ja się nigdy nie obrażam, a po drugie, potraktuję to jako niezamierzony komplement - że być może czasami zapominasz, ile mam lat (stąd ta niedypomatyczna, ale sympatyczna wypowiedź), a zresztą, ja czasami też zapominam ile mam lat. (...) Dziękuję za życzenia z okazji Beltaine. No ładnie. Ognia ducha i umysłu. To ja się tak staram, żeby wyrobić w sobie jakiś umiar i ukrócić spontaniczność, w końcu moje najgorsze wady to nieopanowanie, niecierpliwość i gniew, a Ty mi życzysz ognia ? :) Potraktuję to jako inspirację.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
8 lipca 2008, 08:46:39

Odpisałam Wojtkowi, ale w klimacie plasującym się między dystansem a złośliwością. Jestem ciekawa, ile czasu trzeba będzie, aby tym razem przemyślał sobie, czy chce tego więcej. Wiem, jestem wredna. Ale sam chciał, a ja wcale nie mam słodkiego charakteru.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

   
DIL BANSHEE STORY
OSTIUM...