-->

 


SŁOWA UCZONYCH I DOŚWIADCZONYCH
...NICZYM NAMIASTKA WIEDZY TAJEMNEJ


FRAGMENTY SPECJALISTYCZNYCH OPRACOWAŃ

...CZYLI ELEMENTARZ... nie każdego PSYCHOLOGA...


 


 

Wnętrze bez tego co na zewnątrz nie może być wnętrzem  

"Można by rozróżnić dwa zasadnicze sposoby poruszania się we wspólnej przestrzeni: sposób otwarty i opancerzony. (...) W drugim podejście do otoczenia ma charakter instrumentalny, człowiek dąży tu jedynie do tego, by w nim zrealizować tylko swoje plany, reszta go nie obchodzi, otoczenie jest tylko przedmiotem służącym ewentualnie do wykorzystania we własnym dążeniu do celu. Człowiek nie otwiera się na działanie wspólnej przestrzeni, ale jeszcze silniej się opancerza, a otoczenia używa jako instrumentu do osiągnięcia celu. Podejście tego typu jest dość charakterystyczne dla ludzi o schizoidalnym typie osobowości, ale wynikać ono też może ze swoistych warunków środowiskowych, które paraliżują kontakt emocjonalny z otoczeniem. Zdarza się tak zazwyczaj, gdy płaszczyzna kontaktu z otoczeniem jest pochyła, gdy dąży się przede wszystkim do uzyskania nad nim władzy; przedmioty otoczenia stają się wówczas pionkami, którymi człowiek stara się manipulować. Postawa taka może zaspokajać tendencje twórcze (władza bowiem umożliwia przekształcanie środowiska wedle swego planu), ale nie zaspokaja tendencji do rozbicia granicy oddzielającej własny świat od otaczającego. Człowiek pozostaje właściwie nadal zamknięty w swoich granicach, nie otwiera się na działanie wspólnej przestrzeni, ale przeciwnie, jeszcze bardziej się opancerza, bo chce w ten sposób doprowadzić do bezwzględnego przeprowadzenia własnej struktury czynnościowej. Kontakt taki zubaża go o to, co w zetknięciu z rzeczywistością jest bardzo istotne, a mianowicie wzajemne ścieranie się struktur czynnościowych środowiska i własnych."

Antoni Kępiński, Lęk

 

***

 

"Analizując okres życia przed wybuchem schizofrenii, odnosi się nieraz wrażenie, że chorzy ci byli jakby skrępowani, że nie czuli się swobodnie, że już wcześniej odczuwali ciężar maski. Wolność ich rozgrywała się głównie w świecie fantazji; rzeczywistość była dla nich często trudna do zniesienia, chętnie by od niej uciekli (...). Czuli, że “w środku" są inni niż na zewnątrz. Ta sprzeczność często im doskwierała. Wybuch psychozy jest jakby pęknięciem tej zewnętrznej warstwy, która wytworzyła się na skutek wymagań życia i która choremu nieraz dokuczała. Dlatego często w czasie wybuchu psychozy chory ma wrażenie, że odsłoniła mu się prawda o nim samym i o otaczającym świecie. (...) Wybuch psychozy jest jakby zrywem do wolności. (...) Rozbicie granicy oddzielającej świat wewnętrzny od zewnętrznego może być traktowane jako regresja do życia płodowego i wczesnego okresu dzieciństwa, gdy się jeszcze ta granica nie wytworzyła, ponieważ wytworzyć się może tylko w stałej interakcji z otoczeniem, gdy się na nie działa i z kolei odbiera jego działanie. (...) Wybuch psychozy byłby zatem wyzwoleniem tej części własnego świata, która została brutalnie wyrzucona ze świadomości przez poczucie rzeczywistości. I realność tego wyklętego świata jest w psychozie tym większa, im większa była rozpiętość między nim a światem realnym. U osób, które z racji swego talentu artystycznego przed chorobą mogły łatwiej uciec w świat fantazji niż przeciętni ludzie, schizofrenia przebiega zwykle w nieco odmienny sposób nie tylko dlatego, że bogactwo ich świata jest może większe i ekspresja łatwiejsza, lecz też na skutek mniejszej rozpiętości między światem rzeczywistym a nierzeczywistym. Osoby takie są przyzwyczajone do jednoczesnego poruszania się w rzeczywistości i nierzeczywistości i dzięki temu łatwiej jakby "adaptują się" do świata psychotycznego niż te osoby, u których marzenia zostały stłumione przez rzeczywistość. (...) Presja otaczającej rzeczywistości nie działa już redukująco na świat marzeń, gdyż poczucie rzeczywistości przesuwa się ze świata zewnętrznego na świat wewnętrzny, dzięki czemu rzeczywiste staje się to, co wewnątrz, a nie to, co na zewnątrz. Jednocześnie na skutek rozbicia granicy oddzielającej świat własny od otaczającego to, co wewnątrz, projektuje się na zewnątrz tak, że rzeczywisty jest nadal świat zewnętrzny, który jednak naprawdę jest światem wewnętrznym. (...) Rzeczywistość bowiem przeistacza się według jego wewnętrznej prawdy. W stosunkach z ludźmi nie obowiązuje już maska, nie liczy się to, co jest na zewnątrz, ale wewnętrzna istota człowieka. (...) O zaburzonym lub niepełnym procesie identyfikacji można mówić wówczas, gdy utrzymuje się on wciąż na pierwszym etapie, tj. gdy odczuwa się obcość odgrywanej roli, gdy ma się przeświadczenie, że wewnątrz jest się zupełnie innym niż na zewnątrz. W sylwetce przedchorobowej chorych na schizofrenię często spotykamy się z takim właśnie osłabieniem procesu identyfikacji. (...) Trzeba porzucić rolę dziecka, a przyjąć rolę kobiety czy mężczyzny. Największe trudności w nowej roli sprawiają problemy płci i odpowiedzialności."

 

Antoni Kępiński, Schizofrenia

 

***

 

"Schizofrenia jest światem wewnątrz świata. Świat urojony, którego nie sposób określić, jest jak otwarta rana, która wyrasta obok świata rzeczywistego, będąc zarazem jednym ze sposobów szukania ulgi przez chorego. (...) Podstawowym powodem zlewania się w regresji schizofrenicznej rzeczywistości i nierzeczywistej fantazji są zaburzenia w postrzeganiu własnej osoby, obrazu ja, które jest odrębne od otoczenia. Najgłębsze przyczyny tego defektu tkwią w nieprawidłowościach wczesnych kontaktów uczuciowych między matką i dzieckiem. Matka, która nie wzmacnia obrazu ja, powoduje, że schizofrenik został wystawiony na nadmierne działanie lęku w okresie, kiedy nie mogły powstać jeszcze granice jego ja, nie mogły dojrzeć adekwatne i skuteczne reakcje obronne."

Eva Syristova, Świat urojony

 

***

"Zaburzenia poczucia tożsamości można wyjaśnić, odwołując się do zjawiska regresji, i że osoby, u których zaburzenia te występują, pragną przeżycia symbiotycznego połączenia z matką (...) - wynik niepowodzenia dziecka w separacji od matki. (...) Fałszywe "ja" rozwija się u niektórych osób o słabym poczuciu odrębności, w następstwie lęku przed zatraceniem się w kontakcie z drugą osobą, lęku, który jest dla tych osób charakterystyczny. (...) "Ja" fałszywe stanowi obronny typ izolacji, który wytworzył się w kontakcie z groźnym środowiskiem jako produkt niepełnego różnicowania z zagrażającej symbiotycznej fuzji. Jest to szczególny rodzaj autonomii, rozwijający się, gdy symbiotyczne połączenie jest traumatyczne, gdy psychiczna integralność dziecka jest zniszczona przez intruzyjną matkę. (...) Zaburzenie to pełni funkcje obronne i rozwija się u człowieka w wyniku poczucia zagrożenia swej odrębności. Zwraca się uwagę na zaburzenia występujące u matki, które powodują omawiane trudności dziecka."

Maria Sokolik, Psychoanaliza i Ja

 

***

 

"Trauma okresu wczesnodziecięcego wywiera destrukcyjny wpływ na funkcjonowanie emocjonalne, poznawcze i społeczne jednostki, przede wszystkim prowadząc do dezintegracji "ja" (w skrajnych przypadkach utraty poczucia tożsamości), stosowania specyficznych mechanizmów obronnych (rozszczepienie, zaprzeczanie), braku świadomości własnych potrzeb, pragnień i uczuć oraz wykształcenia przez jednostkę fałszywego  "ja", odzwierciedlającego wymagania zewnętrzne."

Jolanta Berezowska, Etiologia i diagnoza zaburzeń z pogranicza nerwicy i psychozy

 

***

 

"Rozpoznanie matki staje się kluczowym punktem różnicowania "ja" od "nie ja" i pozwala na budowanie odrębnych reprezentacji siebie i świata otaczającego. (...) Zadaniem trzeciej fazy internalizacji związków z obiektem jest stworzenie podstaw całościowego obrazu "ja" i obrazu obiektu". (...) Wcześniej różnicuje się obraz "ja" od „obiektu" w ramach pozytywnej dyspozycji afektywnej tzn. "dobrego ja - obieku". Pozwala to na powstawanie coraz to wyraźniejszej struktury ego i umacniania się jego granic. Nieco później z konstelacji "złego ja - obiektu" zaczyna się wyłaniać obraz "złego ja" i "złego obiektu". Własna wrogość przeżywana dotychczas jako "usprawiedliwiona", bo płynąca od "złego obiektu”, którego dziecko czuło się częścią zaczyna być odczuwana po raz pierwszy jako wrogość własna i wrogość matki. Ta z kolei staje się niezwykle zagrażająca, trudna do zniesienia wobec zależności dziecka od matki. W tej fazie strach przed utratą obiektu ustępuje miejsca obawom utraty miłości obiektu. Pojawia się więc bardzo wyraźna tendencja do ścisłego ograniczania libidalnie wyposażonych reprezentacji "złego ja" i "złego obiektu", zmierzająca do ochrony idealnej relacji z matką. Tendencja ta realizowana jest poprzez mechanizm rozszczepienia ("sp1itting"). W toku normalnego rozwoju internalizacji związków z obiektern znaczenie tego mechanizmu stopniowo maleje, w patologicznych zaś warunkach wynikających z przewagi niekorzystnych doświadczeń emocjonalnych lub pewnych bliżej niesprecyzowanych dotąd cech konstytucjonalnych jak np. natężenia instynktu agresji, może przetrwać. Wtedy cena jaką płaci dziecko za oddzielenie "dobrych" i "złych" obrazćw "ja" i "obiektu" jest podwójna: powstaje niemożność integracji obrazćw "ja” w jedną koncepcję siebie i obrazów "obiektu" w jeden pełny obraz "obiektu", czyli model świata nas otaczającego. Stan ten jest przyczyną powstawania ciężkich zaburzeń osobowości, a przede wszystkim tzw. osobowości z pogranicza ("borderline personality"), a mechanizm rozszczepienia zajmuje kluczową pozycję w rozumieniu zaburzeń psychicznych, szczególnie zaś psychoz. (...) Integracja reprezentacji "ja" i "obiektu" powoduje pogłębianie się naszych reakcji emocjonalnych. (...) Zintegrowany, stabilny obraz "ja" i "obraz świata obiektów" oraz realistyczna wiedza o sobie samym i świecie otaczającym, wzajemnie się uzupełniają. Im bardziej całościowy jest charakter reprezentacji intrapsychicznej "ja", tym bardziej realistyczne jest postrzeganie samego siebie w związkach z innymi ludźmi i tym bardziej realistyczna ich ocena. Inaczej mówiąc, harmonijny świat wewnętrzny nadaje właściwy wymiar światu realnemu. (...) Osoby, które były zdolne kochać innych i były przez nich kochane przechowują obrazy ludzi dające im siłę przetrwania. Obserwacje kliniczne potwierdzają jak wiele z wiary w siebie i wiary w wartość świata płynie z zinternalizowanych związków z obiektami. Tak zwana regresja w służbie ego polega w tych kryzysowych sytuacjach na reaktywowaniu obrazów "dobrych obiektów", warunkujących poczucie bezpieczeństwa, będących daleką reminiscencją jedynego związku, w którym czuliśmy się bezpiecznie - związku z matką. Inaczej dzieje sie z ludźmi, których rozwój zinternalizowanych związków z obiektem przebiegał nieprawidłowo. Ludzie tacy w obliczu niepowodzeń nie mogą odwołać się do wewnętrznego świata obrazów "ja" i obrazów "obiektów" i muszą koncentrować się na otaczającej ich rzeczywistości i ludziach w niej istniejących. Nie pozwala im to jednak na zapełnienie trudnej do zniesienia pustki i uczucia nudy. Świat ludzi realnych nie wystarcza, jeżeli nie stoi za nim świat zinternalizowanych obiektów. (...) Powstająca powoli struktura osobowości lub inaczej charakteru oparta jest między innymi o te właściwości ego [zdolność do różnicowania subtelnych aspektów własnego "ja" i "ja" innych ludzi, tolerancji uczuć ambiwalentnych wobec obiektu miłości], a szczególnie o znajdujący się u ich podstaw obraz własnego ja. Im bardziej jest zintegrowany obraz własnego ja, tym większą mamy szansę na powstanie dojrzałej, harmonijnej osobowości. Innymi słowami - nasz świat wewnętrzny, świat zinternalizowanych związków z obiektem, nie tylko wpływa na postrzeganie przez nas świata nas otaczającego, ale poprzez strukturę osobowości organizuje nasze relacje z innymi ludźmi.

Irena Namysłowska, Teoria związków z obiektem

 

<A>      <B>      <C>



   

DIL BANSHEE STORY
DIL BANSHEE STORY