A K T U A L N O Ś C I



MUSZTARDA PO... 4 LATACH...


11 października 2012 r. Sąd Okręgowy w Tarnowie wydał prawomocny wyrok uniewinniający oskarżonego Sławomira K. od wszystkich zarzucanych mu czynów. Orzeczenie to zapadło pięć dni przed upływem pełnej... czwartej już rocznicy wniesienia przez Sabinę J. fałszywego zawiadomienia do Prokuratury Rejonowej w Brzesku. Co prawda, sprawiedliwości stało się zadość..., ale z drugiej strony, co to za sprawiedliwość, kiedy ów owoc manipulacji i matactwa Sabiny J., znacząco przysłużył się jej do obciążenia męża w wyroku rozwodowym współwiną za rozpad małżeństwa, podobnie jak i do uzasadnienia wyroku eksmsyjnego, nie wspominając już o jego publicznym zniesławieniu oraz oczernieniu  w oczach odizolowanych od niego dzieci.

Sąd Okręgowy w Tarnowie w ustnym uzasadnieniu wydanego wyroku podkreślił kilka bardzo znaczących i wymownych kwestii.  Już na wstępie zaznaczył, że nie chce wypowiadać się krytycznie co do treści orzeczenia Sądu I instancji i jego uzasadnienia, które uznał za "błędne i sprzeczne", albowiem "musiałby całą godzinę poświęcić tylko na temat konstrukcji prawnej wspomnianego wyroku". "Oczywistą absurdalność tego wyroku" można dostrzec
- zdaniem Sądu II instancji - nawet w apelacji Prokuratora, która pisana była "dwutorowo", zaś sam oskarżyciel publiczny był "rozdwojony".

Jednocześnie Sąd odwoławczy  wyraził głębokie zdziwienie podatnością dotychczasowych Sądów, Prokuratury czy biegłych psychologów na manipulacje Sabiny J. Wprawdzie przyznał, iż w początkowej fazie postępowania, zarówno Prokurator wnoszący akt oskarżenia, jak i nikt inny, nie wiedział co Sabina J. ukrywała przed organami ścigania, tym niemniej pojawiające się w toku nowe dowody obnażyły charakter jej działań i całej sprawy. Zdaniem Sądu odwoławczego, nie sposób bowiem zaprzeczyć temu, że Sabina J. doskonale wiedziała, że Sławomir K. jest oddanym mężem, a jako ojciec bardzo kocha swoje dzieci, opiekuje się nimi i troszczy o nie, zaś sama angażując się uczuciowo w związek ze swoim nieletnim uczniem Piotrem T., planowała i zastanawiała się, jak od męża odejść, ale tak, "żeby ludzie nie powiedzieli, że rozbija rodzinę". Zdaniem Sądu II instancji Sabina J. "cały czas manipulowała w procesie" i podobnie jak jej przyjaciółka Magdalena H. jest zupełnie niewiarygodnym świadkiem. Sąd odwoławczy stwierdził ponadto, iż przesłuchanie małoletniego Jana K.  po kilku latach przebywania z manipulującą matką, dopiero podczas trzeciego rozpoznania pierwszoinstancyjnego, zamiast już na samym początku postępowania, jest jakimś totalnym nieporozumieniem...

Sąd II instancji  przyznał, iż mimo każdorazowego nakreślania Sądowi Rejonowemu w Brzesku sposobu przeprowadzenia dowodów z akt, niestety nie raczono dotąd pochylić się nad zawartością wielu z nich, np. nad treścią SMS-ów. Sąd odwoławczy był bardzo zdumiony chociażby traktowaniem owego SMS-a z 23 listopada 2008 r. (z odnośnikiem do biblijnej Księgi Ezechiela) w kategoriach groźby karalnej, co jednoznacznie uznał za "jeszcze jedną manipulację procesową", której dopuściła się Sabina J. Podkreślił, że Sąd I instancji nie dość, że nie uwzględnił faktu, iż był to jeden spośród ponad setki wysłanych przez oskarżonego do swojej żony
SMS-ów w owym, bardzo trudnym dla niego czasie, to nie raczył nawet zaznajomić się z uzasadnieniem wyroku uniewinniającego oskarżonego w sprawie o nękanie tymi właśnie SMS-ami, z którego jasno wynikało, że nie może tu być mowy o żadnym wykroczeniu, a co dopiero przestępstwie. Jak by tego było mało, Sąd I instancji, aby poprzeć swoje stanowisko w tej sprawie, posłużył się niepełnym cytatem, opuszczając fragment, który istotnie zmieniał zrozumienie go jako całości, a która wykluczała popełnienie przestępstwa groźby karalnej.

Sąd Okręgowy w Tarnowie w swym ustnym uzasadnieniu wydanego wyroku wielokrotnie podkreślał, zarówno nieprawidłowości i absurdy w całym dotychczasowym postępowaniu, jak też permanentne manipulacje procesowe Sabiny J.

Niniejszy wpis warto zakończyć jedną z konkluzji Sądu odwoławczego, uzasadniającego prawomocne orzeczenie uniewinniające Sławomira K. od wszelkich stawianych mu zarzutów, iż wiele materiałów dowodowych, w tym np. SMS-y - które, o zgrozo, wykorzystywano w procesie przeciwko niemu - niezbicie
 świadczy jedynie o "rozpaczy człowieka, który chciał ratować swoje małżeństwo"...

PEŁNA MOBILIZACJA...


29 czerwca 2012 r. oskarżonemu Sławomirowi K. zostało doręczone uzasadnienie kontrowersyjnego wyroku Sądu Rejonowego w Brzesku w sprawie jego rzekomego znęcania się nad członkami rodziny. Jakkolwiek przedstawiona w poprzednim wpisie sentencja wydanego przez w/w organ nieprawomocnego orzeczenia z 21 maja 2012 r.  budziła kontrowersje, to jego pisemne uzasadnienie sięga już szczytów absurdu. Z tych powodów nie warto go w tym miejscu nawet komentować. Zainteresowany Czytelnik może samodzielnie zaznajomić się z tym uzasadnieniem, zaś komentarzem do niego niech pozostanie treść opublikowanej apelacji oskarżonego od w/w wyroku.

Pikanterii niniejszej sprawie dodały wniesione (po raz pierwszy) na niekorzyść oskarżonego apelacje, zarówno Prokuratora Rejonowego, jak i oskarżycielki posiłkowej Sabiny J., reprezentowanej przez krakowskiego adwokata. Cóż, "tonący brzytwy się chwyta", albowiem oczywistym jest, iż przy tak wadliwym wyroku, brak z ich strony takiego kroku, niechybnie skutkowałby uniewinnieniem oskarżonego. Smaczkiem tychże środków odwoławczych jest to, iż kwestionują one jedyne
w całym wydanym ostatnio wyroku, merytorycznie i logicznie udowodnione oraz zdroworozsądkowo uzasadnione, ustalenie Sądu Rejonowego w Brzesku, tj. stwierdzenie, że oskarżony nie mógł znęcać się nad swoim synem.

Uzasadnienie ostatniego wyroku i treść apelacji wniesionych na niekorzyść oskarżonego (nie wspominając o opinii "biegłej" psycholog Barbary D.-R.) w sposób niezwykle czytelny obnażają pozamerytoryczny oraz od samego początku niekompetentny i korupcyjny charakter działań organów państwowych. Stanowisko, jakie w tych okolicznościach zajmie Sąd Okręgowy w Tarnowie, będzie bardzo wymowne... Okaże się, czy to koniec gry..., gra na zwłokę..., czy też bezprawna manifestacja siły... Jak zagrają... tak zatańczymy... Niekoniecznie w spodziewany sposób... Albowiem powierzchnia parkietu się zmniejsza... i łatwiej wtenczas nadepnąć komuś na odcisk... A przecież ciepłe posadki... i kariera...



POWTÓRKA Z ROZRYWKI...


21 maja 2012 r. Sąd Rejonowy w Brzesku, po trzecim już pierwszoinstancyjnym rozpoznaniu sprawy Sławomira K., znów wydał kontrowersyjny, a zarazem bardzo kuriozalny wyrok.
Po ostatnich, mało satysfakcjonujących próbach pozyskania nowych dowodów, które obciążyłyby oskarżonego, po raz kolejny zapadł wyrok skazujący, który w sposób całkowicie niedorzeczny podtrzymał zarzut kierowania przez Sławomira K. w dniu 23 listopada 2008 r. groźby karalnej (pozbawienia życia!) wobec pokrzywdzonej Sabiny J. poprzez wysłanie do niej SMS-a z odnośnikiem do biblijnej Księgi Ezechiela. Jednocześnie Sąd zmienił kwalifikację zarzucanych oskarżonemu czynów na szkodę małoletniego Jana K. ze ściganego z
urzędu przestępstwa znęcania się, na dwa cząstkowe, prywatnoskargowe:  znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej. W efekcie zamienił dotychczas wymierzane oskarżonemu kary pozbawienia wolności (od 10 do 8 miesięcy w zawieszeniu) na kilkusetzłotową grzywnę.

Pomijając oczywisty fakt, iż niniejszy wyrok - w świetle zgromadzonego materiału dowodowego oraz przepisów prawa - jest nie do utrzymania, zwraca uwagę ironia aktualnej kary i ceny, za rzekome czyny oskarżonego, będące upozorowanym powodem rozbicia rodziny przez Sabinę J. i jej krewnych. Są to zarazem przyczyny i koszty wyrządzonej przez te osoby (zwłaszcza małoletnim dzieciom) krzywdy, przed którą to podobno chcieli je uchronić, podejmując we wrześniu 2008 roku takie, a nie inne kroki.

Trudno też nie zauważyć, iż wydane orzeczenie jest jedynie karykaturalną kalką poprzedniego wyroku Sądu Rejonowego w Brzesku. Szereg okoliczności tego, jak i poprzedniego postępowania wskazuje, iż brzescy sędziowie wyrokując w drugim i trzecim rozpoznaniu sprawy nie byli niezawiśli. W obu przypadkach bardzo czytelne było, iż wydają wyroki niezgodne z ich osobistym przekonaniem i własnym sumieniem... Bowiem założona przez nich na rozprawie maska... czasem  zawodzi... Fakt ten świadczy, iż obydwoje posiadają w swym wnętrzu przynajmniej odrobinę wrażliwości i ludzkie odruchy, czego nie można powiedzieć o wszystkich przedstawicielach wymiaru sprawiedliwości, których cynizm i urzędnicza bezduszność były niejednokrotnie wprost niewyobrażalne.

Niestety, mimo to, nie mieli oni dość siły charakteru i odwagi cywilnej (co oczywiście wcale ich nie usprawiedliwia), aby przeciwstawić się wywieranym na nich naciskom i wyrokować w sposób całkowicie niezależny. Abstrahując od całej gamy faktów, które świadczą o takim właśnie stanie rzeczy, trudno bowiem zakładać, aby ich wiedza prawnicza mogła być aż na tak żenująco niskim poziomie, skutkującym do tego stopnia wadliwymi wyrokami. A zatem orzekając, Szanowni Sędziowie - jakby to ujęła pokrzywdzona Sabina J. - po prostu  nie byli sobą...

Kto więc, za tym wszystkim stoi? Odpowiedź jest dosyć prosta, ale jeszcze nie pora, aby o tym wspomnieć... Podobnie, nie moment jeszcze, aby w tym miejscu szczegółowo komentować ostatni wyrok. Pozwólmy go Sądowi pisemnie uzasadnić i dajmy... czasowi czas...



ACH, CI BIEGLI...


26 kwietnia 2012 r. na rozprawie głównej Sąd Rejonowy w Brzesku na wniosek oskarżonego przeprowadził dowód z przesłuchania w charakterze świadka biegłej psycholog Barbary D.-R. celem uzupełnienia wydanej przez nią opinii pisemnej, w związku z  przesłuchaniem nieletniego Jana K.
Niestety, wspomniana czynność procesowa okazała się, w znacznej mierze, kolejną farsą, potwierdzającą regułę, iż zgodnie z raportem Transparency International, biegli sądowi są najbardziej skorumpowaną  grupą  zawodową w Polsce.

Naiwność  stwierdzeń "biegłej psycholog" jest do tego stopnia rozbrajająca, iż nie warto  ich nawet  w tym miejscu komentować. Wystarczy wspomnieć, że jej dzisiejszym zdaniem, obecne nastawienie małoletniego Jana K. wobec ojca jest rezultatem nabytej w przeciągu ostatnich trzech lat dojrzałości, która pozwala mu na refleksję i adekwatną ocenę jego relacji z o jcem w okresie wcześniejszym...
Cóż, na tego rodzaju błyskotliwy, aczkolwiek oderwany od realiów życiowych, licznych materiałów dowodowych oraz obiektywnej wiedzy, wywód mógł się pokusić jedynie... biegły sądowy, ewentualnie równie sprawny intelektualnie i uwarunkowany moralnie urzędnik tzw. wymiaru sprawiedliwości - zarówno pionu śledczego, jak i jurysdykcyjnego.

Brak zainteresowania oraz własnej inicjatywy (zadawanie pytań) ze strony Prokuratury i Sądu w przesłuchaniu biegłej, a zarazem  torpedowanie co bardziej niewygodnych i kłopotliwych pytań, obnażających nierzetelność, matactwa i niekompetencje biegłych - to już niestety reguła.

Zachowania te świadczą, że organa te nie są przyzwyczajone do tego, aby ktoś "patrzył im na ręce", zaś bardzo przywykłe do traktowania oskarżonego, w charakterze idioty, który nie jest w stanie wychwycić ich gry i grubo szytych przekrętów.

Trudno bowiem, w inny sposób tłumaczyć bezrefleksyjne przyjmowanie przez Sąd wielu absurdów we wnioskach biegłych, jak chociażby to, iż pokrzywdzona nie ma wglądu w motywy i konsekwencje własnych działań, ale równocześnie ma zachowane funkcje poznawcze. To tak samo jak stwierdzając brak kół w samochodzie, utrzymywać jednocześnie, że pojazd jest  zdolny do jazdy...

Do tego  kolejny absurdalny wniosek dowodowy Prokuratora z nowych akt dochodzeniowych, który ma się nijak do zakresu rozpatrywanej przed Sądem sprawy, za to skutecznie przedłuża postępowanie...

Szkoda  słów...



13 kwietnia 2012


Mijają dokładnie dwa lata od ostatniego dobrowolnego spotkania małoletniego Jana K. ze swoim ojcem Sławomirem K. To po nim niezrównoważona psychicznie matka dziecka Sabina J. z premedytacją rozpoczęła intensywne działania zmierzające do całkowitego zerwania, niszczonych przez nią  sukcesywnie od 21 września 2008, dotychczasowych więzi łączących dzieci z ojcem.

Nie bez znaczenia jest fakt, że właśnie 15 kwietnia 2010 - dwa miesiące po ujawnieniu koronnych dowodów w sprawie - przed Sądem Okręgowym w Tarnowie złożył, obciążające Sabinę J., zeznania kluczowy świadek Piotr T. - molestowany przez nią seksualnie gimnazjalista.

Całkowite odizolowanie małoletnich dzieci i zmasowana ich indoktrynacja stanowiły odwet  zaburzonej matki za w/w okoliczności oraz zmierzały do pozyskania pożądanych przez nią wyników z badań biegłej psycholog Grażyny S. Gwałtowna zmiana jakościowa, która wówczas nastąpiła w nastawieniu Jana K., a w niedługim czasie również Eleonory K., do ojca jest wyraźnie czytelna w wielu materiałach dowodowych.

Niestety, skorumpowani i nierzadko poważnie niedouczeni biegli, kompletnie nie liczą się z jednoznaczną i oczywistą wymową dowodów. Ignorują wszelkie dane, które nie tylko obnażają fałszywe oskarżenia kierowane wobec Sławomira K., ale także świadczą o destrukcyjnym wpływie Sabiny J. i jej krewnych (zwłaszcza Michaliny J.) na psychikę małoletnich.

Opiniujący pozostają zupełnie ślepi i głusi na wyrządzoną dzieciom psychiczną krzywdę oraz przemilczają wyraźne jej dowody. Ich ekspertyzy są zakłamanymi, ubranymi w "okrągłe słowa", pełnymi sprzeczności pseudodowodami, które poza paroma nic nie wyjaśniającymi oczywistościami, pozbawione są elementarnie uzasadnionej kategoryczności.

Towarzysko-korupcyjne powiązania pomiędzy niektórymi przedstawicielami - nota bene formalnie współpracujących ze sobą instytucji państwowych - stają się coraz bardziej namacalne i klarowne. Osoby te, z niezwykłym tupetem i ignorancją, nie liczą się z dotychczasowymi, niewygodnymi dla nich, ustaleniami postępowania, a nawet przepisami, orzecznictwem i doktryną prawną. Na przekór obiektywnej wiedzy i niepodważalnym dowodom, forsują niedorzeczne, pierwotne założenia, które mają, między innymi, przysłonić liczne dotąd nieprawidłowości.

Patologia funkcjonowania służb państwowych, które zamiast stać na straży sprawiedliwości oraz bronić interesów pokrzywdzonych i najsłabszych, z pozycji bezkarnej władzy służą prywatnym interesom znajomków, jest tutaj niezwykle rażąca.

Prawda o korupcji, niekompetencjach, próbach zatajenia problemów psychicznych Sabiny J. i wynikających zeń skłonności do molestowania seksualnego nieletnich oraz wiążących się z tym dalszych zagrożeń - z pewnością nie pozostaną w ukryciu...



CHWILA PRAWDY...



5 marca 2012 r. na rozprawie głównej Sąd Rejonowy w Brzesku przeprowadził dowód z przesłuchania w charakterze świadków - wychowawców, pedagogów oraz dyrekcję placówek dydaktyczno-wychowawczych, do których w latach 2002-2012 uczęszczali Jan i Eleonora K. -  małoletnie dzieci oskarżonego Sławomira K.

Osoby te w ramach swoich obowiązków zawodowych, w przeciągu wielu lat i w różnych okresach, miały codzienną styczność z w/w nieletnimi, dysponując tym samym konkretną i bezpośrednią wiedzą na temat stosunków panujących w ich rodzinie, a w szczególności łączących ich relacji z ojcem.

Depozycje wszystkich tych osób, w sposób bezstronny i bardzo wyważony, zadały bezwzględny kłam fałszywym oskarżeniom, pozbawionej obecnie wszelkich zasad etycznych, "zabójczyni" własnej rodziny - Sabiny J. oraz podobnych jej popleczników. Jaskrawo odsłoniły nikczemną manipulację Sabiny J. i jej matki niedojrzałymi, delikatnymi i wrażliwymi umysłami dzieci, których ufność i przywiązanie do tychże osób zostały bestialsko i podstępnie wykorzystane.

Relacje świadków zdemaskowały także inne tego typu działania Sabiny J. i jej matki, kierowane do osób mniej lub bardziej postronnych, których celem było ukazanie Sławomira K, jako agresora. W zeznaniach czytelne są również świadectwa irracjonalnych, psychotycznych zachowań Sabiny J. i jej matki, których ocena i odbiór rzeczywistości, w tym konkretnych sytuacji wychowawczych czy społecznych, wyraźnie odbiegają od normy.

Wartym podkreślenia jest fakt, iż złożone aktualnie relacje pochodzą - i to bez wyjątku - od osób z wieloletnią praktyką i doświadczeniem pedagogicznym. Ich zeznania silnie i w pełni korespondują ze wszystkimi wcześniej złożonymi przez świadków obrony oraz z wymową każdego znajdującego się w aktach sprawy dowodu bezwpływowego.

W świetle przeprowadzonego przez Sąd dowodu, po raz kolejny jasno widać patalogię i ogrom krzywdy wyrządzonej małoletnim dzieciom przez Sabinę J. i jej krewnych. Osoby te, będąc pozbawione prawidłowego wglądu w motywy i konsekwencje swoich działań, jak również w intencje zachowań oskarżonego, rzekomo kierując się ochroną dzieci przed jawiącym się tylko im samym zagrożeniem, nie dostrzegają emocjonalnego spustoszenia, jakiego dokonują w psychice nieletnich, "zarażając" je własnym prymitywizmem w tym względzie...



TOKSYCZNY OWOC...



23 lutego 2012 r. Sąd Rejonowy w Brzesku, w obecności biegłego psychologa, odebrał zeznania od małoletniego Jana K.  Treść jego depozycji okazała się niemal doskonałym owocem bezwzględnej, perfidnej, kilkuletniej już manipulacji niedojrzałym umysłem dziecka, u którego w zbrodniczy sposób zostały zabite wszelkie pozytywne uczucia żywione do ojca. Treść jego zeznań stanowią bezpodstawne, jaskrawo konfabulowane oskarżenia oraz toksyczna mieszanka bojaźni i nienawiści do ojca, zaszczepiona mu oraz pieczołowicie kultywowana przez osoby sprawujące nad nim aktualnie pieczę, które będąc wyzute jakichkolwiek zasad moralnych - posługują się nim ze wszech miar instrumentalnie. Niezrównoważona psychicznie matka wraz z podobnymi sobie krewnymi czynią też wyraźne starania zmierzające do zmiany tożsamości dziecka, co stanowi tylko kontynuację ich pierwotnego, chorego planu, założonego  jeszcze we wrześniu 2008 roku.

Wypielęgnowany przez Sabinę J., przez ponad 3 ostatnie lata, trujący owoc w postaci zeznań syna, byłyby w państwie prawa niepodważalnym dowodem nie tyle nadużyć ojca względem dziecka, co podstawą do odebrania jej pieczy nad nim oraz ograniczenia, a nawet pozbawienia jej praw rodzicielskich. Niestety, jak powszechnie wiadomo, do takowych standardów nam jeszcze daleko...
A zatem zapowiada się dalszy bój, w którym orężem matki stało się jej własne dziecko, zaś dotychczasowa jej niewiarygodność i matactwa, nie wspominając o molestowaniu seksualnym nieletniego ucznia, zdają się jakoś dziwnie iść w niepamięć....



LICHO NIE ŚPI...



23 stycznia 2012 r. na rozprawie przed Sądem Rejonowym w Brzesku, która zainicjowała trzecie (!) już rozpoznanie sprawy Sławomira K. w pierwszej instancji, rozpoczął się kolejny rozdział trwające od 1220 dni tragifarsy.

Pomimo wyraźnych sugestii Sądu Okręgowego w Tarnowie, aby w zakresie uchylonego wyroku z 26.07.2011 r., rozpoznanie sprawy w Brzesku poprzestawało tylko na powtórnej ocenie zebranego dotychczas materiału dowodowego, uznanego przez Sąd wyższej instancji za wystarczający i kompletny, a zatem bez odbierania zeznań dodatkowych świadków, a także  mimo jednoznacznego zalecenia dla Sądu Rejonowego, aby nie przeprowadzał już dalszych czynności dowodowych, mających na celu ocenę faktów w kontekście wiedzy specjalistycznej z zakresu psychologii i psychiatrii, stało się inaczej...

Sąd Rejonowy w Brzesku przychylił się do bardzo kontrowersyjnego wniosku Prokurator o przesłuchanie małoletniego Jana K. w obecności psychologa, mimo iż wniosek ten spotkał się ze zdecydowanym sprzeciwem, nie tylko oskarżonego, ale również obrońcy pokrzywdzonej Sabiny J., który nota bene na obecnym etapie postępowania reprezentuje, przede wszystkim, interes dziecka. Sąd przyjął wniosek Prokuratury, chociaż oskarżony i pełnomocnik dziecka jednomyślnie wskazywali, że taka czynność w chwili obecnej nie jest już miarodajna, kompletnie mija się z celem i zmierza jedynie do przewlekłości postępowania oraz niepotrzebnego wystawiania dziecka na stres. Nie bez znaczenia jest bowiem fakt, iż od ponad 3 lat chłopiec pozostaje pod wpływem nieustannej, potężnej i perfidnej manipulacji ze strony osób niezrównoważonych psychicznie, zachowujących się w sposób psychotyczny, które przez ten czas uczyniły wszystko, by zniszczyć więzi łączące oskarżonego z małoletnimi dziećmi, zaś Janek od 650 dni jest fizycznie odizolowany od ojca (córka niewiele mniej).

Wymowne jest i to, iż wcześniej ta sama Prokurator wielokrotnie torpedowała wszelkie wnioski oskarżonego zmierzające, zarówno do weryfikacji stanu psychicznego pokrzywdzonej, jak i rzetelnej oceny psychologicznej relacji rodzinnych stron. Wówczas badania psychologiczne, czy to w sprawie karnej czy rozwodowej, uznawano za zbyteczne, albowiem jako zmierzające tylko do... przewlekłości postępowania. Fakt ten dobitnie świadczy, iż wniosek Prokuratury nie wynika z chęci poznania prawdy, a ma służyć li jedynie pozyskaniu dodatkowych "dowodów", które w jakikolwiek sposób mogłyby obciążyć oskarżonego, zwlaszcza że zebrany dotąd materiał dowodowy nie daje żadnych podstaw do jego skazania. Zważywszy na charakter dotychczasowego opiniowania psychologicznego - rzeczywiste intencje organu dochodzeniowego nie budzą tu żadnych wątpliwości. Środowisko prokuratorskie (choć nie tylko) jest wyraźnie zaniepokojone dowodami oskarżonego na matactwa w dotychczasowych badaniach psychologicznych i psychiatrycznych....




 
  

V E R I T A S L U X M E A