Racja vs kreacja...

 

Masz dużą siłę empatii jako pisarz. Wczuwasz się w inne osoby, myślisz jak oni. Dlatego są tacy przekonujący. Dlatego jest duże urozmaicenie jeśli chodzi o sposób myślenia bohaterów i o narrację. Bo wydaje się przez długi czas, że tak naprawdę nie wiadomo, kto jest głównym bohaterem, że czytelnik sam sobie wybiera głównego bohatera - tego, z którym się najbardziej identyfikuje. Ja miałam z tym problem. To znaczy w sumie nie znalazłam takiej osoby, z którą się najbardziej identyfikuję. Ale powaliło mnie to, że mogę bardzo wczuć się w większość z tych osób, przez chwilę poczuć ich sposób myślenia, przez chwilę odbierać świat na ich sposób odczuwania i reagowania. Bo tak jesteś przekonująca, bo tak są prawdziwi. Bo tak mają rację, często ich racje są przecież sprzeczne, ale takie jest właśnie życie - chyba nie istnieje sytuacja, w której cała racja byłaby tylko po jednej stronie. Im więcej o tym myślę, tym bardziej dochodzę do wniosku, że wszyscy bohaterowie myślą, czują, szamocą się ze swoimi racjami i odczuciami - bo walczą z rzeczywistością, bo walczą o swoje marzenia i tak dalej.

 

 

***

 

Tyle że ja wychodzę z założenia "Żyj i pozwól żyć", a on uważa, że posiadł jedyną słuszną drogę. To, że jest tak inteligentny, tylko wszystko utrudnia, bo rzeczywiście często ma rację w wielu sprawach, ale ja mam prawo do swej drogi. O to jest najwięcej awantur. Bo ja nie ustąpię. Jestem od lat zdeterminowana na bycie sobą.

 

 

 

Z przykrością muszę przyznać, iż nie rozumiem obecnego postępowania żony, której do tej pory bezgranicznie ufałem i niezmiernie ceniłem m.in. za wartości którymi kierowała się w życiu: miłość, prawda, uczciwość, prawdomówność, dobro rodziny. Obecnie przyjęta przez nią postawa neguje i zaprzecza wszelkim tym wartościom, dlatego martwię się o jej kondycję psychiczną i mam podstawy sądzić, iż jest ona sterowana przez członków swej rodziny, którzy utwierdzili ją w desperacko przez nią przyjętym stanowisku wobec naszego małżeństwa.

 

 

***

 

Niestety, nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć dlaczego tak bliska mi osoba, w tak krótkim czasie, uczyniła z naszego życia piekło, a całe dotychczasowe pożycie małżeńskie ukazała w negatywie. Fakt, iż żona podjęła tak drastyczną i bezkompromisową decyzję z dnia na dzień, nie dając najmniejszej nawet szansy na naprawę związku, czy chociażby przedstawienia swoich racji, stawia ją, moim zdaniem, w nienajlepszym świetle. Zwłaszcza, że kroki te zostały przez nią podjęte po tym, jak próbowałem wyjaśnić przyczyny jej dziwnego zachowania. Uważam, iż człowiek dojrzały psychicznie, a zarazem postępujący uczciwie, nie mający nic na sumieniu, nie boi się rozmawiać, nie unika konfrontacji. Podtrzymuję, iż wszystkie oskarżenia o stosowanie przeze mnie psychicznej i fizycznej przemocy w rodzinie są bezpodstawne i fałszywe.

 

 

***

 

Nie jest bowiem rzeczą normalną, iż po 13 latach małżeństwa, bez ewidentnego rozkładu pożycia, żona z dnia na dzień składa pozew rozwodowy. Następnie krewni domagają się niezwłocznej wyprowadzki oskarżonego, a wobec jego sprzeciwu, już po kilku dniach podejmują kroki zmierzające do oskarżenia go o stosowanie przemocy domowej, o czym ostatecznie zawiadamiają prokuraturę po 3 tygodniach. Takie zachowanie mogłoby znaleźć zrozumienie w sytuacji oczywistej przemocy, w obliczu realnego zagrożenia zdrowia lub życia tych osób, z czym absolutnie nie mamy do czynienia w niniejszej sprawie. Zatem ich działania, podobnie jak pokrzywdzonej, są w znacznym stopniu irracjonalne. Przez swoją ślepą zawziętość od kilku miesięcy dokonują destrukcji zdrowej rodziny, wyolbrzymiając drobiazgi i

świadcząc nieprawdę, a wszystko to w majestacie prawa. Paradoksem jest, iż przepisy prawa, które z założenia mają chronić rodzinę, są wykorzystywane do jej zniszczenia.

 

 

***

 

Wysoki Sądzie, moja rodzina była dla mnie wszystkim, “całym światem” i nadawała sens mojemu życiu, a żona - mimo swej ekscentryczności - najbliższym i najbardziej zaufanym człowiekiem; dlatego tak trudno jest mi pogodzić się z obecną sytuacją. Nie potrafię też (z powodu odizolowania mnie od żony) do końca zrozumieć tego, co stało się z tak bliską mi osobą, która zawsze była dla mnie wzorem uczciwości, prawdomówności, człowiekiem o nienagannej moralności. Mimo zdarzających się niekiedy nieporozumień, spięć czy niespełnionych oczekiwań - tworzyliśmy dobre małżeństwo. Bardzo kochałem moją żonę oraz dzieci i nie potrafiłbym ich skrzywdzić, a co dopiero znęcać się nad nimi w rozumieniu art. 207. § 1. kk. Stąd też - kreowany obecnie przez pokrzywdzoną i jej świadków - fałszywy obraz naszego dotychczasowego pożycia małżeńskiego i rodzinnego oraz stawiane mi zarzuty, są tak bardzo dla mnie bolesne.

 

 

***

 

Z wysokich standardów moralnych powódki (co podkreśla również mąż) wywodzących się z religijnych zasad małżeństwa - wynikało jej poczucie odpowiedzialności za ciągłość rodziny i gotowość do ponoszenia osobistych kosztów dla umożliwienia dzieciom rozwoju w pełnej rodzinie. Co do uczuć

kierowanych do męża – powódka ocenia, że jej lojalność i przywiązanie do niego, ustąpiły lękowi przed nim. Z pozytywnych aspektów; silne u powódki pragnienie rodzenia dzieci i obdarzania ich miłością było jej centralną potrzebą, wobec której deficyt więzi małżeńskiej w okresach opieki nad niemowlętami schodził na dalszy plan.

 

 

***

 

Wysoki Sądzie, podnoszę iż stronnicze podejście biegłych jest bardzo krzywdzące dla mnie, gdyż stanowi faktyczny przedsąd. Nigdy nie krzywdziłem swoich bliskich, ani w żaden inny sposób nie przyczyniłem się do rozpadu naszego małżeństwa. Cała wykreowana przemoc i moje rzekome deficyty, jako męża i ojca, są tylko narzędziem powódki, aby wyeliminować mnie ze swojego życia. Jej obecne spojrzenie na nasze małżeństwo, prawie całkowicie rozmija się z prawdą. Powódka podnosi problemy, których tak naprawdę nigdy nie było, a jej decyzja rozwodowa, nie ma nic wspólnego z uzasadnieniami, które podaje. Jej obecne spojrzenie na nasze małżeństwo, jest jakimś chorym wyobrażeniem, w którym jedynymi, realnymi punktami zaczepienia są nieliczne sytuacje konfliktowe sprzed wielu lat, ukazane w

zupełnie nieobiektywny sposób.

 

 

***

 

Wysoki Sądzie, podnoszę iż stronnicze podejście biegłych jest bardzo przykre dla mnie. Nigdy nie krzywdziłem swoich bliskich (nawet w skali nie podlegającej sankcjom prawnym), ani w żaden inny sposób nie przyczyniłem się do rozpadu naszego małżeństwa. Cała wykreowana przemoc i moje rzekome deficyty, jako męża i ojca, są tylko narzędziem pokrzywdzonej, aby wyeliminować mnie ze swojego życia. Jej obecne spojrzenie na nasze małżeństwo całkowicie rozmija się z prawdą. Pokrzywdzona podnosi problemy, których tak naprawdę nigdy nie było, a jej decyzja rozwodowa, nie ma nic wspólnego z uzasadnieniami, które podaje. Jej aktualne postrzeganie naszego małżeństwa jest jakimś chorym wyobrażeniem, w którym jedynymi realnymi punktami są nieliczne sytuacje konfliktowe sprzed wielu lat, ukazane w zupełnie nieobiektywny sposób. Od początku kryzysu byłem gotów zrobić wszystko, aby uratować naszą rodzinę. Niestety zmasowany atak na moją osobę, połączony z kompletnym niezrozumieniem moich intencji, uniemożliwił mi to. Pokrzywdzona i jej krewni wykorzystali swoją uprzywilejowaną pozycję oraz powszechnie funkcjonujące stereotypy o przemocy domowej, aby wobec mojego sprzeciwu rozbicia rodziny, postawić na swoim i zniszczyć mnie jako męża, ojca, człowieka... Zbyt szablonowe i mało wnikliwe podejście różnych instytucji (w tym i tarnowskiego RODK) do materiału dowodowego - powoduje, iż są bardzo bliscy osiągnięcia swego niemoralnego celu, mimo że wiele danych z akt, bezpośrednio lub pośrednio, wyraźnie przeczy ich zarzutom i oskarżeniom. Ich zeznania, przy starannym zapoznaniu się z nimi, również są niespójne i mijają się z prawdą. A udowodniona niejednokrotnie fałszywość oświadczeń pokrzywdzonej - wskazuje na stopień wiarygodności wszystkich wnoszonych przez nią informacji, ponieważ prawdomówność

świadków, powinna być oceniana w kontekście całości ich zeznań i koherencji ogółu dowodów.

 

 

***

 

Biegli na pytanie Sądu: “czy biorąc pod uwagę stan psychiczny powódki i jej osobowość uzasadnionym jest twierdzenie pozwanego, iż przedstawiony przez powódkę obraz pożycia małżeńskiego stron jest wytworem jej wyobraźni i nie miał miejsca w rzeczywistości” odpowiadając: “Twierdzenie, że obraz małżeństwa jest wytworem wyobraźni powódki jest bezpodstawne” nie tylko robią to w sposób niepełny, wbrew wymowie szeregu dowodów, ale również niezgodnie ze swoimi ustaleniami w części opisowej. Wszak sami stwierdzili wcześniej, iż powódka kieruje się głównie emocjami, które przysłaniają jej racjonalne myślenie oraz że “nie ma wglądu w przyczyny i skutki swojego postępowania”. Przecież takie wyraźne ograniczenie funkcji poznawczych powoduje totalne wypaczenie przez nią faktycznych relacji małżeńskich oraz przebiegu, wagi i znaczenia ewentualnych zaszłości. A zatem, jej relacje nie mogą oddawać rzeczywistego stanu rzeczy, są silnie zdeformowane i tym samym bardziej stanowią wytwór jej wyobraźni niż wiarygodne przedstawienie faktów. Już to jest wystarczającą podstawą, aby uznać twierdzenie biegłych (z ich odpowiedzi na pytanie) za zupełnie nieuzasadnione. Biegli sami przyznali, iż powódka ma defekty emocjonalne. Cokolwiek przez to rozumieją, trzeba mieć na względzie, że w codziennym funkcjonowaniu człowieka emocje i poznanie przeplatają się i wpływają na siebie wzajemnie. Doświadczenia afektywne pociągają za sobą reakcje poznawcze i na odwrót, element emocjonalny jest istotnym składnikiem poznania. Tak więc defekty emocjonalne powódki implikują jej zaburzone postrzeganie, to zaś ma bezpośredni wpływ na treść odtwarzanych przez nią informacji. Biorąc pod uwagę, rzeczywisty charakter zaburzeń mojej żony, ich specyfikę (o której wspominam wyżej oraz w poprzednich pismach procesowych), jak również fakt, iż kryzys małżeński jest efektem ich intensyfikacji - trudno w inny sposób oceniać przedstawiany przez powódkę obraz pożycia małżeńskiego, ja tylko wytwór jej wyobraźni i mistyfikację.

 

 

***

 

Zwraca też uwagę, że Sabina J. w swoich wypowiedziach wielokrotnie odnosi się do subiektywnych emocji np. odczuwanie atmosfery terroru, przeżywanie szoku, zagrożenia. Są one dość skrajnie nasilone, co odnieść należy raczej do neurotycznej struktury osobowości świadka, nadmiernej wrażliwości na bodźce, a także, zaobserwowanej w trakcie przesłuchania, pewnej skłonności do demonstrowania uogólnionej negatywnej postawy wobec oskarżonego. W opisie zachowania męża zwraca uwagę jednostronna interpretacja motywacji jego czynów, przypisywanie mu wyłącznej winy za konflikt małżeóski. Treść zeznań świadka Sabiny J. potwierdza występowanie sygnalizowanego przez biegłych psychologóvv i psychiatrów, braku wglądu w przyczyny i skutki jej własnego działania. W świetle całości dostępnego materiału można stwierdzić, że świadek celowo ukrywała pewne informacje, które mogły ją stawiać w niekorzystnym świetle, czy też budzić wątpliwości dotyczące intencji wniesienia przez nią oskarżenia. Na podstawie dostępnych danych można stwierdzić, że: świadek Sabina J. najprawdopodobniej ujawnia ponadprzeciętny poziom rozwoju intelektualnego, wysoki poziom zdolności myślenia abstrakcyjnego i przez analogię, twórczą wyobraźnię oraz prawidłowo funkcjonującą pamięć. Przypuszczalnie wyniki skali werbalnej świadka mieszczą się nawet w granicach wysokich. Jej zeznania są adekwatne do ujawnianych przez nią możliwości poznawczych. Jednocześnie analiza całości materiału wskazuje, że na ich treść wpływa także uogólniona negatywna postawa Sabiny J. ujawniana wobec oskarżonego oraz brak prawidłowego wglądu we własne motywy zachowaó. Brak jest podstaw do wnioskowania, aby jej tendencja do pomijania, czy nawet zaprzeczania czynom, które mogłyby ją stawiać w niekorzystnym świetle, jest skutkiem funkcjonowania pamięci. Wskazuje to raczej na działanie celowe zmierzające do ukazania się w pozytywnym świetle i eksponowanie roli ofiary w konflikcie małżeńskim.

 

 

***

 

Trzeba wspomnieć, iż również w załączonej do akt opinii biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie sporządzonej dla potrzeb sprawy karnej, końcowa konkluzja sprowadza się do stwierdzenia, iż przedstawione wyżej działania powódki są “celowe i zmierzają do ukazania się w pozytywnym świetle oraz eksponowania roli ofiary w konflikcie małżeńskim”. W świetle powyższych faktów trudno zgodzić się z twierdzeniem Sądu I instancji, że zeznania powódki są szczere, nawet jeśli konstatacja ta miałaby się odnosić jedynie do przedstawianych przez nią relacji małżeńskich. Nie sposób bowiem zakładać, iż osoba która dopuszcza się szeregu ewidentnych manipulacji i matactw, czyni to jedynie w wąskim zakresie, nie ulegając pokusie wykorzystania podobnych metod w całym postępowaniu i na różnych polach.Osobną kwestią jest podnoszenie przez Sąd I instancji (cząstkowo za opinią Instytutu Ekspertyz Sądowych), że zeznania powódki są szczegółowe, logiczne, zgodne z zeznaniami złożonymi na wcześniejszych etapach postępowania, spełniają kryterium stałości, a nadto korespondują z depozycjami najbliższych członków jej rodziny i znajdują częściowe potwierdzenie w oświadczeniach pozwanego, a zatem należy je uznać za wiarygodne. Powyższa konstatacja tylko z pozoru wydaje się być trafna i przy uważnym jej rozpoznaniu nie zasługuje na akceptację. Albowiem zeznania powódki, choć niewątpliwie obszerne i szczegółowe, to przy wnikliwej ich analizie nie zawsze są logiczne i konsekwentne (podobnie zresztą jak i jej świadków). Zostało to przez pozwanego drobiazgowo wykazane w dołączonej do akt niniejszego postępowania apelacji od wyroku karnego, dlatego powtarzanie tu zawartej tam argumentacji nie jest konieczne. Względna stałość jej depozycji zasadniczo dotyczy tylko 2-3 konkretnych zdarzeń sprzed wielu lat (przyznawanych przez pozwanego a deformowanych przez powódkę) oraz kilku kategorii rzekomych niewłaściwych zachowań męża ujmowanych bezczasowo, których natężenie (jeśli jest przez nią określone) zmienia się z zeznania na zeznanie. Zwraca też uwagę, iż znaczna część depozycji powódki odnosi się nie tyle do przebiegu pożycia, co do wypaczonych przez nią wydarzeń z 20.09.2008 r. i okresu późniejszego. W przypadku powódki szczegółowość depozycji jest dosyć wątpliwym wskaźnikiem jej wiarygodności, ponieważ należałoby tutaj mieć na względzie, iż jest to osoba o bardzo bogatej, twórczej wyobraźni i wysokim poziomie zdolności myślenia abstrakcyjnego, o czym doskonale świadczy chociażby znajdująca się w aktach sprawy jej twórczość literacka (w każdej formie), a co zostało też odnotowane przez biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych. Fakt ten w połączeniu z jej umiejętnością i skłonnością do manipulacji (co zostało wykazane wyżej) dowodzi, iż tworzenie dla potrzeb procesowych, odpowiednich, korzystnych dla powódki, sprawiających wrażenie autentycznych - scenariuszy różnych zdarzeń (podbudowanych rzeczywistymi zaszłościami lub całkiem fikcyjnych), nie stanowi dla niej żadnej trudności.

 

 

***

 

W uzasadnieniu skarżonego orzeczenia Sąd Rejonowy w Brzesku dowiódł niezbicie, iż pokrzywdzona Sabina J. w swoich depozycjach zupełnie nieobiektywnie przedstawiła relacje łączące ją z oskarżonym. W sposób szczegółowy także wykazał, że jej zeznania co do nawiązanych przez nią kontaktów z nieletnim uczniem Piotrem T. były zupełnie nieprawdziwe i zmierzały do ukrycia ich rzeczywistego charakteru. Jednocześnie Sąd I instancji dał pełną wiarę jej twierdzeniom odnoszącym się do stosunków panujących między oskarżonym a małoletnim synem Janem K., uznając je za wiarygodne i obiektywne. Abstrahując od tego, że analiza akt wcale nie uprawnia do stwierdzenia, iż depozycje pokrzywdzonej odnoszące się do zachowań oskarżonego wobec małoletniego są bardziej konsekwentne niż te, dotyczące jej osoby i innych zagadnień, oraz od faktu, iż to właśnie syn od początku konfliktu stał się jej narzędziem w zawiązanej intrydze - to w rozumowaniu Sądu I instancji w sposób szczególny razi lekceważenie podstawowych zasad logiki oraz wiedzy płynącej z doświadczenia życiowego. Trudno bowiem zakładać, iż oskarżycielka posiłkowa, która tak rażąco zdeformowała relacje panujące między małżonkami oraz składała fałszywe zeznania i dopuściła się szeregu matactw (łącznie z preparowaniem nieprawdziwych dowodów) - równolegle w innych kwestiach zachowała pełny obiektywizm i uczciwość.(...) Trzeba także wspomnieć, że końcowa konkluzja opiniujących pokrzywdzoną biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie sprowadza się do stwierdzenia, iż jej procesowe działania są “celowe i zmierzają do ukazania się w pozytywnym świetle oraz eksponowania roli ofiary w konflikcie małżeńskim”. Dlatego też nie jest zasadnym - co czyni Sąd Rejonowy w Brzesku - w tak nienaturalny i w gruncie rzeczy, bardzo dowolny sposób, separować wartościowanie zeznań oskarżycielki posiłkowej odnoszących się do jej osoby od tych, które dotyczą małoletniego syna Jana. Wszak oba segmenty jej depozycji stanowią nierozerwalną całość i miały służyć temu samemu celowi. Zupełnie nieuprawniony zatem i pozbawiony logiki jest pogląd Sądu I instancji, że pokrzywdzona konsekwentnie i zgodnie z rzeczywistością przedstawiła obraz stosunków panujących pomiędzy oskarżonym a jego małoletnim synem Janem K.

 

 

***

 

Konsekwencją nieprawidłowej oceny wiarygodności wyjaśnień oskarżonego musiała być błędnie przeprowadzona przez Sąd meriti walidacja zeznań pokrzywdzonej Sabiny J., której depozycje organ procesowy uznał za w pełni logiczne, prawdziwe i rzetelne oraz rzekomo zgodne z pozostałym materiałem dowodowym. Odmienna ocena jej zeznań w poprzednich postępowaniach miała być - zdaniem Sądu a quo - spowodowana “przewrotnym działaniem oskarżonego, którego celem było przedstawienie swojej żony w jak najgorszym świetle.” Mimo znacznej wadliwości skarżonego orzeczenia, a w związku z tym, licznymi w nim usterkami, doprawdy trudno w treści jego uzasadnienia znaleźć inne, równie niedorzeczne stwierdzenie, niejako kwestionujące - zupełnie bezzasadnie - dotychczasowe ustalenia procesowe oraz kwestie merytorycznie i prawomocnie już rozstrzygnięte, naruszające tym samym nie tylko art.7 kpk., ale poniekąd również art. 8 § 2 kpk. Trudno nie dostrzec, iż takie groteskowe stanowisko Sądu I instancji jest pozbawione jakichkolwiek podstaw dowodowych i opiera się na luźnych refleksjach spowodowanych pobieżną i z pewnością bardzo wybiórczą lekturą publikacji internetowych oskarżonego. Wszak organ procesowy dokonując tego rodzaju uproszczonej, a zarazem niedorzecznej oceny, nie wskazuje konkretnie, które z dotąd uznanych faktów, tudzież materiałów dowodowych uważa za nieprawdziwe i na jakiej niezbitej, merytorycznej podstawie. A w dalszej kolejności - jakie to ma przełożenie na wartościowanie wiarygodności zeznań pokrzywdzonej, która de facto psychotycznie zaprzecza wszelkim obiektywnym i nie dającym się już podważyć faktom, stawiającym ją w nienajlepszym, aczkolwiek prawdziwym świetle. Ponadto nie sposób nie zauważyć, iż przyjęte w roztrząsanej tu kwestii stanowisko organu procesowego kłóci się z oceną osobowości pokrzywdzonej dokonaną przez biegłych psychologów (mimo wadliwości ich opinii, o czym w innym miejscu), a w szczególności z końcową konkluzją opiniodawców z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, że jej procesowe działania są “celowe i zmierzają do ukazania się w pozytywnym świetle oraz eksponowania roli ofiary w konflikcie małżeńskim”. Trudno nie zauważyć, iż przyjęte w skarżonym wyroku stanowisko Sądu I instancji, co do osoby pokrzywdzonej Sabiny J., jest niemal dokładnym odwróceniem zacytowanej konkluzji biegłych, których to ekspertyzy organ procesowy uznał przecież za w pełni wiarygodne (tak samo jak opiniowaną), fachowe, rzetelne itd.

 

 

***

 

Treści te są niezwykle wymowne i rzucają się cieniem na depozycje Sabiny J. odnoszące się do znęcania się skarżącego nad nią i synem, podczas, gdy zasadniczo z ich treści wyłania się obraz skarżącego, który w odczuciu Sabiny J. kocha dzieci (o czym pisze ona wprost) i " walczy" o przetrwanie ich małżeństwa. Jednoznaczne w wymowie są też maile kierowane do ucznia Piotra T., z których wynika, że małżeństwo Sabiny J. stoi na przeszkodzie pełnemu rozwinięciu się tamtej relacji. Z maili do Piotra T. dodatkowo wynika, że Magdalena H. wiedziała o charakterze tej znajomości (...) Sąd nie przesądza tego, że Sabina J. i Magdalena H. zrealizowały znamiona przestępstw rozważanych w śledztwie, ale rozstrzygnięcie tej kwestii wymaga od Prokuratora przed podjęciem decyzji merytorycznej bardzo dogłębnej analizy materiałów prawomocnie zakończonych postępowań, z uwzględnieniem faktu, iż z zeznań w /wym. wynika całkiem inny obraz rzeczywistości rodzinnej i małżeńskiej K. niż z korespondencji mailowej (autorstwo Sabiny J. co do tych maili nie powinno być kwestionowane). Ta ewidentna rozbieżność rodzi obawę, że depozycje Sabiny J. i Magdaleny H. co do wszystkich rozważanych kwestii w toku licznych postępowań były przedmiotem wcześniejszych uzgodnień celem "pozbycia się" Sławomira K. z życia jego żony.

 

 

***

 

Zasadniczą część materiału dowodowego stanowią zeznania obu oskarżonych. Oceniając te dowody należy zauważyć, że zeznania Sabiny J. i Magdaleny H. stanowiły podstawę ustalenia stanu faktycznego przez sądy orzekające w sprawach II K 21/09, II K 197110, II K 832/1 I, V W 248/09, V K 51/09, zostały już zatem ocenione pod względem wiarygodności w innych postępowaniach. Art. 8 § 1 kpk ustala zasadę samodzielności jurysdykcyjnej sądów. zgodnie z którą sąd karny rozstrzyga samodzielnie zagadnienia faktyczne i prawne oraz nie jest związany rozstrzygnięciem innego sądu lub organu, nie sposób jednak pominąć faktu, że wyroki oparte na zeznaniach obu oskarżonych, w których zgodnie wskazywały Sławomira K. jako osobę znęcającą się nad bliskimi, nie zostały utrzymane przez sąd II instancji a zatem ich niezgodność z obiektywnym stanem faktycznym została stwierdzona niezależnie, przez kilka składów orzekających. Za istotny element oceny wiarygodności zeznań należy uznać także opinię biegłych psychologów z lnstytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Opinia ta ma charakter obiektywnej, naukowej analizy zeznań świadka złożonych w dniu 21 czerwca 2010 r w sprawie II K 197/10. Stwierdzono w niej, że Sabina J. "w swych wypowiedziach wielokrotnie odnosi się do subiektywnych emocji", które "są skrajnie nasilone, co odnieść należy do neurotycznej struktury osobowości świadka, nadmiernej wrażliwości na bodźce" a zeznając jako świadek "celowo ukrywała pewne informacje, które mogły ją stawiać w niekorzystnym świetle oraz zmierzała do ukazania się w pozytywnym świetle i eksponowania roli ofiary w konflikcie małżeńskim" a także "demonstrowała uogólnioną, negatywną postawę wobec męża". Nie ulega zatem wątpliwości, że zeznania oskarżonej Sabiny J. nie stanowią obiektywnej relacji lecz kreują rzeczywistość zgodną z intencjami i zamiarami oskarżonej. Zarzut ten w równej mierze dotyczy zeznań oskarżonej Magdaleny H.