SŁOWA Z LISTÓW NIEWYCZERPANYCH
...NICZYM DRZAZGI AUTOBIOGRAFII

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
FRAGMENTY KORESPONDENCJI ELEKTRONICZNEJ SABINY J. DO BRACI T.
WNIESIONE DO AKT POSTĘPOWAŃ SĄDOWYCH
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

...czyli na dwoje... wróżyła...




W IMIĘ PRAWDY
DO: PIOTRA T.

29 lutego 2008, 13:50:34

Drodzy Mroczni Bracia.

Piszę dzisiaj do Was obu, choć oczywiście dobrze wiem, że każdy z Was jest jedyny w swoim rodzaju... POzdrowienia przez duże P, bo i powód jest ku temu. Aha, piszę dziś, bo właśnie mam chwilę, a później to różnie może być.
Po prostu chciałam Wam złożyć życzenia z okazji urodzin.
Tytułem wstępu dodam jeszcze, że przez przypadek natrafiłam
na Waszą datę urodzin, bodajże przy jakichś danych wpisywanych na protokołach konkursowych (żebyście nie myśleli, że tak obsesyjnie śledzę Wasze życie osobiste) i postanowiłam zrobić
z tej wiedzy użytek - pierwszy raz i kto wie, może ostatni
- bo nie wiadomo, czy za rok o tej porze będziecie jeszcze ze mną korespondować (oczywiście wszelka myśl, że piszecie ze mną dla korzyści, na przykład dla szóstki z historii, jest absurdalna i obraźliwa zarówno dla mnie jak i dla Was, ale nic
w życiu nie jest na pewno - a jak jest, czas pokaże).
Niestety nie potrafię napisać tak ładnych życzeń jak dostałam
od Wojtka z okazji świąt, ale spróbuję.
A zatem życzę, żebyście byli mądrzy, dobrzy i dzielni.
Już jesteście - chodzi tylko o rozwijanie tego potencjału.
Życzę Wam długiego życia w dobrym zdrowiu i abyście zawsze byli sobą. Życzę Wam spełnienia marzeń, i życzę, jak mówi mój syn przy takich okazjach, błogosławieństwa - takie błógosławieństwo dobrych sił tego świata to potężna rzecz.
I żebyście spotkali i pokochali piękne, mądre i dobre dziewczyny. I oczywiście, jeśli naprawdę będą mądre, to na pewno nie braknie wzajemności.
I życzę niezawodnych przyjaciół, dobrych książek, świetnej muzyki i inspirujących krajobrazów na Waszej drodze życia.
A przede wszystkim Wam życzę, byście umieli być szczęśliwi,
i żeby nigdy nie zabrakło do tego okazji.

A przy okazji czego życzę sobie ?
Życzyłabym sobie więcej uczniów takich jak Wy, ale wiem,
że to niemożliwe. POtrafię odróżnić poufałość czy zażyłość
od przyjaźni. I dlatego mam zamiar korzystać z tego, że jeszcze przez cztery miesiące będę Was widywać w szkole i - po pewnym namyśle - jednak mam zamiar rozmawiać z Wami przy byle okazji, wystawiając na szwank Waszą reputację (moja reputacja jakoś to  zniesie. A Wy, jeśli tego nie wytrzymacie, to po prostu się przede mną chowajcie).
Życzyłabym sobie także wyprawić Was w świat z tą szóstką z historii i mam nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie (ale swoją drogą to myślę, że byłóby o wiele praktyczniej, gdybyście w tym roku nie przeszli z  historii :)
Życzyłabym sobie być Waszym przyjacielem tak długo, jak sami tego będziecie chcieli (choć zdaję sobie sprawę, że taka przyjaźń ma wszelkie znamiona odstępstwa od wszelkich norm
w relacji uczeń - nauczyciel. Może dlatego, że moimi uczniami jesteście tylko przez 90 minut tygodniowo. A w międzyczasie nie traktuję Was w tej kategorii). No i może potańczyć z Wami na komersie ?


A teraz jeszcze coś, przy okazji Waszych urodzin.
Dzień Waszych urodzin  - data - była dla mnie wielkim zaskoczeniem, gdy ją odkryłam. Bo w tej dzień miał urodziny także mój tata.
Był niezwykłym człowiekiem, miał świetne poczucie humoru
i niezmordowaną energię, i poważne zasady, i wspaniały zbiór książek, i umiał grać dosłownie na wszystkim, co mu wpadło
w ręce (od gitary i perkusji aż po okarynę). I bardzo kochał góry. Niestety umarł nagle, gdy miałam 12 lat, i bardzo mi brakuje nie tylko jego osoby, ale także tego, by móc poznawać
go jako dorosła. Był także kimś, kto umiał słuchać i był moim przyjacielem.

Właśnie dlatego, z powodu odkrycia tego dnia urodzin, myślę sobie, że pewne przypadki są przypadkowe, a pewne przypadki
są nieprzypadkowe.
I że porozumienie międzypokoleniowe jest możliwe jak najbardziej mimo wszystko. A Wy w wielu sprawach jesteście do niego podobni, mam na myśli zainteresowania
i podejście do drugiego człówieka. Mam nadzieję, że takie porównanie nie jest dla Was niemiłe.
Serdecznie pozdrawiam i życzę miłych urodzin.
Wszystkiego najlepszego, Piotrze.
Sabina


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
26 maja 2008, 00:40:21

(...)
Do kwestii swoich kumpli podchodź spokojnie.
Kumplom na ogół się więcej wybacza niż przyjaciołom (Boże, jak to się odmienia...), prawda ? Bo ma się do nich mniej osobisty stosunek. Kumpli miałam mnóstwo w życiu i dobre było zawsze to, że to takie niezobowiązujące.
Dzięki za miłe słowa. Wychodzi na to, że w szkole, która jeszcze na razie jest jakimś wspólnym gruntem, też jesteś moim jedynym przyjacielem. Wojtek powoli ale dość konsekwentnie wycofuje się z układu, który by można było nazwać przyjacielskim i ja to rozumiem, wiem że mogę być denerwująca. Nie wierzę, że on jest zawsze taki poważny, ale to jego sprawa i nie ma potrzeby ciągnąć tego tematu. Bo ten stan rzeczy naprawdę mi nie przeszkadza, niech sobie milczy, nie byłoby chyba nic gorszego niż pisanie na siłę. Nawet nie jestem zła.
No i mam nadzieję, że nie pójdziesz w jego ślady, i nie piszę tego teraz po to, żeby prowokować Cię do zapewnień,
że oczywiście będzie jak jest na wieki. Nic nie mów.

(...)

Sabina


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
26 czerwca 2008, 09:04:43

DZięki za muzykę. Nie, jeszcze tego nie znałam.
Dziś krótko, bo zaraz muszę iść do szkoły, może kiedyś to rozwinę. Na Twoim miejscu to ja bym tam zabrała dwie grube książki :) Bedziesz tam na pewno czołowym dziwakiem :)
Kwintesencją niechęci do kontaktów międzyludzkich :)
Napisałam do Wojtka, podziękowałam za miłe rozmowy, i kazałam nie odpisywać. Życzę mu wszystkiego dobrego, ale nie chcę już
z nim pisać. Nie mam ochoty na politycznie poprawne maile
z obowiązku.
Mam nadzieję, że moje podejście do Twojego brata nie ma wpływu na Twoje podejście do niego i lepiej, żeby nie miało, bo to Twój brat i pozostanie nim do końca życia, choćbyście poszli w różne strony.
Może Cię to zdziwi, ale ja właśnie szanuję Ankę. I wcale jej nie potępiam za to, co kiedyś było głośną historią. Tylko jej bardzo, bardzo współczułam. Bo uważam, że zakochana dziewczyna może zrobić różne rzeczy, których kiedyś będzie może żałować, ale nie wtedy, nie w emocji. Których by nigdy nie zrobiła na chłodno. I tak naprawdę podziwiam, że chociaż tak bardzo
ktoś zawiódł jej zaufanie i uczucia, to ona i tak wyszła z tego
obronną ręką, miała odwagę pozostać w Brzesku, w szkole, w tym kręgu który... na pewno nie był jej przychylny. Nie uciekała.
I na pewno nie było jej łatwo walczyć o siebie samą, żeby nie kojarzyła się ludziom tylko źle. Jaka jest dokładnie, nie wiem. Może nawet mogłabym się zniechęcić, gdybym ją lepiej poznała, kto wie. Ale  czysto teoretycznie lubię ją bardziej, niż gdy była moją uczennicą. Za tę odwagę. Martwiłam się o nią bardzo swego czasu.
(...)

A teraz na koniec...
naprawdę myślę że to się da pogodzić, abyś poznał Magdę, przyniósł mi książki i pożyczył ode mnie Tolkiena. Po prostu przyjdź do mnie w poniedziałek w okolicach przedpołudniowych.
Mój mąż nie ma nic przeciwko temu, ale jego poznasz innym razem, bo będzie w pracy. A Magda też chce Cię poznać.
Jeżeli będziesz się czuł nieswojo, wytrzymaj pięć minut (pierwsze wrażenie zawsze trzeba zweryfikować :) i najwyżej pójdziesz - ale przynajmniej książki zostawisz :)
Ale może nie będziesz się czuł nieswojo.
Bardzo proszę. Nie trzeba dzwonić do bramki, otworzysz ją, wejdziesz, (oprzesz rower o gruszę :) i po schodach do góry.
PIszę wcześniej, żebyś się oswoił z tym tematem.
Tak mniej więcej od 10... (na pewno po nieprzespanej nocy nie
wstaniemy ze świtem :)  a gdybyś nie mógł przed, to może być
po południu. Ale po 16, jak wróci mój mąż, to może gdzieś się wybierzemy, więc po 16 już nie. Najlepiej przed południem,
w południe - no jak już chcesz. PIszę to jak najbardziej poważnie.

Pozdrawiam.
Sabina

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
27 czerwca 2008, 08:29:29

W sprawie Anki, to wszystko dobrze zrozumiałam. Rozwinęłam tylko moje poglądy, dlaczego ją szanuję i lubię mimo tego, że większość nie, w tym na przykład taki Wojtek. Może źle zaczęłam zdanie. CZy jeszcze nie zauważyłeś, że mnie się nie zdarza źle zrozumieć tego, co piszesz ? (niekoniecznie moja zasługa - piszesz dość jednoznacznie).
PIsałeś o niej dobre rzeczy już wcześniej, zauważyłam że ją lubisz. Po tym Twoim wczorajszym mailu zastanawiałam się, czy jest możliwa teoretyczna sytuacja, że się kogoś lubi, a nie szanuje. No więc osoby, które naprawdę bardzo lubię, muszę najpierw szanować. To jest podstawa. Ale istnieje też mnóstwo osób, które lubię trochę, a nie szanuję ich wcale. Albo malutko. Więc chyba jest możliwa taka teoretyczna sytuacja. Co o tym myślisz.
Na kolonię jedziesz we wtorek, prawda ?
Wiesz, może to będzie z korzyścią dla Was obu, kiedy odpoczniecie trochę od siebie, bliźniacy. I albo się za zobą stęsknicie i będziecie mogli po tym dobrze się dogadywać (mam nadzieję, że tak jest i tak), albo ten czas pomoże każdemu
z osobna trochę dookreślić samego siebie.
Choć myślę, że przez czas szkoły średniej i tak jeszcze będziecie traktowani jako pewna wspólnota :)
A teraz jeszcze to, co na końcu.
Ja Cię nie zmuszam, człowieku, ja Cię tylko zapraszam.
Nie chcę być nachalna, ale nie musisz się bać. Rozważ sobie dobrze, to co teraz napiszę: Po jednej stronie jest Twoje "nieswojo" (no i normalne: trudno żebyś czuł się "swojo" w obcym domu, czyimkolwiek), ale myślę że warto to przełamać a nie pozwalać, żeby to "nieswojo" rządziło Tobą (chcę przez to powiedzieć, że czasem warto zaryzykować i zdecydować się na coś, nawet jeśli jest "nieswojo" niż na wszelki wypadek rezygnować, bo tak jest bezpieczniej, i nigdy się nie dowiedzieć, czy był prawdziwy powód do "nieswojo").

A po drugiej stronie są następujące argumenty:
jeśli obawiasz się tego, co może powiedzieć na to mój mąż
- to on o tym wie, sam się zgodził na takie rozwiązanie, i będzie
w pracy a nie z siekierą za żywopłotem :) jeśli obawiasz się tego, co może powiedzieć moja mama czy siostra - one mają osobne mieszkanie z osobnym wejściem, a wczoraj dodatkowo mi
zapowiedziały, że w poniedziałek chcą zabrać Janka na jakąś wycieczkę więc może być i tak, że w ogóle ich nie będzie.
jeśli obawiasz się bacznego oka moich sąsiadów, to wiedz o tym, że na lekcje do Kornelii przychodzą tu kilka razy w tygodniu ludzie w różnym wieku i sąsiedzi już się przyzwyczaili.
jeśli obawiasz się tego, co może powiedzieć Twoja mama, gdyby jej ktos powiedział, że byłeś u mnie - to jej to po prostu powiedz sam, powiedz jej prawdę - ze pożyczamy sobie książki, nie ma w tym chyba nic złego. A taki spacer to rozwiązanie cholernie teoretyczne: łatwo można się rozminąć, poza tym nie przewidzisz pogody, może Tobie jest ona obojętna, ale ja
z Lenką nie będę wychodzić na deszcz albo na upał.
Poza tym  - gdzie można w Jadownikach spokojnie pogadać parę minut ? Na drodze ? A wyobraź sobie, że jeśli Janek jednak nigdzie nie pojedzie, więc wtedy gdy jeszcze jego wezmę, to już będzie cała procesja. Ja mam cholerne "szczęście", by wszędzie, ale to wszędzie spotykać masy uczniów i ich rodziców oraz
dalszych znajomych. I założę się, że nawet gdybym chciała pokazać Magdzie, w jak pięknym miejscu było ognisko Waszej klasy, to zaraz miałabym na głowie mamę Artura i Oskara, albo rodzinę Krzyśka. Nawet wczoraj w sklepie spotkałam Pawlika, ktory chciał się od razu wprosić na herbatę (widzisz, ten nie ma z tym problemu) a Dawid powiedział "pani jest i zawsze była fajną dziewczyną". Straszne. Więc ludzi spotyka się na każdym kroku a ja nie mam ochoty co dwie minuty odpowiadać na "dzień dobry" i na głupie pytania. Nie będzie wtedy mniej "nieswojo", a może bardziej.
No i jest jeszcze parę innych plusów: u mnie w domu jest chłodniej niż na zewnątrz :) a Lenka zawsze się czymś zajmie, można usiąść :) a poza tym jest jeszcze coś - to Ty zdecydujesz, ile zostajesz i kiedy wychodzisz. Magda też chce Cię poznać. Więc nie bądź tak cholernie asertywny i nie patrz tylko na swój punkt widzenia, przypomij sobie jaki byłeś uparty przed komersem, a ja radziłam Ci jak przyjaciel, żębyś przyszedł i przekonał się, nie zdecydowałeś się na to a potem żałowałeś. Obawiam się, że już od dawna jestem nachalna, ale chciałam Ci trochę "nagadać".  Zrobisz jak zechcesz (i mam nadzieję, że jednak przyjdziesz, choćby zostawić te książki :)

POzdrawiam.
Sabina

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
4 lipca 2008, 08:15:27

(...)
Wojtek się odezwał. Pisze, że wszystko sobie przemyślał
i że nie chciałby kończyć tej znajomości. Ja osobiście myślę, że napisał z nudów - Ciebie i kumpli nie ma, Marcin karnie zatrudniony żeby za dużo nie romansował, Mai i Agnieszki nie ma, co może biedak robić ? Więc jeszcze nie wiem, czy mu odpiszę. Pewnie tak. Nie ma wielu powodów, aby to zrobić.
Ale w końcu to Twój brat. Więc może odpiszę.
(...)

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
8 lipca 2008, 08:46:39

(...)
Na koniec jeszcze coś. Odpisałam Wojtkowi, ale w klimacie
plasującym się między dystansem a złośliwością. Jestem ciekawa, ile czasu trzeba będzie, aby tym razem przemyślał sobie, czy chce tego więcej. Wiem, jestem wredna. Ale sam chciał, a ja wcale nie mam słodkiego charakteru.
Życzę abyś przetrwał te kolonie. Pomyśl o tym tak: kto wie, kiedy znowu będziesz nad morzem. Samo patrzenie na morze jest przyjemne. Najlepiej gdy jest trochę gorsza pogoda :)
Pozdrawiam.
Sabina

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
15 lipca 2008, 13:00:27

(...)
Muszę jeszcze przyznać się, że chyba skutecznie i na zawsze obraziłam Wojtka tym nieco (ale w skali moich możliwości naprawdę tylko nieco) złośliwym listem. Po prostu dałam mu
do zrozumienia, że uważam, że napisał tylko z nudów, bo nikogo

z Was nie było w domu (Ciebie, Marcina, Mai, Krzyśka, Karola, Agnieszki...) po tym wstępie już nie byłam złośliwa. Raczej.
I w ogóle może to dobrze, bo to jakieś dziwne takie było.
Lubię jasne sytuacje. Nic nie poradzę na to. To nie jest aluzja, żebyś z nim o tym rozmawiał, naprawdę.

Natomiast chciałabym, żebyś napisał cokolwiek jeszcze
o Magdzie. Możesz pisać szczerze. Nie powtórzę jej. Po prostu chciałabym wiedzieć, co moi przyjaciele myślą o sobie nawzajem.
Czas najwyższy skończyć pisać i idę gotować obiad.
Pozdrawiam.
Sabina

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
23 lipca 2008, 10:58:47

(...)
DZisiaj krótko, bo pora jakaś dziwna na pisanie.
Właśnie dostałam list od Wojtka, szalenie zwięzły. Poinformował mnie, że był w Bieszczadach i że czyta Dukaja. Ja już naprawdę nie wiem, co z tym wszystkim zrobić. On pisze tak ostrożnie, jakby... dotykał miny, albo wprost... otwartej rany. Wolę się nad tym nie zastanawiać, ale nadal nie wiem, co mam z tym zrobić. Spróbuję jakoś tak podobnie odpisać, tylko że to całkowicie nie w moim stylu.
(...)
Napiszę coś więcej przy okazji.
Aha, moja mama jako szalona fanka filmu mojego brata zasypuje
znajomych linkami itd. Może jej promocja jest nieprofesjonalna ale za to zaangażowana. Z tego, co wiem, to Waszej mamie też wysłała maila. Jeśli rodzice się tym zainteresują, to może pojedziecie do kina ?

Pozdrawiam
Sabina
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
24 lipca 2008, 08:56:41

Na początek, zanim zapomnę:
lubię Blind Guardian chyba w każdej postaci. Myślę, że wersje
koncertowe mogą być ciekawe. Ale nie przysyłaj mi tego w mailu. Na razie nie przysyłaj mi w ten sposób muzyki, bo mój mąż mówił, że ostatnio dużo rzeczy byłó ściąganych i coś tam (nie pamiętam co jeszcze mówił) i w efekcie, że mam nie odbierać od Ciebie tych maili, w których jest muzyka, a tego bym oczywiście nie zniosła, nie odbierać od Ciebie jakichkolwiek maili. On się tu kieruje jakąś racjonalnością, nie upierdliwością, naprawdę.
Coś tam z internetem. Na pewno wiesz o co chodzi (zadajesz się
z idiotką która nie umie tych spraw zapamiętać). Nie komentuj tego w żadnym liście. Zresztą niczego co dziś napiszę nie komentuj w mailu. Chyba też to skasuję po wysłaniu :)


Wojtek. Coż, odpisałam mu. W miarę miło, zwięźle.
I chcę temu poświęcić parę zdań.
Naprawdę kiedyś myślałam, że jesteście podobni.
Miałam z Wami obydwoma dobry kontakt, to znaczy w mailach.
A potem wydarzenia sprawiły, że tak jakoś zrobiło się blisko
do
Ciebie, a do Wojtka daleko - ale to chyba nie wydarzenia,
źle piszę, one były tylko skutkiem. Po prostu z Tobą chciało się być. A z nim nie, bo nie umiem z nim rozmawiać i nie mam takiej potrzeby. Potem byłam na niego zła i byłam rozczarowana, że po takim uprzejmym i mądrym człówieku nie spodziewałam się takiego trakowania mnie. I wtedy doszłam do wniosku, że jednak nie jesteście podobni. Ale teraz widzę to wszystko jeszcze inaczej. On próbuje jakoś... wrócić. Do tego, co było. Ostrożnie. Moje skojarzenia z otwartą raną były spontaniczne.
Były wizualizacją moich przeczuć na ten temat. Myślę, że jego nieracjonalne zachowanie mogło wynikać z tego, że on dobrze wiedział (jeszcze w szkole) co się dzieje między mną i Tobą.
I że być może to nie była tylko troska o brata.
Może on był... zły, czy było mu przykro, że nie jest na Twoim miejscu.
Nie umiem tego wyrazić, nie umiem tego powiedzieć w rozmowie
z Tobą, bojąc się, żebyś nie pomyślał, że jestem jakąś szaloną nimfomanką i że takie mam wysokie zdanie o sobie - nie mam, naprawdę. Ale intuicja od dawna mówi mi, że to może być właściwe wyjaśnienie - właśnie w tym kierunku. Może był zły. Może był zazdrosny. Jak inaczej można to wyjaśnić ? Bo przecież to jest inteligentny i uprzejmy człówiek, choćbym była nie wiem jak zła, to temu nie można zaprzeczyć. No i nie możecie się aż tak różnić, tak diametralnie. Więc od czasu do czasu mu odpiszę.
Nie będę wredna. Dobrze mu życzę.

Ale mimo wszystko proszę nie rozmawiaj z nim o mnie. Jeśli chcesz to wszystko jakoś skomentować, to tylko w sms-ie. Wystarczy: nie masz racji co do Wojtka. Wolałabym nie mieć racji, niż mieć go jakoś na sumieniu. Bo ja już nigdy nie będę umiała być z nim tak bezpośrednia jak byłam kiedyś w listach.
A bliskość... jest z Tobą.

Teraz o niej. Ona na pewno ma jakieś imię. Zapomiałam spytać.
Ja naprawdę postrzegam to wszystko na plus dla Ciebie.
Bo jesteś porządnym człowiekiem. Jesteś gentlemanem, nie rozgadujesz o swoich i nie tylko swoich sprawach prywatnych.
Na poziomie najbardziej podstawowym to daje mi poczucie bezpieczeństwa. Poza tym wyjaśniło się, dlaczego, kiedy parę razy pytałam Cię, czy masz kogoś, odpowiadałeś: "raczej nie". CZy jesteś sam ? "raczej tak".

Wtedy trochę mnie to irytowało, zastanawiałam się, czy w tych sprawach może być coś innego niż tak lub nie, po co to "raczej". A teraz już rozumiem. Coś specyficznego.
Komentarz Twojej mamy był gdzieś w lutym. Wiedziałam od lutego, ze coś w tym jest, po co miałaby zmyślać. I zawsze uważałam, że to Twoja sprawa. Nadal tak uważam. A jednocześnie chcę, żebyś pamiętał, że od teraz możesz liczyć na moją pomoc, w razie gdybyś potrzebował jakiejś porady. Mimo tego, że jesteś gentlemanem i nie rozpowiadasz o swoich sprawach :) przecież może lepiej wiem, jakimi drogami myślą kobiety. W końcu jestem nią, przecież. Wiem, co to miłość szczęśliwa i miłość
nieszczęśliwa. Nic co ludzkie nie jest mi obce.
Z wyjątkiem używek.
Ona na pewno zasługuje na uwagę i szacunek. Choćby dlatego,
że poznała się na Tobie. A jednocześnie musisz wiedzieć, że mimo wszystko, co jest między nami, i mimo tego że to takie piękne, Tobie wolno jest mieć życie prywatne. Nie żebym Cię namawiała do jakiegoś podwójnego życia. Ale czasem po prostu możesz spotykać różne dziewczyny i myślę, że mogłabym zaakceptować to, że jesteś z którąś z nich, bylebyśmy tylko mogli nadal być przyjaciółmi. Choć może to tylko teoria :) nie wiem, czy byłabym zazdrosna :) nawet jeśli, nie szkodzi. Bo to co mam teraz, to jest coś takiego ponad wszystkim.

(...)
Gdyby nie udało Ci się obejrzeć filmu, to może z czasem zdobędę go na płycie. Soundtrack już mamy. POza tym, może będzie jakiś wyjazd np. z gimnazjum, może załapiesz się z mamą, albo... wiem, że w brzeskim MOKu planują jakieś spotkanie z Szymonem. Może będzie puszczał filmy. Chciałby on żeby na to spotkanie
przyszli  jacyś młódzi. I pomyslałam, że wtedy to bym Was poprosiła o przyjście do Moku, z kumplami i kimkolwiek się da,
o ile termin pozwoli. Na razie tego nie komentuj.
Jeszcze napiszę.
Tak bardzo bardzo pozdrawiam.
Nie denerwuj się pierdołami.
Miłego dnia. A dziś to bym chciała, żebyś pierwszy się odezwał jakimś smsm-em :) bo mimo wszystko nie chcę zadręczać :)
Sabina. A może Dil.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
24 lipca 2008, 09:16:45

Dzięki za list.
(...)
Film. Może będzie okazja go obejrzeć. Może ze szkoły, wiem,
że w Twojej nowej szkole też może zrobią wyjazd. Albo w MOK-u.
Dlaczego denerwujesz się bez powodu ? Nie denerwuj się (łatwo
powiedzieć. Też ostatnio jestem jędza:)
Napiszę Ci, jak się rozwinie sprawa z Wojtkiem - ale ona się nie rozwinie. Po prostu, czuję, że z rzadka coś tam napiszemy do siebie.
Lubię Blind Guardian. Ale to przy okazji.
Dziś krótko :)
jakoś późno się zrobiło.
Wszystkiego dobrego. Miłego dnia.
POzdrawiam.
Sabina

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


DO: WOJCIECHA T.

1 kwietnia 2008, 10:53:37


Hej, Wojtku, mam nadzieję, że wszystko jest w porządku,
to znaczy wiem, że żyjesz (widziałam - i to chyba nie byłó złudzenie optyczne:), mam nadzieję że niczym Cię nie obraziłam
w ostatnim liście ani w ogóle, na co dzień.
Wiem że nie masz czasu, te godziny w kościele...
Zauważyłam że wybrałeś jednak imię Andrzej, i dobrze, naprawdę pasuje do Ciebie. Tak więc życzę wszystkiego dobrego, pozdrawiam.
Sabina

P.S. Ten list nie jest aluzją, że trzeba odpisać:)
po prostu czasem lubię tak Was niezobowiązująco pozdrowić,
naprawdę rozumiem, że macie teraz co robić a nie siedzieć na
internecie, więc się wcale nie obrażam za brak listów:)
a gdyby się zdarzyło, że to ja Cię czymś obrażę, to najlepiej powiedz albo napisz mi to wprost. Jeszcze raz pozdrawiam.
Sabina

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
9 kwietnia 2008, 01:03:35

Witaj, Wojtku.
Właściwie miałam zamiar się nie odezwać, dopóki Wy tego nie zrobicie. Przypuszczam jednak, że macie teraz dużo nauki (będzie jeszcze więcej). W związku z tym nie musisz mieć wyrzutów sumienia, nie odpisując. Naprawdę to rozumiem.
Przede wszystkim masz z dobrymi ocenami skończyć szkołę
(naprawdę musicie przejść w tym roku ? :)
(...)
Teraz coś "smiesznego" (moje chore poczucie humoru:)
Ostatnio moja siostra mówiła mi, że lubi żywe kolory.
Odpowiedziałam jej "moim ulubionym żywym kolorem jest czarny"
i po chwili sama się z siebie śmiałam. Bardzo żywy, naprawdę :)
(...)
Przypomniałam sobie, że miałam Ci jeszcze napisać pewien ciąg dalszy do ostatnich teoretycznych rozważań o życiu i zasadach.
Moja mama nieraz mi cytowała Wisławę Szymborską "a ty mnie oszukuj czule" - jako przykład, że jak się kogoś kocha, to nie prawda jest najważniejsza, ale przyjemność drugiej osoby.
Jednak myślę, że nie. I to co cytowałam, jest właśnie to,
co nazwałabym konsekwencją "sztucznego optymizmu".

Myślę, że podstawą wszystkich ważnych spraw między ludźmi jest
szacunek, nie da się bez tego lubić albo kochać (ale można bez tego sprawiać bardzo ładne pozory, że się lubi albo kocha).
Tak więc nie zawsze trzeba mówić bolesną prawdę w całej okazałości, ale jednak nauczyć się w razie potrzeby bronić swoich poglądów nawet w sytuacji, gdy sprawią one przykrość bliskiej osobie - bo jednak myślę, że wolałabym nie być oszukiwana przez bliskie osoby nawet dla "mojego własnego dobra".
(...)
Aha, wiem co jeszcze chciałam napisać. Tak czysto teoretycznie
zastanów się proszę nad tym Przeglądem Talentów.
To, co kiedyś napisałeś o tym, że nie talent jest najważniejszy, tylko (streszczę) radość tworzenia, też weź pod uwagę :) Przecież nie musisz grać jak Santana, żeby grać
- i nie zawsze musisz chyba grać tylko dla siebie ?
Twojej odmowy nie traktuję osobiście, a nawet zupełnie ją rozumiem. Ale mimo wszystko proszę, rozważ ten drugi punkt widzenia, nie tylko asertywność doskonałą, jakiej jesteś personifikacją :)
Pozdrawiam.

Sabina

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
12 kwietnia 2008, 00:58:59

(...)
Janek ma urodziny w niedzielę. Postanowiliśmy kupić mu gitarę. Taką trochę mniejszą (3/4). No ale on jeszcze o tym nie wie.
Coś go babcia uczy na dużej gitarze, ale Janek ma za małą dłoń
i to go zniechęca. A najbardziej mnie zastanowiło to, że kiedyś idąc ze mną przez Brzesko zagapił się w wystawę sklepu muzycznego i nie mógł znaleźć dość słów zachwytu dla "małej gitarki".  Może zechce się uczyć, jest bardzo muzykalny, ale ponieważ mam wstręt do pianina, więc jestem daleka od uczenia
go czegoś na tym instrumencie (pianino w domu stoi, nie cierpię jego dźwięku). Kiedyś podczas wakacji próbowałam swoich sił
z gitarą, dość dawno temu, i niestety palce za krótkie,
może zła technika, jakoś mnie to nie zachęciło do dalszych prób. Może teraz i ja coś sobie przypomnę :)
Tak więc mamy temat gitarowy. Chciałabym, żebyś kupił sobie tę
wymarzoną gitarę.
Pisałeś mi kiedyś, przy okazji rekolekcji, o tym, czy na pewno należy spełniać wszystkie marzenia, czy taka gitara coś
rzeczywiście w Twoim życiu by zmieniła. Myślę, że warto walczyć o to, na czym nam zależy. Nawet jeżeli po latach okaże się to czymś przemijającym, epizodem. Myślę, że marzenia o gitarze to nie jest marzenie o charakterze materialnym, podobnie jak marzenia o książce. Oczywiście wymiar materialny tego marzenia istnieje (i czasami jest poważaną przeszkodą w spełnieniu:)
Pewnie jak już będziesz miał tę gitarę, to pozostanie ona na długi czas "Twoją drugą połówką", swymi niewątpliwymi zaletami kształtów :) i dźwięków skutecznie eliminując konkurencję (mam na myśli tłum wielbicielek:)
(...)
Aha, jak najbardziej Ci życzę realizacji pasji muzycznych, czy to w pojedynkę czy w zespole, miej tylko na uwadze, że w zespole trzeba być bardzo asertywnym, żeby pozostać sobą. Nie chcę moralizować, ale nie znam chyba żadnych trzeźwych zespołów muzycznych (szkoda by było takiego chyba abstynenta jak Ty,
no ale ostatecznie, co ja o Tobie wiem... ?:). Powodzenia.
(...)
Pozdrawiam.
Sabina

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
24 kwietnia 2008, 01:02:26

Obejrzałam sobie dzisiaj te testy.
Okropne. Ten humanistyczny, taki jakiś głupi, nudny, za przeproszeniem infantylny, jeśli chodzi o dobór tekstów źródłówych. Nawet trudno się rozkręcić... Jak się czyta odpowiedzi sugerowane przy pytaniach otwartych, to aż boli.
Znam mnóstwo lepszych książek o dorastaniu.
Chyba. Ale Żeromski ? (nie znoszę. Prawda, że "Cień Wiatru" byłby lepszy ? :)
A przy matematyczno-przyrodniczym wymiękłam już przy drugiej stronie. Widocznie... wbrew wszelkim moim staraniom i nadziejom jednak jestem blondynką-idiotką. Trudno :) W takim razie powinnam sobie wyprostować charakter na bardziej słodki.
Tylko to takie niepraktyczne, kiedy się uczy w szkole.
I do glanów nie pasuje :)
Pozdrawiam
Sabina

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
28 kwietnia 2008, 01:36:28

Jestem po prostu pod wrażeniem Twojej pracowitości w tym dzisiejszym odpisaniu na wszystkie listy. Ile Ty musiałeś nad tym spędzić wolnego czasu... Albo się mnie boisz, albo mnie lubisz. Do tej kwestii wrócę jeszcze na końcu.
A teraz ja będę odpisywać. Aha, no i nie traktuj tego jako obowiązku, bardzo Cię proszę. Przecież ja sobie zdaję sprawę,
że masz co robić ze wględu na szkołę, na życie rodzinne,
na własne zainteresowania, sprawy prywatne. A już nie wspomnę
o tym, jakim ewenementem jest pisywanie czysto towarzyskich maili do własnej, jak by nie było, nauczycielki.
(...)
Czasami mam wrażenie, że jak nie odetchnę na przerwie
w towarzystwie osoby zaprzyjaźnionej, która pojmuje świat tak jak ja i nie boi się ze mną rozmawiać, to zwariuję.
(świat, w którym żyjemy jest skomplikowany, w związku z tym uczniowie boją się rozmawiać z nauczycielami, ale nauczyciele boją się rozmawiać z nauczycielami jeszcze bardziej...
a to zdecydowanie zawęża pole dialogu. Na szczęście ta osoba dzielnie znosi moje towarzystwo. Choć nieraz się zastanawiałam, jaką to musi być inspiracją do plotek).
(...)
Co do gitary. Mój Janek dostał wczoraj aparat cyfrowy z okazji komunii od mojego brata, który jest jego chrzestnym. Tak, wiem, że to dopiero za tydzień, ale mój brat nie nadjedzie,
bo prawdopodobnie właśnie wtedy będzie z żoną na porodówce lub
w jej najbliższej okolicy... no i chciał dać Jankowi prezent już. W związku z tym myślę, że gitara poleży w pudełku nie ruszona co najmniej miesiąc, ale trudno. Jan ma dużo zacięcia
do fotografii no i mają z ojcem nowy wspólny temat. Zdjęcia.

(...)
A teraz o używkach. Ja nigdy, nic. Uważam, że alkohol niszczy ludzi, w sensie fizycznym, psychicznym, intelektualnym, moralnym i każdym w ogóle. Całościowo. Mnie osobiście najbardziej przeraża możliwość utraty kontroli nad sobą
i sytuacją, w której się znajduję. i że tę kontrolę szybko mogliby przejąć inni ludzie.
Jestem dość sztywna w sensie zasad. Wiem, że to wygląda dziwnie, bo być może w porównaniu do innych nauczycieli reprezentuję jakiś luz - być może - w sensie ubrania, gustów, słownictwa
i stylu ogólnie. Ale to dlatego, że nie jestem nauczycielem
z powołania. Nie robię niczego "bo tak wypada",

a pojęcie normalności jest dla mnie chore (bo normę
tworzy większość, a większość - jaka jest - każdy widzi).
I to nie ma nic wspólnego z pogardą dla innych, tylko tak bardzo chcę i nie boję się być sobą.

(...)
jesteś na co dzień tak bardzo zdystansowany i opanowany.
Wręcz,
powiedziałabym, niechętny wszelkim porywom :)
(...)
Na koniec mam do Ciebie, Wojtku, prośbę.
Rozważ proszę, czy nie mógłbyś przyzwyczaić się do myśli,
że ja nie chcę, abyście dłużej mówili do mnie w tak oficjalnej formie. I pisali.

Twój brat być może zaczyna się już z tym oswajać.
Tak, wiem, że takie propozycje zwykle nie pisze się mailem.
Ale kiedy ja Ci to mam powiedzieć osobiście ?
No i to ma związek z początkiem tego listu.
Albo mnie lubisz, albo się mnie boisz:) To się okaże w związku
z tym, co zdecydujesz. Nie musi być już.


POzdrawiam
Sabina

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
7 maja 2008, 01:51:07

Witaj.
Zaczynam myśleć, że chyba Cię przestraszyłam, zwłaszcza tym
przedostatnim listem i tym, co było na końcu:)
Albo potrzebujesz czasu do namysłu :) W każdym razie, jeżeli dystans jest tym, co zdecydowanie wolisz, to nie ma sprawy. Naprawdę umiem oddzielić sprawy prywatne od służowych.
Mam zamiar wkrótce Cię pytać z historii, ale ponieważ moje słowo też coś znaczy, ciągle jeszcze Ty wybierasz moment. Może być po sprawdzianie. Jeżeli będzie Ci z tym wygodniej w sensie psychicznym, to możesz utrzymać formę oficjalną do tego momentu, albo do wystawienia ocen, albo do końca roku szkolnego. I ani dnia dłużej, do cholery :)
A tak w ogóle, to miałam ostanio pełne ręce roboty, mój syn miał pierwszą komunię, w związku z tym prace kulinarne
i "wodne" (mam na myśli nieustające zmywanie), poza tym dom pełen gości przez kilka dni, no i kościół, nawet gładko mi poszło czytanie tych Dziejów Apostolskich.
A co tam u Ciebie ? CZytasz coś fajnego ?
Aha, wiem co jeszcze, wybierasz się na ten komers ? Masz już...
dziewczynę ? (na komers :) - to oczywiście trochę bezczelne pytanie, ale potraktuj je jako czystą, bezinteresowną, pełną życzliwości ciekawość, którą możesz zinterpretować jak pytanie retoryczne, gdyż jako gentleman pewnie dojdziesz do wniosku,
że Ci nie wypada wymieniać jej nazwiska :)

(...)
Pozdrawiam.
Sabina
 


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
11 maja 2008, 01:12:35

DZięki za list. Zacznę od formalności - oczywiście że rozumiem Twoją ostrożność w porzucaniu formy oficjalnej i rozumiem, że chcesz się czuć w porządku wobec siebie samego, kiedy będziesz dostawał tę szóstkę na koniec z historii :) Ale i tak byś ją miał. Musisz tylko dobrze napisać sprawdzian i dobrze zaliczyć odpowiedź, ale spokojnie. Na pewno tak będzie (będę surowa jak cholera).
(...)
jestem przeciwna takiemu eksponowaniu życia prywatnego
w internecie. Ja nawet zdjęcia rzadko przesyłam, a adresu
do siebie emailowego i numeru komóry to już prawie nikomu nie daję. Pewnie to wynika z pracy w szkole. Kiedy nawet
w kościele, na spacerze czy w sklepie jest się obserwowanym przez uczniów,
kiedy nie mogę spokojnie powiesić prania na balkonie w starym dresie... albo w nowym :) bo zaraz idzie taki Pawlik i mówi "fajny dres". KIedy nie można bez wzbudzania komentarzy rozmawiać na korytarzu...
Masz całkowitą rację w tym, co piszesz o szkole. Ale nie chcę Cię martwić, przekonasz się, że w nowej nie będzie jakoś szczególnie znacząco lepiej. Po prostu nasz świat schodzi na psy (no teraz to mówię jakbym żyła już 100 lat...). Po prostu wszędzie znajdziesz różne typy ludzkie.
(...)
A ja nie umiem tak z dystansem. Powinnam umieć, w końcu latka lecą, a moim głównym grzechem ciągle pozostaje nieopanowanie
i niecierpliwość. Mówię, co myślę i to najczęściej od razu.
Nic się nie uczę na błędach i kłopotach. Jak trzeba, to walczę natychmiast. Może taka moja natura już, trudno.
Nie wierzę
w takie głupoty jak zodiak, ale czasem pewne rzeczy dają do myślenia, jestem typowym lwem i moja córka też (ma urodziny jeden dzień po mnie).
W sprawie komersu, cóż, znam trochę kulisy tego komersu, to znaczy tego, że Piotrek z Mają nie mogą się dogadać i nie idą.
Spójrz na to inaczej: idziesz z ładną dziewczyną (cóż, jak by to powiedzieć - pamiętam, że gdy przysłałeś mi sprawozdanie z kolonii nad morzem wraz ze zdjęciami, to ona była ozdobą wielu z nich... :), z dziewczyną, która na pewno się postara żeby wyglądać pięknie, więc podejdź do tego jako esteta, no i może jednak da się o czymś rozmawiać, a jak nie, to jednak będziesz tańczył... na pewno nie będzie źle, jeden krok w prawo, jeden krok w lewo, na ogół dziewczynom to wystarcza :)
(...)
Ale wracając do kultu samca i męskich szowinistycznych świń.
POruszę pewną sprawę, choć może nie powinnam.
Ostatnio czytałam książki dla dziewcząt "Klub niewiniątek"
i "Szkoła dla blondynek". Ta pierwsza jest porażającą opowieścią o tym, jaki to ból i obciach być dziewicą w liceum (wiem, może trochę trywializuję, ale tak to odebrałam).
No i denerwuje mnie takie przedmiotowe traktowanie ludzi.
I utwierdzanie dziewczyn w przekonaniu, że... grunt to wiedzieć, kiedy opłaca się zamienić atut na inny atut.
"Szkoła dla blondynek" opowiada o przygodach dziewczynki,
ktora przybywa do liceum na Florydzie, gdzie są same blondynki
a ona nie. opowiada też szczegółowo o problemach jakie mają cheerlederki, gdy drużyna nie jest zgrana:) o kłopotach, jakie się ma, gdy się chodzi w przepoconym podkoszulku i o innych bardzo życiowych sprawach. Atrakcyjni chłopcy są tam określani jako "ciacho", z komentarzem "mniam mniam". Jeden z nich jest tak opisany (z całą przyzwoitością w zasadzie), że się robi niedobrze. Od stóp do głów, albo raczej odwrotnie, włącznie
z tym że jego piękne niebieskie oczy pasowały do jasnej fryzury, a ta z kolei to rozjaśnionych słońcem super seksownych włosków na rękach i nogach. Ta książka jest dla mnie tak egzotyczna, jakbym czytała o Tuaregach i ich dziwnych zwyczajach.
A tak naprawdę to jest to dla mnie oburzające,
że ludzie są traktowani tak przedmiotowo. Jak już pisałam wcześniej, w zasadzie jesteśmy z tym oswojeni (to nie znaczy,
że nam się to podoba), że męskie szowinistyczne świnie traktują kobiety przedmiotowo. Ale jakoś mnie to razi, gdy to staje się normą u obu płci i to już w liceum. Dlaczego mnie to razi ?
No bo wydaje mi się, że w tym wieku ludzie kochają jeszcze dla zachwytu samą miłością, że w tym momencie zakochanie się

jest największym trzęsieniem ziemi, kiedy spotyka się pokrewną duszę. A tu - proszę, bestseller o  ciachach.
Ciekawe, co by było, gdybym to powiesiła na gazetce z takim właśnie komentarzem ? :) ale nie zanudzam już książkami dla dziewczynek. Dla równowagi duchowej pożyczyłam też "Dr Jekyll
i Mr.Hyde".
(...)
POzdrawiam.
Sabina

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
20 maja 2008, 11:24:39

(...)
Cieszę się, że poznałam Twoich kumpli, śmiesznie to wyszło,
jak
przypadkiem weszłam do tego przedsionka a Wy tam w czterech staliście, prawie jak byśmy się tam umówili, a przecież tak nie było ! Sympatyczni. Specyficzni. No ale jacy mają być Wasi kumple ?
A po trzecie, to jeszcze w sprawie komersu.
Życzę Ci, żeby był miły i udany. Nie chcę zachowywać się jak stara jadownicka plotkara, ale uważam, że - przynajmniej optycznie - bardzo pasujecie do siebie z Agnieszką. No i że ona chyba bardzo Cię lubi(tak to wygląda). I że trochę się siebie boicie :)
Więc baw się dobrze i nie próbuj się z nią nudzić ! W kwestii
garnituru, pamiętaj, że najlepiej zapomnieć, że się go ma na sobie! - jeżeli myślisz, że to trudne, to pomyśl, jak się muszą czuć dziewczyny - szpilki, długie spódnice (albo bardzo, bardzo krótkie), zasznurowane ciasno gorsety czy pończochy samonośne:) makijaż - jest tyle szczegółów, które muszą upilnować, a jednak czuć się w miarę dobrze i naturalnie, ale co ja o tym tak naprawdę wiem ? - zawsze psychicznie byłam, z przeproszeniem, starym zgredem, a nie dziewczyną.
Więc aby nieco zmniejszyć Twój stres lub dyskomfort związany
z komersem, chciałabym Cię zapewnić, że wcale nie musisz ze mną tańczyć. Zwłaszcza, że tańczyć nie lubisz. Naprawdę w najmniejszym stopniu nie będę się o to gniewać ani obrażać. Zresztą, mam zamiar przyjść tylko na chwilę, zobaczyć polonez (na pewno nie wyjdzie tak źle, jak to teraz myślicie !) i niedługo pójdę. Więc traktuj to tak, jakby mnie tam nie było, przynajmniej być może jedno źródło niechęci do komersu
minie. I nie musisz zaprzeczać ani odpisywać w tej kwestii.
(...)

Pozdrawiam
Sabina

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
9 czerwca 2008, 12:20:33

Cześć, piszę bo chciałam tylko podkreślić, że nie rozmawiałam dziś z Tobą, by wzbudzić wyrzuty sumienia, po prostu ja zawsze wolę wiedzieć, gdyby było coś nie tak.
Mam nadzieję, że oceny i wszystko inne w porządku.
Jutro idę na ognisko z moją cudną klasą i na domiar wszystkiego biorę Bujaka. No ale czasem trzeba. Tak więc odpoczniesz od historii ...
Wcale nie oczekuję długich listów ze zwierzeniami co drugi dzień :) czasem coś o książkach lub muzyce... chyba ważniejsza jest dla mnie świadomość, że gdy tego zechcę lub będę potrzebować się wygadać, to mogę sobie do Ciebie pisać.
Z pewnością przyszły rok szkolny może być trudny, bo odejdziecie Wy, a ja zostanę z moim stałym problemem, moją klasą i innymi obecnymi pierwszymi, no i dojdą nowe pierwsze - będę uczyć pięć pierwszych klas. Może być trudno znaleźć kogoś, z kim można bezboleśnie zamienić parę zdań. Więc po prostu czasem napiszę. Niezobowiązująco :)
A obecnie to się czuję tak, jakbyście odpływali ze Śródziemia.
A ja zostaję.

Życzę dobrych ocen, sił do tego końca roku, dużo zdrowia
i zadowolenia z życia :) wszystkiego dobrego.
Pozdrawiam.
Sabina

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
24 czerwca 2008, 08:12:37

Witaj. Od razu chciałam Cię napomnieć, abyś nie traktował tego listu jako aluzję do odpisywania - może raczej przeciwnie.
Przede wszystkim, i piszę teraz bardzo serio, dziękuję za to,
że przez większą część tego roku byłeś dla mnie osobą zaprzyjaźnioną, z którą można pogadać o wszystkim. Że podobnie jak Twój brat, byłeś równowagą dla tego bezmyślnego, rozwszeszczanego tłumu, który dominuje w szkole.

Oczywiście nie chcę tu obrażać nikogo, na przykład Twoich kolegów itd. W zasadzie lubię (mniej więcej) każdego z osobna ucznia, którego uczę. Ale w tłumie ich nie znoszę. Więc chwila rozmowy, możliwość wymienienia wrażeń nad sprawami szkolnymi, wrażeń o książkach, muzyce, wreszcie o rzeczywistości, to było coś miłego i wartościowego.
Miałam wrażenie, że w listach jesteś takim rozważnym, szczerym
i otwartym człowiekiem, więc raczej dziwiło mnie to, że rozmowa

bezpośrednia nie za bardzo nam wychodzi, chyba onieśmielasz, zresztą nie wiem. Myślę, że jesteś nadmiernie uprzejmy :) Prawdę mówiąc, zupełnie nie rozumiem tego, że z czasem ten dystans jeszcze się zwiększył, a potem skończyły się listy. Prawdopodobnie czymś Cię zraziłam do siebie i mam kilka hipotez, których tu nie rozwinę.
W każdym razie nie traktuj tego jako wymówkę albo wyrzuty. Zupełnie tak nie jest. Potrafię zaakceptować tę sytuację.
I tylko mi teraz nie próbuj odpisywać, że miałeś ostatnio dużo pracy. To by było bez sensu.
Nie pozwalam sobie również na myśli, że pisałeś, dopóki byłeś uczniem i się to opłacało, bo doskonale wiem, że wcale nie dlatego, a taka koncepcja obrażałaby i Ciebie i mnie. Może mnie nawet bardziej.
Pozostając niezmiennie życzliwie nastawiona, chcę Ci tylko jeszcze życzyć, żeby następne lata były dla Ciebie dobre, żebyś mógł się realizować w wielu dziedzinach, żebyś spotkał niezawodnych przyjaciół, żeby życie prywatne układało się pomyślnie, żeby dopisywało zdrowie i chęć do życia.
No i miłych wakacji.

Pozdrawiam.
Sabina


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
4 lipca 2008, 08:33:26

Witaj.
Już nie jesteś moim uczniem. W związku z tym może ze mnie wyjść i pomachać ta stara złośliwa wiedźma, która jest sednem mojej natury. Myślę, że w szkole kultura musi przeważać nad naturą. Ale w życiu to różnie bywa.
Dlatego na początek powiem tak. Miło, że napisałeś. Dobrze,
że sobie wiele rzeczy przemyślałeś, wcale nie pytam jakich,
ale i tak mam wrażenie, że byłam na czarnej liście.
Nie wykluczam też, że napisałeś teraz z nudów, bo nie ma w domu Piotra, Waszych kumpli, Marcina (w pracy), nie ma w domu Mai czy Agnieszki. To tyle złośliwości. Jeśli jesteś w stanie je znieść, możesz odpisywać :)
(...)
Dobrze, że masz gitarę. Życzę wielu miłyvh i satysfakcjonujących z nią chwil. Jeżeli zdecydujesz się odpisać, to napisz, co czytasz.

POzdrawiam.
Sabina

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
23 lipca 2008, 11:08:02

Dziękuję za list.
Zadroszczę wyjazdu w góry. Ja muszę z tym jeszcze poczekać, może do przyszłego roku, bo moja córka jest jeszcze trochę za mała na chodzenie, a za duża na noszenie. A ja kocham Bieszczady.
Nie pisz mi więcej o tym, że wakacje mogą się skończyć.
Twoje przerażenie tym faktem jest niczym w porównaniu z moim.
Na pewno. Bo Wy idziecie do nowej szkoły, zawsze to jakieś wyzwanie i tak dalej. A ja ? Tkwię jak kamień w rzece, która płynie coraz bardziej leniwym nurtem i jest coraz bardziej zabagniona. Tkwię, hm, na własne życzenie. Bo nie mam innego pomysłu. A w dodatku od września w tej szkole nie będzie... przyjaciół. Czuję, że zdziwaczeję do reszty.

(...)
Pozdrawiam.  I życzę miłych wakacji, mimo wszystko i w dalszym ciągu.

Sabina


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
27 sierpnia 2008, 13:48:27

Kończą się wakacje, niestety.
Byłam z rodziną nad morzem, w Mielnie-Unieściu.
W przeciwieństwie do Mielna, tam było ciszej, spokojniej, czyściej, nieco mniej ludzi, na pewno mniej kiczu i komercji.
POgoda w większości wietrzna, deszczowa, niekiedy sztormowa.
Fajnie.
Przede wszystkim chciałam Ci życzyć powodzenia w nowej szkole.
Żeby to były miłe trzy lata, ze spełnieniem oczekiwań, z nowymi
przyjaciółmi, z rozwijaniem pasji naukowych i gitarowych.
To są oczywiście życzenia ze szczerego serca.
Jednak, jak na starą wiedźmę, jaką jestem, przystało, jest w tym też element prowokacji - jestem ciekawa, co w Tobie wygra: dobrze wychowany człowiek, który zawsze dziękuje, gdy mu się życzy powodzenia, czy też ktoś, kto darzy mnie niechęcią, której źródło nadal jest dla mnie niejasne, ale jestem pewna, że się nie mylę. Jak widzisz, jestem szczera.

Pozdrawiam
Sabina

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

   
DIL BANSHEE STORY
OSTIUM...