Czasem piszę wiersze. Rzadko.
W większości przypadków przychodzą gotowe.
Do mojej głowy.
Tak jakbym tam sama je czytała.
Nie biedzę się nad rymami :) na pustej kartce.
Czasem przychodzą po linijce. Tak jakby spływały.
Trzeba czekać. Nauczyłam się zapisywać je już gotowe.
Dopóki nie są, powtarzam w myśli te spływające słowa.
Czekam... Te, które mam, czasem wydają mi się nie moje.
Gdy je czytam po dłuższej przerwie, sama jestem zdziwiona...
***
Słowa przychodzą nagle. Uchylam
drzwi - już są...
Trzeba je chwytać zanim odpłyną... czyniąc chaos na dnie duszy
DIL BANSHEE
STORY