SŁOWA ZAGUBIONYCH W LUSTRZANYM ODBICIU
...NICZYM KAWAŁKI ZWIERCIADŁA
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z EMAILA SŁAWOMIRA K. DO SABINY J.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

...czyli blaski i cienie pogranicza (borderline)...




W IMIĘ PRAWDY
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
6 września 2009 21:51
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sabinko,

Proszę, przeczytaj to poniżej.
To nie są Twoje słowa, choć myślę, że mogłabyś się pod nimi podpisać. Sama sobie na to odpowiedz,
czy tak właśnie nie przedstawia się Twój problem.

Chciałbym Ci pomóc...

Sławek


***

"Od dzieciństwa wiedziałam, że jestem inna niż pozostałe dzieci. Jednak na tym etapie czułam się wspaniale wzniesiona ponad przeciętność, czytałam bardzo dużo i czułam się bezpiecznie wśród moich marzeń.
Ale teraz... Czuję się, jakby coś zjadało mi duszę, jak robak
w jabłku. Czasem czuję się jakbym wariowała. Nie widzę przed sobą wtedy nic, żadnego sensu...
Bardzo, bardzo cierpię. To czasem przyjmuje fizyczny wymiar; kiedy ból jest nie do zniesienia, przenosi się w końcówki palców. I jestem tak strasznie samotna, nie zrozumiana...

Mam coś w rodzaju amnezji, może zawsze miałam, nie pamiętam. Biorę każde wydarzenie, każdy dzień, każdą konwersację jako osobne wydarzenie, zawsze szukając znaków tego, iż chcesz mnie zranić. Kiedy czuję się lekceważona – wściekam się. Ranię... ranię i wykańczam, Ciebie, innych; wszystkich, którzy są blisko i na których mi zależy. Jestem sprzeczna. Jest we mnie część, która jest szczęśliwa, pewna siebie, niezależna i rozważna.
I druga część, która jest niepewna, zagubiona, w potrzebie. Nigdy nie wiem, którą częścią będę następnego dnia, ani nawet
za godzinę.

Nieznoszę moich słabości, nikomu o nich zwykle nie mówię i sama staram się o nich nie myśleć. Wciąż od nich uciekam. Nie lubię tego, że bywam potrzebująca i lgnącą. Nie lubię też tego, że ranię ludzi i jestem niemiła i sarkastyczna. Nie chcę ranić. Chcę innym pomagać, mimo że często ich niszczę. Oni wyciągają do mnie przyjazną rękę, ja w niej widzę narzędzie ataku i bronię się. Atakiem. Chcę mieć emocje, kiedy są one na miejscu, emocje adekwatne do danej sytuacji. Lecz nie mam. Częściej chcę nie mieć emocji. Jak długo można tak żyć? Chcę być blisko Ciebie, mimo że odpycham Cię od siebie...

Nienawidzę Cię. To nieprawda, ale czasem myślę, że jednak tak. Nie odpowiem na Twoje telefony, nawet jeśli chcę z Tobą rozmawiać. Nie zadzwonię do Ciebie, nawet jeśli każda moja część tego chce. Będę na Ciebie zła, będę chciała Cię skrzywdzić, odepchnę Cię od siebie, ponieważ boję się dać Ci się zbliżyć. Potrzebuję Twojej uwagi, Twoich zapewnień, lecz powitam je chłodną obojętnością. I jestem wściekła na Ciebie za najmniejsze ignorowanie mnie. Będę szukać pretekstu aby od Ciebie uciec. Może nawet Cię sprowokuję, abyś mi go dał. A gdy pretekst już się znajdzie i skreślę Cię z mojego życia (a zrobię to nie zważając na nic; to ile lat byliśmy razem i jak bardzo mnie kochasz nie będzie mieć znaczenia) – będę później tego czasami bardzo żałować. Ale nie zmienię decyzji, nie wyciągnę do Ciebie ręki: moja duma nie pozwoli mi zawrócić. Pójdę dalej, przed siebie..."

***

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

   
DIL BANSHEE STORY
OSTIUM...