Pokaż mi swój język, a powiem Ci... kim jesteś

 

"Bliska, pełna zaufania relacja, wzajemny szacunek, dotyk miłości... pozwala lepiej poznać nawzajem swoje potrzeby..., daje możliwość wyrażenia poprzez dotyk wsparcia, akceptacji i innych dobrych uczuć...

 

 

 

Jestem..., jestem..., oto jestem!

 

...czyli o tym, jak piękne idee...

skrywają patologiczne kreacje:

projekcje, identyfikacje projekcyjne

i omnipotentne fantazje...

 

 

"Z porodem jest trochę jak z myciem okien. Planujesz to na piękne, słoneczne przedpołudnie, a potem się okazuje, że kończyć trzeba na drugi dzień, czasem w deszczu, walcząc z wiatrem i innymi nieoczekiwanymi przeciwnościami losu. A przecież mimo trudu poczujesz radość. Bo uzyskałaś w życiu Nowe Światło.

 

Pierwsze wspólne chwile z maluszkami były dla mnie wielkim Świętem. Aby przedłużyć tę cudowną bliskość, bardzo długo karmiłam moje dzieci naturalnie, sprawiając przyjemność zarówno im, jak i sobie.

 

Potem jest Poród. Piękny? Zgodny z marzeniami ? Różnie to bywa. Matka ma ciało, które wie, co czynić. Ale ma też Umysł, zanurzony w Kulturze, zbiorze różnych zaleceń i oczekiwań. To skomplikowana sieć powiązań. A Dziecko ? – chce po prostu wyjść. Doświadcza Przejścia, by za chwilę doświadczać Świata. Jak podobne są do siebie słowa „przeć” i „przejście” ! Czujesz ? Twoje zęby dopasowują się do siebie, współpracują z oddechem, kiedy wypowiadasz je na głos. Tak współpracuje matka i dziecko. Kości, mięśnie, nerwy, skóra, ciało, dotyk. Hormony, emocje, uczucia. Życie.
Później jest Pierwszy Kontakt Skóra do Skóry. Świat zapachów i smaków, kolorów, odgłosów. Ale przede wszystkim świat dotyku. Marzenia ciałem się stają i zamieszkują między nami. I chcą jeść.
Karmienie piersią. Ta droga rzadko jest prosta. Góry i doliny. Ale jakie stąd są widoki! Na siebie, na Dziecko, na świat. Miłość, która jest cierpliwa i łaskawa. Czas, Energia i Bliskość. Dotyk.

Właśnie teraz, w ciszy i spokoju, który buduje się między Wami, ono zapamiętuje każdą komórką Twoją Miłość. Patrzy na Ciebie. Może roztkliwia Cię słodką bezbronnością, a może spogląda świadomie. Nowy Człowiek, który pamięć o Tobie zaniesie dalej w Przyszłość.
Teraz na dobre zaczyna się Wspólna Przygoda.


Wszystko na świecie wymaga czasu, by zrealizować swój potencjał. Także Ty – aby zostać Rodzicem.
Ja potrzebowałam czasu, by stać się Doulą.


Jak rozwijający się motylek w kokonie, tak samo malutkie dziecko czuje się bezpieczniej, gdy jego ciało jest otulone w ciepłą tkaninę „blisko ciała”, bo takie wrażenie pamięta z czasów, gdy mieszkało w zacisznym wnętrzu swej mamy.

 

(...) masaż Shantala fantastycznie relaksuje zarówno osoby masowane, jak i masujące, duże i małe. Nigdy nie jest zbyt wcześnie i nigdy nie jest zbyt późno na Bliskość i Zrozumienie swoich i cudzych potrzeb.

 

BUDUJE PEŁNĄ MIŁOŚCI I ZROZUMIENIA WIĘŹ MIĘDZY RODZICAMI I DZIECKIEM


Jestem mamą. Z wielką radością, w sposób naturalny, wydałam na świat moje dzieci. Pamiętam ból ‒ ponieważ jednak wiedziałam, że jest „wpisany w cenę” tego niezwykłego wydarzenia, przyjęłam go cierpliwie i zniosłam dobrze. Pierwsze wspólne chwile z maluszkami były dla mnie wielkim Świętem. Aby przedłużyć tę cudowną bliskość, bardzo długo karmiłam moje dzieci naturalnie, sprawiając przyjemność zarówno im, jak i sobie.

 

 

"Jestem Mamą i...

... każda z nas może to zdanie rozwinąć inaczej...
... ponieważ jesteśmy mozaiką uczuć, doświadczeń, myśli, wspomnień, nadziei, pomysłów...
... macierzyństwo to temat rzeka ‒ stan umysłu i rzeczywistości, który raz zaczęty, nigdy się nie kończy..."

 

 

"Najważniejsza chwila w życiu każdej kobiety… gdy rodzi się jako Matka.
Niesamowite emocje. Okoliczności, które sprawiają, że każdy poród jest jedynym w swoim rodzaju.
Miłość i szacunek do życia i do dającej życie. Zatrzymanie czasu i świętość wydarzenia.
Bliskie osoby udzielające pomocy. Ale wszystko przemija, nawet te najbardziej magiczne chwile."

 

 

"Wszystkie drogi zawodowe i doświadczenia osobiste prowadziły mnie do tego, kim teraz jestem: doulą ze Stowarzyszenia Doula w Polsce i instruktorem masażu Shantala.
Zajmuję się opieką okołoporodową. Kocham te chwile, gdy w mojej obecności rodzi się Nowy Człowiek i pełna Mocy Mama.
Lubię żyć świadomie, dlatego jestem wegetarianką i totalnym abstynentem.
Ale "nie nawracam", bo każdy ma prawo być, kim chce."

 

 

Nie jem, nie spię, jestem! Lubię swoją pracę,

ponieważ… pozwala zanurzyć się w cudzie.


Jestem doulą. Zajmuję się opieką okołoporodową. Moim zadaniem jest dawanie wsparcia fizycznego, psychicznego, emocjonalnego i informacyjnego w tym niesamowitym momencie, gdy na świat przychodzi nowy człowiek, a kobieta staje się matką, rodzi się w niej moc. To wielki zaszczyt, towarzyszyć cudom. (...)


Robię to, co robię, ponieważ… wreszcie odkryłam, co kocham robić. Liczne zawodowe zakręty prowadziły mnie do miejsca, w którym jestem. Chciałabym już tu zostać. Owszem, praca intelektualna to przyjemność. Ale doulowanie… pozwala uczestniczyć w czymś ogromnie ważnym, pozwala robić coś, co ma najgłębszy sens. Służę Życiu. (...)
Robię to, co robię, gdyż moje własne doświadczenia macierzyńskie są dla mnie najważniejsze na świecie. Jako doula mogę dzielić się doświadczeniem, pożytecznie wykorzystywać stale powiększaną „doulową” wiedzę i umiejętności. Jednocześnie towarzysząc w porodach, pomagając matkom, uczę się o Człowieku, o społeczeństwie i o kulturze. To są bardzo ciekawe obserwacje. (...)

 

Za swój największy sukces uważam… moje dzieci. Ale przecież One nie są moją własnością. To trudne pytanie. Trzeba szukać głębiej, w sobie. Więc może nauczenie się akceptacji siebie, otwartości na zmiany, oraz pewna „niepoddawalność”, która daje szansę przekucia trudnych doświadczeń w moc, jaką można wykorzystać nie tylko dla siebie.

 

 

"Doula służy ciągłym wsparciem fizycznym i emocjonalnym, jak również informacyjnym. Potrafi skutecznie to czynić, ponieważ zazwyczaj sama jest matką, ma doświadczenie i mnóstwo empatii. Jest także specjalistycznie wykwalifikowana, aby jej pomoc była profesjonalna i dostosowana do potrzeb podopiecznej. A te potrzeby mogą wyrażać się różnie… ale mają wspólny mianownik: podstawą jest poczucie bezpieczeństwa. Przyszłe mamy, zapytane, czego najbardziej się boją, mówią: Samotności. Bezradności. Braku akceptacji i poszanowania. Nie: bólu.

Te kobiety, które naprawdę boją się bólu, bardzo dobrze wiedzą, że nasza cywilizacja potrafi skutecznie wyłączyć ból farmakologicznie. Ale jak farmakologicznie wyłączyć samotność? Bezradność? Brak akceptacji i poszanowania?

Jest pewna sprawdzona recepta. Należy mieć przy sobie osobę, która będzie cały czas tylko dla mnie. Osobę, która podaruje akceptację i nie będzie mnie oceniać ani z nikim porównywać. Osobę, która niejedno w życiu widziała, co więcej – doświadczyła podobnych sytuacji i wie, co czuję w danej chwili. Osobę, która wierzy we mnie, w moje dziecko i w sens tego, co się dzieje. Która nie spiesząc się, będzie umiała docenić świętość chwili... (...) bliska – wspierająca – stała obecność innej kobiety daje rodzącej moc, by jej poród „płynął” bez zakłóceń, by szczęśliwie narodziło się Dziecko a wraz z nim Matka. A jeśli sprawy czasem się komplikują, jest się na kim wesprzeć.

Cóż to za czary? Zwyczajne, doulowe, „babskie”: rozmowa, zrozumienie dla fizjologii, akceptacja cielesności – takiej „bez upiększeń”, empatyczna wyobraźnia dotycząca tego, co się czuje i tego, jak można pomóc w prosty, praktyczny sposób.
Świadomość, że ciało i dusza to jedno, a sukces i porażka zaczynają się „w głowie”.
Wiedza o tym, co może przynieść ulgę i pomoc w ciąży, porodzie, połogu.
Umiejętności stosowania naturalnych metod łagodzenia bólu.
Masaż, bliskość, śmiech i łzy. Otwieranie się. Oxytocyna."

 

 

"Wchodzę w bliskość empatyczną, współodczuwanie z nią.
Prawie znikam… to jest właśnie fajne. Jestem zachwycona tym,
że na czas porodu staję się przezroczysta. Bo ja na co dzień…
jestem ekspresyjna
, nie boję się mówić co myślę, lubię walczyć o idee.
I osoby, które znają mnie w takim wydaniu „intensywnym” nie mogą uwierzyć,
że podczas porodu się wycofuję i jestem tylko w cieniu rodzącej.
A dla mnie to jest właśnie super, ja to kocham."

 

 

"...opowieść, która bardzo mnie porusza...
o porodach w domu i życiodajnej pępowinie.
O kręgach kobiecych, mężczyznach przy porodzie i o pokorze,
pozwalającej mierzyć się z życiem realnym a nie wyobrażonym..."

 

 

● ● ●

 

Magna Mater czyli... królowa śmierci

 

"Obiekt self ("obiekt dla ja") - to subiektywne przeżywanie drugiej osoby, która w ramach relacji spełnia podtrzymującą funkcję wobec self ("ja") – współtworzy i podtrzymuje jego tożsamość. Taki obiekt (osoba) ma spełniać nieświadome żądanie fuzji, bliźniactwa, odzwierciedlenia oraz potrzebę idealizacji. W normalnym, prawidłowym rozwoju dziecka rolę tę pełni najczęściej matka lub inny "matkujący" opiekun. Widoczne jest to w procesach budowania przez dziecko własnej osobowości przez okazywaną mu przez rodziców miłość i identyfikację z nimi. Wczesnodziecięce traumatyczne przeżycia i nadużycia przejawiają się wytworzeniem w psychice pustki – obszaru tzw. "martwej matki" – utratą "opiekuna wewnętrznego", czyli niemożnością samouspokojenia – nieobecnością wewnętrznego "obiektu przejściowego" (łącznika między rzeczywistością wewnętrzną–subiektywną, a zewnętrzną–obiektywną).

 

Takie deficyty strukturalne i defekty emocjonalne powodują z kolei trudności rozwojowe – utrzymywanie się tego sposobu przeżywania (w szczególności związków miłosnych) w dalszych etapach życia lub regresji do niego, czyli tworzenia relacji przeniesieniowej (symbiotycznej), której celem jest uzyskanie idealizowanej i rozumiejącej – doskonałej postaci macierzyńskiej (rodzicielskiej). Przejawia się to w silnym pragnieniu stopienia się z nią w jedno z przeżywanym zarazem lękiem utraty siebie, własnej osobowości, który z kolei aktywuje tendencje separacyjne, przybierające ostatecznie formę całkowitej i bezwzględnej dewaluacji.

 

Ambiwalencja relacji wynika z braku rodzicielskiej empatii wobec własnych aspiracji dziecka, kiedy nie odpowiadało ono narcystycznym potrzebom zaburzonego rodzica. Patogeneza takiego funkcjonowania psychicznego nie jest ograniczona tylko do okresu wczesnodziecięcego (chociaż ma on kluczowe znaczenie), lecz nierzadko obejmuje również kolejne lata życia, kiedy to intruzyjna, posesywna matka
w dalszym ciągu (często nieświadomie) blokuje rozwój osobowości dziecka, postrzegając je jako uzupełnienie i kontynuację siebie – przez co paradoksalnie staje się ono jej własnym obiektem self.

 

Rodziny schizofreników naznaczone są szczególną intensywnością tego zjawiska ‒ występuje w nich przesadne wyolbrzymienie normalnych relacji międzyludzkich, gdzie narcystyczny aspekt relacji rodzic‒dziecko staje się silną patologią. (...) W typowej sytuacji matka przejawia nadmierną tendencję
do życia "przez" dzieci, potrzebę utrzymania z nimi związku bez zmian z racji nieuświadomionej przyjemności, jaką dają jej dzieci, jako jej własne obiekty self. Najbardziej przekonująco pojawia się to w poczuciu matki przeżywającej niemowlęctwo swoich dzieci jako "najszczęśliwszy okres w życiu".


Macierzyństwo wyzwala w niej nowy stosunek do życia, a empatyczna próba zrozumienia świata reprezentacji dziecka przywodzi ją do znacznej regresji interakcyjnej, do świata gratyfikacji wczesnodziecięcych, oralnych i zabarwionych symbiotycznie. Matka może osiągnąć na drodze identyfikacji projekcyjnej z własnym dzieckiem zaspokojenie swoich, sfrustrowanych potrzeb empatycznej miłości i opieki."

 

Potrzebuje symbolicznej krwi innych osób, które dadzą jej życie odebrane przez własną matkę. W wyobraźni więc, często przywdziewa maskę wampira (wampirzycy) i mieszka na cmentarzu. Jako żywy trup i martwy anioł odbiera życie tym, którzy nie są w stanie w porę zauważyć jej ogołocenia i pustki, jej własnej śmierci.

 

 

 

Śmierć i odrodzenie

 

Motyw psychicznej śmierci i odrodzenia ma ogromny udział w szczegółowej treści przeżyć okołoporodowych, z biologicznymi narodzinami jednostki oraz z ważnym, fizjologicznym aspektem całego zjawiska. Stanowi też istotę obrazów i wątków mitycznych – udział pierwiastków archetypowych w procesie odrodzenia przez śmierć wynika z faktu, że przeżycie głębokiej konfrontacji ze zjawiskami śmierci i narodzin wywołuje na ogół duchowe, mistyczne otwarcie i pośredniczy w kontakcie ze sferą pozaosobową. Opisana zależność posiada swoje odpowiedniki w życiu duchowym i rytualnym wielu kultur oraz ich odwiecznych praktykach, takich jak np. inicjacje szamańskie, ryty przejścia, zgromadzenia ekstatycznych sekt lub starożytne misteria odrodzenia przez śmierć.

 

Świadomość wielkiego znaczenia tego motywu wyraźna jest w psychologii C.G. Junga, gdzie dokładnie przebadano jego różne kulturowe warianty. Na tle procesu psychicznego odrodzenia, narodziny, seks i śmierć tworzą nierozłączną trójcę, ściśle odnosząc się do śmierci ego.


Psychologia ego poważnie rozszerzyła zakres zainteresowań psychoanalizy, obejmując z jednej strony normalny rozwój człowieka, a z drugiej poważne patologie. Owe zmiany teoretyczne znalazły odbicie także w metodach terapii. Takie nowości w zakresie metod jak budowanie ego, tonowanie popędu czy korygowanie wypaczeń lub struktury, pozwoliły objąć pracą terapeutyczną pacjentów z symptomami wątłej siły ego i z pogranicza psychozy (borderline).

 

Związek między procesem porodowym a doświadczeniami umierania i narodzin jest dosyć głęboki i konkretny, co wykazały także nowatorskie badania nieświadomości prowadzone przez S. Grofa. Pozwoliły one wykorzystać biologiczne fazy porodu do skonstruowania teoretycznego modelu, który pomógł zrozumieć dynamikę nieświadomości na poziomie perinatalnym. Doświadczenia procesu odradzania się przez śmierć występują tam w charakterystycznych pakietach tematycznych (matryce perinatalne), a ich zasadnicze rysy można logicznie wyprowadzić z określonych anatomicznych, fizjologicznych i biochemicznych cech odpowiadającego im okresu porodu. Rozważania na gruncie modelu porodowego pozwoliły na zupełnie nowe wglądy w dynamiczną strukturę różnych form patologii, obiecując nowe możliwości ich leczenia.

 

Pomimo swych ścisłych związków z porodem, proces perinatalny wykracza poza cielesność, posiadając ważny wymiar filozoficzny i duchowy, toteż nie wolno go interpretować w sposób zbyt dosłowny ani redukcyjny.

 

Istnieją pewne ważne cechy procesu odrodzenia przez śmierć, które wyraźnie dowodzą, że doświadczeń perinatalnych nie wolno sprowadzać do powtórnego przeżywania biologicznych narodzin. Ciągi doznań o charakterze okołoporodowym posiadają wprawdzie wyraźny aspekt emocjonalny i psychosomatyczny, ale również owocują gruntownym przeobrażeniem osobowości.

 

Głębokim doświadczeniom chwili narodzin i śmierci towarzyszy z reguły kryzys egzystencjalny o niespotykanych rozmiarach, podczas którego jednostka głęboko kwestionuje sens dotychczasowego istnienia oraz swoje podstawowe wartości i wybory życiowe. Kryzys ten można rozwiązać tylko dzięki łączności z wewnętrznymi wymiarami duchowymi psychiki i z elementami nieświadomości zbiorowej.

 

Zaistniała przemiana osobowości wydaje się porównywalna do zmian, które opisywano jako wynik udziału w starożytnych misteriach świątynnych, rytach inicjacyjnych albo rytach przejścia. Perinatalny poziom nieświadomości stanowi więc ważny obszar przecinania się nieświadomości indywidualnej i zbiorowej oraz klasycznej psychologii z mistycyzmem lub psychologią transpersonalną.


Doświadczenie śmierci ego i późniejsze przeżycia jedności, zarówno o charakterze biologiczno-symbiotycznym, jak i transcendentnym, stają się następnie źródłem nowej siły i osobistej tożsamości.

 

 1    2    3     4