|
23 grudnia 2008, 20:02-20:23 SABINA:
- Dzieci, chcecie się przywitać z tatą? LENKA: - Nie chcemy! SABINA: - Idźcie się przywitać z tatą! LENKA, JANEK: - Nie! SABINA: - Powiedz: Cześć tato! LENKA: - Nie chcę! SABINA: - No, to... :) - Wyjeżdżasz? SŁAWEK: - Zadowolona jesteś? SABINA: - To są twoje dzieci... SŁAWEK: - A myślisz, dlaczego tak się teraz zachowują? SABINA: - Bo mają focha! Czasami Lenka się o ciebie pyta, jak cię akurat nie ma w domu. To jest tylko i wyłącznie kwestia jej kaprysu i niczego więcej. SŁAWEK: - To jest kwestia sytuacji, którą Ty stworzyłaś... SABINA: - Dobrze, a teraz... Ja jej na ciebie nic nie mówię. SŁAWEK: - Nie... - Chciałem się zapytać o mediacje. SABINA: - No... SŁAWEK: - Czy się wybierasz? SABINA: - Tak. SŁAWEK: - Tak? 29. tak? Na którą godzinę? SABINA: - Nooo..., na inną niż ty. SŁAWEK: - Wybierasz się, tak? Cieszę się. Jestem mile zaskoczony. SABINA: - A teraz mi powiedz: czy wyjeżdżasz na święta? SŁAWEK: - A Ty wyjeżdżasz? SABINA: - Tak. SŁAWEK: - Kiedy? SABINA: - No, jutro, kiedy... - Jutro. Dzieci chcą jechać i myślę, że byłoby głupio z twojej strony, gdybyś piętrzył problemy. SŁAWEK: - Nie mam zamiaru Ci piętrzyć problemów. Ale jest jeden warunek. SABINA: - Nie stawiaj mi warunków, tylko mów! SŁAWEK: - Tak. Jest jeden warunek, bo to nie będzie tak, że Ty będziesz miała wszystko, a ja nic. - Dobrze pojedziesz sobie na święta. A ja zabieram dzieciaki - i to bez względu na to czy będa miały fochy czy nie - zabieram je po Nowym Roku na weekend... SABINA: - Ale, jak po Nowym Roku? SŁAWEK: - Prawdopodobnie 2. albo 1. SABINA: - Ale Janek musi iść do szkoły. SŁAWEK: - Ale Janek idzie do szkoły 5., prawda? SABINA: - Sławek, ale... SŁAWEK: - Tak? SABINA: - Ale ty nie możesz ich zmusić, jak one nie chcą... SŁAWEK: - Chwileczkę... SABINA: - Nie możesz ich zmusić, jak one nie chcą! SŁAWEK: - Ty dużo pracujesz nad tym, aby one za chwilę powiedziały, że nie chcą. Nie, nie Sabina. SABINA: - Nie! Nie możesz! Nie pracuję. SŁAWEK: - Nie... SABINA: -Ale ja naprawdę nie pracuję nad tym! SŁAWEK: - Samo to. Sam fakt, że przebywasz z nimi tyle godzin, a nie ja. A to wcale nie jest powiedziane, że to Ty musisz z nimi tyle godzin przebywać. Już powoduje to, że się zachowują tak, jak się zachowują. SABINA: - Ja nie mówię, że nie! Ja nie mówię, że nie. - Rozumiesz? Słyszysz mnie, słyszysz? SŁAWEK: - Musisz tak? To chyba Ty wielu rzeczy nie słyszysz i nie rozumiesz... SABINA: - Nie mówię, że nie, ale nie będę żadnego z nich zmuszać! A poza tym, nie wiesz, jakie będą warunki na drogach i nie wiesz w jakim zdrowiu bedą. I ja się trochę boję, żeby one z tobą jechały samochodem. Pociągiem - tak. SŁAWEK: - Chwileczkę. Tak z Tomkiem Ci się dobrze jeździ, że jutro nie będzie problemu, choć też nie wiesz jakie będą jutro warunki, żebyś z dziećmi jechała? Więc proszę Cię, nie stosuj takich argumentów. SABINA: - Nieraz widziałam, jak machasz rękami nad kierownicą, jak się wkurzysz o byle co i nie raz się bałam. SŁAWEK: - Oczywiście tak, bałaś się jak była burza. Pamiętam, jak się bałaś, więc nie mów mi, kiedy się bałaś, bo dobrze wiem kiedy się bałaś. Nie mów... Nie opowiadaj tu znów niestworzonych historii, dobrze? Bo wyobraźnię masz bardzo bujną. SABINA: - Nie mówię nie. Ale kiedy jedno i drugie powie, że nie chce, to ja ich nie mam zamiaru zmuszać do tego. SŁAWEK: - To ja je namówię. Spakujesz je wcześniej, albo ja to zrobię... SABINA: - Co wcześniej? Po co wcześniej? SŁAWEK: - Po to, żeby było gotowe. A nie na zasadzie takiej, że będzie piętnaście razy... raz powiedzą: tak, a raz powiedzą: nie! SABINA: - Właśnie... SŁAWEK: - Sabina, jest warunek jeden - Ty jedziesz jutro, ja jadę później. I tu nie ma miejsca na fochy. SABINA: - Na ile dni chcesz jechać? SŁAWEK: - Powiedziałem, na weekend. Czyli najpóźniej w niedzielę wrócę. Przecież Janek ma iść w poniedziałek do szkoły, prawda? Jasne to jest? SABINA: - Poczekaj. SŁAWEK: - To sobie zobacz. SABINA: - Ale powiedziałeś, że to będzie wyjazd za wyjazd. A ja jadę na dwa dni, to dlaczego ty chcesz mieć na trzy, hmm? SŁAWEK: - Mało jesteś czasu z nimi? SABINA: - Ja nie mówię: nie. Chodzi mi o to, że ja ich nie będę zmuszać, jeśli nie będą chciały... SŁAWEK: - Sabina, ja nie bedę ustawiał wszystkiego po to, żeby w ostatnim momencie dziecko powiedziało mi: nie. Albo Ty popracujesz, będąc tyle czasu z nimi... Nie ma takich układów. Po prostu, dziecko może czasem powiedzieć: nie, a ja mogę zabrać je, rozumiesz? SABINA: - Wyrywające się i wierzgające? :) SŁAWEK: - Nie wyrywające się i wierzgające, ale jeśli Ty będziesz stwarzała taką sytuację, żeby tak było, to pewnie tak będzie. SABINA: - Sam stwarzasz. Zniechęcasz do siebie. SŁAWEK: - Nie. Chwileczkę. Kiedy mam niby zdążyć je zniechęcić, kiedy mi uniemożliwiasz przebywanie z nimi? Tyle czasu tu jestem z nimi ostatnio? SABINA: - Ty potrafisz zniechęcić do siebie człowieka w szybkim czasie... SŁAWEK: - Tak, w szybkim... SABINA: - Dobrze. W każdym bądź razie... SŁAWEK: - Chciałem Ci podziękować za najwspanialsze święta, jakie prawdopodobnie będę miał w życiu... I żebyś była świadoma, że to Ty zrobiłaś, nie ja. SABINA: - Jasne. SŁAWEK: - Oczywiście. SABINA: - Nikt Ci nie broni się zabrać stąd i wyjechac do rodziny. SŁAWEK: - I idź razem z wszystkimi innymi, którzy Cię do tego nakłaniają do komunii... z czystym serduszkiem, bo taka jesteś święta, wiesz? SABINA: - :) No, już... już... :) SŁAWEK: - No, już, już... SABINA: - To ty teraz jesteś pierwszy nawracający, tylko ciekawa jestem bardzo, co to może znaczyć, że król Herod zasiadł na tronie, bo się długo zastanawiałam... co to właściwie znaczy. :) SŁAWEK: - Co...? SABINA: - Co to za przesłanie mi dzisiaj dałeś... ;) SŁAWEK: - Nie, kochana... Najpierw sobie poszukaj dobrze, to będziesz wiedziała. Chyba sobie błędnie poszukałaś. SABINA: - Moze błędnie napisałeś... SŁAWEK: - Nie, sprawdź sobie to będziesz wiedziała. SABINA: - Sprawdzałam, sprawdzałam... SŁAWEK: - Może... SABINA: - Aha, no i jeszcze jedno Sławek! Ja sobie w ogóle nie życzę tych SMS-ów! Nie życzę sobie! Twoja nachalność po prostu przekracza wszystkie granice. SŁAWEK: - Nachalność...? Czy Ty potrafiłaś ze mną normalnie porozmawiać...? SABINA: - Tak potrafiłam! SŁAWEK: - Tak, jak ludzie, tak...? SABINA: - A tak poza tym to idź już i zamknij te drzwi, bo mi się znudziło słuchanie ciebie! SŁAWEK: - Chwileczkę. Trzy miesiące minęły, a Ty nie potrafiłaś ze mną normalnie porozmawiać. W ten sposób ludzie nie załatwiają tych spraw. SABINA: - Ale o czym mam z tobą rozmawiać? SŁAWEK: - Wiesz, myślę że jest bardzo wiele rzeczy o których powinniśmy porozmawiać... SABINA: - Pytałam się przecież, kiedy się wyprowadzisz, a ty zmieniasz temat rozmowy. - Dobra Sławek. Jak byś był mądry pojechałbyś na święta do swojej rodziny, ale oni ciebie też nie chcą. SŁAWEK: - :) - Wiesz, prawdziwych przyjaciół to się poznaje w biedzie. Natomiast Ty najwidoczniej nauczyłaś się w ciągu ostatniego roku obłudy w sposób doskonały. Nie chciałaś Sabina porozmawiać, bo nie masz czystego sumienia... I będzie to dla wszystkich bolesne i przykre, jak będę to musiał wszystko odkrywać. Bo to nie tak miało być. Wiesz? To, co Ty zrobiłaś Sabina, to jest największe świństwo jakie można zrobić i to, nawet największemu wrogowi się w ten sposób nie robi... SABINA: - Zamknij drzwi! SŁAWEK: - Tak? Masz świadomość tego, jak postąpiłaś? SABINA: - Zamknij drzwi! Nie chcę cię widzieć! SŁAWEK: - Pytam Cię: Masz świadomość tego? Czy do Ciebie to dociera? Odpowiedz mi! Czy do Ciebie to dociera? Czy po prostu to do Ciebie to dociera? SABINA: - Dociera do mnie, że cię nie znałam, przez te wszystkie lata, jakim jesteś świrem i psychopatą, jakim jesteś mściwym i złośliwym człowiekiem... SŁAWEK: - Tak? Tak? Gdzie? SABINA: - A ty może nie znałeś mnie, więc teraz zamknij drzwi i to jest już wszystko! SŁAWEK: - Mściwym i złośliwym, tak? W którym miejscu Ci to wyszło wtedy? SABINA: - Zamknij drzwi! SŁAWEK: - W ten weekend, wtedy, tak się nagle przekonałaś? KORNELIA: - Nie rozumiesz, że masz zamknąć drzwi? SŁAWEK: - Rozumiem, zaraz zamknę. KORNELIA: - No to zamknij od razu! TOMEK: - A ja sobie wypraszam, żebyś się zachowywał tak jak wczoraj. Jak się jeszcze raz dowiem stary... SŁAWEK: - Że jak? Że jak? TOMEK: - Normalnie..., normalnie... SŁAWEK: - Jak? No jak? Byłeś tu? TOMEK: - Nie życzę sobie... SLAWEK: - Byłeś tu? Widziałeś? TOMEK: - Nie życzę sobie! SŁAWEK: - Byłeś? Widziałeś? TOMEK: - Nie życzę sobie! Wszystko! SŁAWEK: - Byłeś, widziałeś? TOMEK: - Wszystko! SŁAWEK: - Nie wszystko! TOMEK: - Wszystko! Zamknij te drzwi! SŁAWEK: - Nie! TOMEK: - Koruś daj mi klucz! - Nie mam zamiaru cię słuchać! Z kim chcesz rozmawiać? Z kim chcesz rozmawiać? Ze mną? Ja z tobą nie będę rozmawiał, Czy Sabina rozmawia z tobą w tym momencie? Rozmawia z tobą w tym momencie? SŁAWEK: - Masz jakiś problem? TOMEK: - Nie, bo ty masz problem stary w tym momencie, kuźwa! - Nie życzę sobie, żeby moja żona chodziła... SŁAWEK: - Jak wezmę dzieci... TOMEK: - Co weźmiesz dzieci? Gdzie weźmiesz dzieci? Ja nie mówię teraz o dzieciach w tym momencie... Czy ja się tak tłukę? SŁAWEK: - Byłeś? Słyszałeś? Normalnie pukałem. TOMEK: - Wszystko stary. Wszystko na temat! SŁAWEK: - Co jeszcze powiesz? TOMEK: - Zamykam drzwi, które nie należą do ciebie, tylko do mamy. I wszystko! Tyle! SŁAWEK: - Dobrze. TOMEK: - Chcę zamknąć drzwi. I nie życzę sobie, żebyś robił to co robiłeś wczoraj. Wszystko! SLAWEK: - Dobrze, ale co ja zrobiłem wczoraj? TOMEK: - Otwórzcie te drzw! A kto tak krzyczał? Kto się tłukł w drzwi? Nie rozumiesz, jak ktoś ci mówi, że nie chce z tobą rozmawiać? Po polsku. SŁAWEK: - Chwileczkę. TOMEK: - Nie chwileczkę. Chciał ktoś z tobą rozmawiać? Czy nie? SŁAWEK: - A ja chyba mam prawo do tego, no nie? TOMEK: - DO czego masz prawo? SŁAWEK: - Do tego, żeby porozmawiać z Sabiną. TOMEK: - Ale ona nie chce z tobą rozmawiać. Masz Sąd. Będziesz w Sądzie sobie rozmawiał. Sama ci to powiedziała. Wszystko! SŁAWEK: - Chwileczkę. Jeżeli tak... TOMEK: - Rozmawiała z tobą teraz, czy nie rozmawiała? SŁAWEK: - Jakim prawem dzieci są tutaj z nią? Jakim prawem dzieci są z nią? TOMEK: - Ja nie mówię o dzieciach. SŁAWEK: - Chwileczke, Sąd zasądził, że mają być z nią? Tyle czasu? Odpowiedz mi na pytanie! TOMEK: - Ja ci zadam inne pytanie: Czy ja z tobą rozmawiam o dzieciach? Czy ja rozmawiam z tobą o tym, że ty robisz co ci się żywnie podoba!? A muzyki to będziesz mógł sobie, kużwa, słuchać, jak będziesz we własnym domu! Rozumiesz to? SŁAWEK: - Ty możesz, a ja nie mogę, tak? TOMEK: - Kiedy słucham muzyki? SŁAWEK: - Kiedy słuchasz? KORNELIA: - Dawno nie słuchaliśmy... TOMEK: - My jesteśmy u siebie. To po pierwsze... SŁAWEK: - No pewnie... TOMEK: - A ty nie jestes u siebie. A po drugie - masz słuchawki to sobie w słuchawkach słuchaj. Wszystko! Nie jesteś u siebie, po prostu. Nigdy kurwa muzyki nie słuchałem! KORNELIA: - Nie słuchaliśmy już dawno. I nie słuchalismy tak głośno, jak ty. SŁAWEK: - A tutaj przy drzwiach, jak robiłeś, trociny też nie posprzątałes..., chciałem Ci zwrócić uwagę. Jak już coś robisz, to mógłbyś po sobie posprzątać, prawda? TOMEK: - Sam sobie posprzątaj pedancie! SŁAWEK: - A Ty kim jesteś? Przeciwieństwem pedanta? TOMEK: - Stary, jak będę chciał, to ci codziennie będę srał na środek! SŁAWEK: - Spróbuj! Proszę bardzo, spróbuj! TOMEK: - To nie twój dom! SŁAWEK: - To jest bardziej moje niż Twoje w tym momencie. TOMEK: - To nie jest twój dom stary! Nawet pół klepki tu nie jest twoje. Ja ciebie nigdy nie zrozumiem. Bo ty jesteś... fiuuu, delikatnie... Jak jeszcze raz cię zobaczę z drugiej strony drzwi, że się dobijasz... SŁAWEK: - Jak się dobijam? Pukałem normalnie. Pukałem. Ale ty się bałeś... :) TOMEK: - Ale twoje pukanie i twoja nachalność mnie wkurwia, wiesz o tym? Jesteś z tej strony drzwi i żadnych życzeń! SŁAWEK: - Chwileczkę... TOMEK: - Nie ma kurwa chwileczki. Jesteś kurwa u siebie? W swoim domu? SŁAWEK: - Zabiorę ze sobą dzieci i mogę choćby do hotelu jechać. Nie muszę tutaj być. TOMEK: - Ja z tobą o dzieciach nie rozmawiam. Ja ci dzieci nie blokuję. SLAWEK: - Ale to jest powód... TOMEK: - Ja ci dzieci nie blokuję. SŁAWEK: - Jak? Dzieci nie bklokujesz, a...? TOMEK: - Mieszkasz stary u mamy w domu. A mama ma cię, kurwa, dość serdecznie. Powiedziała ci, żebyś się wyprowadził. Masz to głęboko w dupie, kurwa... Ja z tobą o dzieciach nie rozmawiam... Ja cię mam w dupie, kurwa stary, wiesz? Głęboko w dupie. To co sobie myślisz i to co będziesz robił, kurwa. Masz się wyprowadzić, bo tak sobie mama życzy. SŁAWEK: - Właśnie... TOMEK: - I co właśnie, kurwa...? SŁAWEK: - No właśnie, wszyscy tak macie i myślicie, że ja się do tego, tak dostosuję... Jakim prawem? TOMEK: - Co, co jakim prawem? SŁAWEK: - Jeżeli ja zabiorę stąd swoją rodzinę i wyjadę stąd, to ja tu nie muszę nic robić... TOMEK: - Jak to sobie wyobrażasz, w jaki sposób? SŁAWEK: - Choćby dzieci. Sabinę nie będę na siłę zabierał, jeżeli nie chce... Jeżeli chce być u matki, to niech jest. TOMEK: - A dzieci weźmiesz na siłę, tak? SŁAWEK: - Nie na siłę. Ale to nie będzie na zasadzie: ty wypieprzaj, a dzieci zostaja tutaj! Jakim prawem? Pytam się, jakim prawem? TOMEK: - Takim prawem, że dom nie należy do ciebie. SŁAWEK: - Ale to nie jest powiedziane, że muszą być w tym domu dzieci. TOMEK: - Ale ja wcale nie rozmawiam z tobą o dzieciach. Ja dzieci ci nie blokuję, ani nic z nimi nie robię. Z Sabiną możesz sobie porozmawiać. A jak nie chce ci drzwi otworzyć, to gadaj z nią na telefon. SŁAWEK: - Tak, który jest wyłączony ciągle albo nieodbierany. Bardzo fajnie. TOMEK: - Na stacjonarny telefon zadzwoń. Nie znasz numeru? SŁAWEK: - Dzwoniłem raz i co? Nie zawsze podejdzie. Ja nie będę się bawił ciągle w taką ciuciubabkę. TOMEK: - Jak chce twoja żona z tobą rozmawiać, to rozmawia, a jak ty ciągle, kurwa, zmieniasz temat, to nie miej do mnie o to pretensji... SŁAWEK: - Jak zmieniam temat? TOMEK: - Jak ona chce z tobą na temat dzieci rozmawiać, a ty jej ciągle wciskasz jakieś głodne kawałki... Do mnie masz pretensje o to, stary. Do mnie masz pretensje, kurwa? SŁAWEK: - O czym ty mówisz teraz? Jakie pretensje? TOMEK: - No, normalnie. Może ja zacznę nagrywać rozmowę i będziesz słuchał, będę ci puszczał wyrywki później, kuźwa. Co ty mówisz kurwa. Jak jakiś głupi, twoje mowy denne. Wszystko kurwa, stary, jak miałem ci coś do powiedzenia, tyle! Jak jeszcze raz, kurwa dotąd przyjdziesz... po prostu... SŁAWEK: - Pukałem do drzwi. Normalnie pukałem. Ale byłem ignorowany. KORNELIA: - Nieproszony. Żona powiedziała Ci przez szybę, że sobie nie życzy z tobą rozmowy? Powiedziala ci? TOMEK: - Czy ty tego normalnie nie rozumiesz? Nie, to nie. Kurwa! Nie ma półśrodków, kuźwa! KORNELIA: - Nie będzie ci tego dwa razy powtarzać! Więc się dostosuj! SŁAWEK: - Chwileczkę. KORNELIA: - Więc się dostosuj! Skoro nie chce z Tobą rozmawiać. SŁAWEK: - Jak dzieci będą ze mną, to może nie rozmawiać ze mną... KORNELIA - Człowieku, najpierw dzieci musiałyby chcieć być z tobą cały czas, rozumiesz? Najpierw musiałyby chcieć być. SŁAWEK: - Wiesz co...? KORNELIA: - Najważniejsze, że przez cały ten czas, jak mogłabym z serca wiele powiedzieć na twój temat, to nie powiedziałam do dzieci, ani jednego złego słowa na twój temat, pomimo, iż w sercu mam pazur! SŁAWEK: - No... KORNELIA: - Pazur i żałość do twojej osoby, bo jesteś po prostu żałosny! SŁAWEK: - Żałosny... KORNELIA: - Nikt mi nie broni powiedzieć przy innych na ciebie, że jesteś żałosny, ale do dzieci nie powiedziałam ani jednego złego słowa! Rozumiesz, co do ciebie teraz mówię? I są zasady, że dzieci pozostawia się z boku, poza tym wszystkim. SŁAWEK: - Oczywiście... Niejednokrotnie miałem przykład, jak były pozostawiane z boku... KORNELIA: - Ani jednego słowa! Więc ty się zastanów nad tym, co ty... SŁAWEK: - Ja nie mówię, że Ty to mówiłaś... W każdym razie było mówione... KORNELIA: - Spierdalaj! Tyle ci powiem. Spierdalaj! SŁAWEK: - Ooo..., Kornelia..., dzięki! KORNELIA: - Tyle ci powiem, bo jesteś po prostu żałosnym człowiekiem, który reprezentuje sobą tylko tyle - żałość! SŁAWEK: - Tak, tylko popatrzcie tak czasem na siebie, co Wy sobą reprezentujecie i w jaki sposób postępujecie. Życzę miłej Wigilii... TOMEK: - Ja cię zapytam o jedno stary. Czy ciebie dręczą osoby, które tu mieszkają, czy ty wszystkich terroryzujesz? Zadaje ci proste pytanie. SŁAWEK: - Chwileczkę. TOMEK: - Nie ma chwileczki, kuźwa stary! SŁAWEK: - Ja terroryzuję kogoś? TOMEK: - Tak, Wszystkich. Po kolei. A co ci kurwa mówiłem? A co ci mówiłem tydzień temu? SŁAWEK: - Co mówiłeś mi tydzień temu, że co? TOMEK: - Że nie życzę sobie, abyś wysyłał SMS-y do mnie, ani do Kory, ani do mamy. I cożeś kurwa zrobił? SŁAWEK: - Do mamy wysłałem. I co? TOMEK: - Wszystko! SŁAWEK: - I Ciebie interesuje to? TOMEK: - To mnie zajebiście interesuje stary, kurwa! Bo, ty kurwa mieszkasz u niej i kurwa robisz jej przykrość! Możesz się kurwa pocałować w dupę, kurwa! SŁAWEK: - Obraźliwe? Czytałeś? TOMEK: - Kurwa, stary... SŁAWEK: - Czytałeś? Obraźliwe coś? TOMEK: - Stary... SŁAWEK: - No, na temat! Wiesz...? TOMEK: - Pocałuj mnie w dupę, gnoju! Wiesz... SŁAWEK: - Haa! Co Ty jeszcze powiesz mi? TOMEK: - I dorośnij! I dorośnij stary! SŁAWEK: - Kto tu ma dorosnąć? Wy tu jesteście niedorośli w każdym calu. TOMEK: - Niedojrzali jesteśmy, tak? SŁAWEK: - Oczywiście! TOMEK: - A ty jesteś dojrzały...? SŁAWEK: - I to co Sabina zrobiła... I w jaki sposób zrobiła... TOMEK: - Czy ja rozmawiam o Sabinie stary? SŁAWEK: - A Ty? Jak Ty się teraz zachowujesz? Dojrzale? TOMEK: - A czy ja rozmawiam o Sabinie? SŁAWEK: - Wszystko rozbija się o Sabinę i o to co się stało! Jakbyście nie zauważyli... To nie jest kwestia tego, czy ja tu mieszkam, czy nie. To jest kwestia tego, co się stało... TOMEK: - Nie! To jest kwestia... To jest kwestia, co robisz cały czas, kuźwa! W ogóle nie spuszczasz z tonu, po prostu! Idziesz cały czas swoim torem i masz wszystko gdzieś, w poważaniu... Masz wszystkich, gdzie przedziałek, kuźwa... SŁAWEK: - Nie! Tylko ja nie będę akceptował Waszych warunków... TOMEK: - Nikt ci nie stawia warunków. Jakich warunków, stary? SŁAWEK: - Jak nie? Jak to nie? A coście zrobili już na początku? TOMEK: - Ja ci postawiłem warunki? SŁAWEK: - I to był początek problemu... TOMEK: - Ja ci postawiłem warunki? SŁAWEK: - Wszyscy postawiliście warunki! TOMEK: - Ja Ci postawiłem warunek, tak? Powiedziałem ci, wynoś się, tak? Teraz masz się wyprowadzić, bo mama sobie tego życzy, a ty mieszkasz u niej, na jej gruncie i w jej domu, stary! Jesteś tu tylko zameldowany. Jesteś tylko punktem na kartce. Papier przyjmie wszystko. A jak nie będziesz punktem na kartce, to nie będziesz tu mieszkał. Czy tego nie potrafisz zrozumieć, stary? SŁAWEK: - Jak ja ureguluję sprawy... TOMEK: - Co uregulujesz, stary? SŁAWEK: - ...z dziećmi, to ja mogę tu nie mieszkać, ale to też jeszcze zrobimy na odpowiednich zasadach. TOMEK: - Co ty chcesz regulować, kuźwa! Nie jesteś u siebie, żeby dyktować zasady. Nie jesteś teraz u siebie, stary! SŁAWEK: - I to jest argument do tego...? To jest argument do tego, żeby rozbijać rodzinę, tak? Ja tutaj... Ja tutaj nie przywłaszczam sobie niczego. A co tu zrobiłem, to wiem, co zrobiłem... TOMEK: - Zadam ci bardzo proste pytanie. SŁAWEK: - No..., słucham? TOMEK: - Czy uważasz, że gdybyś mieszkał dom obok, nie w tym budynku, czy wydaje ci się, że jeżeli chciałbyś się z dziećmi zobaczyć, to byś się z nimi nie widział? To jest bardzo proste pytanie, ci zadaje. SŁAWEK: - Podejrzewam... TOMEK: - Widziałbyś się... Widziałbyś się stary częściej niż w tym momencie je widujesz. Bo taka jest prawda, tylko ty tego nie potrafisz... SŁAWEK: - Tak, taka jest prawda... TOMEK: - Taka jest prawda, tylko ty tego... Sławek: - Tak... TOMEK: - Nie potrafisz tego poczuć, stary. Bo one tu by miały swój pokój, a tu by były drzwi otwarte, a ty byś sobie tam siedział z nimi. Nie inaczej, kuźwa. Bo Sabina już na pewno nie będzie tam razem z tobą przebywać. Ale to nie są moje słowa, tylko to są jej słowa. SŁAWEK: - No i tu ma problem... Bo najpierw wyjaśnimy, dlaczego ona to zrobiła. I dlaczego takie rzeczy na mnie nawypisywała? TOMEK: - Słuchaj... Wiesz co, misiek. Wiesz co... Mi potrzeba tylko... Jezus Chrystus. Jezus Chrystus... SŁAWEK: - To..., jak wyjaśnimy te kwestie, to się i inne rzeczy wyjaśnią. TOMEK: - Jezus Chrystus. Dokładnie. SŁAWEK: - Mam nadzieję, że sprawiedliwość weźmie górę. TOMEK: - Ty jesteś taki sprawiedliwy, że wobec tego mnie już sprawiedliwość nie interesuje, mnie interesuje jedna sprawa, stary. Mnie interesuje spokój. SŁAWEK: - No... TOMEK: - Tak, spokój. I czego nie ma w tym momencie w ogóle, bo jesteś ty. SŁAWEK: - Aha, bo jestem ja. TOMEK: - Tak, dokładnie. SŁAWEK: - Oczywiście. TOMEK: - Jesteś w tym budynku. SŁAWEK: - Aha. I to Wam nie daje spokoju. I to Was boli. TOMEK: - I to mnie w tym momencie interesuje. Nie interesuje mnie, gdzie masz dzieci odwiedzać. To mnie w ogóle nie interesuje. SŁAWEK: - No właśnie. Gdyby to Was choć trochę interesowało, to co Was w ogóle nie interesuje, to by się inaczej rozmawiało... TOMEK: - Ale co mnie, kuźwa obchodzi to? SŁAWEK: - A mnie obchodzi! Bo dla mnie jest ważne... TOMEK: - Dobrze, przecież pokazałeś co potrafisz przez te trzy miesiące. Pokazałeś swoją klasę, swoją dojrzałość. Wszystko pokazałeś. Na spokojnie. Zrobiłeś wszystko, tak jak chciałeś. Dokładnie tak, jak chciałeś. Nikt ci nie kazał. SŁAWEK: - Powiem Ci jedno. Wszystko dopiero przed nami. I na tym skończę rozmowę. cd.-> |